Pod pięknym niebem fotografii
Wystawę zdjęć wybitnego fotografika Piotra Sawickiego otwarto w Galerii Pod Arkadami. Artysta od ponad 40 lat uwiecznia otaczający go świat, ze szczególnym uwzględnieniem człowieka, piękna krajobrazu Podlasia i widoków nieba. Takie też tematy dominują na zdjęciach wybranych na wystawę przez Kubę Dąbrowskiego, jednego z najlepszych fotografów młodego pokolenia w Polsce. – Tytuł wystawy to „Pod pięknym niebem” bo niebo jest zawsze piękne, tylko nie zawsze piękne rzeczy dzieją się pod nim! – mówi Piotr Sawicki.
Na wystawę składa się 38 czarno-białych i kolorowych zdjęć, wykonanych w latach 1972-2008. Punktem wyjścia do tej ekspozycji był pomysł nieżyjącego już fotografika i artysty Stanisława J. Wosia, który rozpoczął przeglądanie ogromnego archiwum negatywów Sawickiego. Pracę tę dokończył Kuba Dąbrowski, który spośród ponad 1700 zdjęć wybrał kilkadziesiąt składających się na wystawę. Była ona z powodzeniem pokazywana wcześniej w Galerii Sleńdzińskich w Białymstoku i Muzeum Historii Fotografii w Krakowie.
W centrum uwagi Piotra Sawickiego znajduje się człowiek, co jest szczególnie widoczne na archiwalnych zdjęciach wykonanych dla miesięcznika społeczno–kulturalnego „Kontrasty”.
– To nie są zdjęcia pozowane, a troszkę jakby inscenizowane – mówi Piotr Sawicki.
– Powstawały zazwyczaj w ten sposób, że czytałem teksty i tworzyłem ich wizję. A miałem
teksty znakomitości: Giełżyńskiego, Kapuścińskiego, Wańkowicza, pani Hanny Krall, pani Teresy Torańskiej, Janusza Niczyporowicza – wielu, wielu wybitnych i te teksty dobrze się ilustrowało. Raz, że były ciekawe, a drugie, że było o czym myśleć. Prosiłem, żeby ci ludzie wyszli przed dom i czekałem momentu, kiedy mi się tak zachowają, kiedy złapię ten moment, decydujący moment Bressonowski, wyczuję go. Starałem się wyczuć sytuację, nie reżyserować, nie ustawiać, ale prowokować ją. I to było najfajniejsze!
Drugim aspektem twórczości artysty było tropienie absurdów poprzedniego ustroju. Dlatego na zdjęciach Sawickiego mamy takie curiosa, jak stojąca w szczerym polu tablica z napisem
„Uwaga! Budowa dworu zabytkowego 300m” czy szczerzącego się do obiektywu partyjnego notabla, dumnie pozującego w swym gabinecie. Kolejnym zdjęciem tego typu jest to przedstawiające milicjanta, czuwającego na dachu w czasie pochodu pierwszomajowego.
– Bardzo lubiłem fotografować pochody, szczególnie to, co działo się gdzież z boku – opowiada Piotr Sawicki. – Trasa pochodu przebiegała Aleją 1 Maja, dziś ulicą Piłsudskiego.
I tam był budynek Eldomu, na którym zawsze koledzy z radia mieli swój punkt sprawozdawczy, a na poziomie chodnika była trybuna. I pewnego razu wszedłem tam i patrzę, że ktoś siedzi – milicjant na krześle. Mam aparat, mam szeroki kąt założony, tylko strzelać! Ale duszę na ramieniu miałem, bo zabierali film, ale myślę: jak zrobię to zabiorą, nie spróbuję, to nie będę miał! I zrobiłem chyba z siedem zdjęć, a on mnie nie widział, tak był ważny i zajęty swoją rolą.
Zdjęcie zostało wykonane w drugiej połowie lat 70. ubiegłego wieku, jednak publikacji na łamach „Kuriera Porannego” doczekało się dopiero w roku 1995, zaś życie dopisało dalszy, zaskakujący ciąg tej historii.
– Przyszła wtedy córka tego milicjanta i mówiła, że ojciec był tak zadowolony z tego zdjęcia, bo pierwszy raz ktoś opublikował jego zdjęcie i jest w gazecie! – kontynuuje Piotr Sawicki.
– Tomek Wiśniewski dał jej paczkę „Giewontów”, żeby zaniosła ojcu w nagrodę, a potem on sam pojawił się w redakcji. Takich zabawnych sytuacji miałem wiele, tak jak z tymi rodzinami na schodach, kiedy jedna z dziewcząt jest tylko w jakiejś halce, pod którą praktycznie nic nie ma. Ludzie różnie reagują na zdjęcia, ale nie było jakiegoś takiego zahamowania – przez tyle lat pracy nie spotkałem się z tym, żeby ktoś odmówił mi fotografowania. Dlatego człowiek zawsze jest obecny w moich zdjęciach: nawet gdy to będą pejzaże, to ten człowiek gdzieś w dalszym planie zawsze gdzieś istnieje – dodaje artysta.
Wojciech Chamryk