Ełkaesiacy trenują na pełnych obrotach
Pierwszy sparing pod wodzą nowego sztabu szkoleniowego z Robertem Speichlerem na czele mają za sobą zawodnicy Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926. W piątkowy wieczór łomżanie ulegli u siebie Romincie Gołdap 0:1.
W sobotę, 1 lutego doszło do przełomowych decyzji dotyczących dalszego funkcjonowania trzecioligowej drużyny. Obowiązki pierwszego trenera powierzono Robertowi Speichlerowi oraz porozumiano się z protestującymi do tej pory piłkarzami. Dwa dni później na treningu pojawili się niemal wszyscy zawodnicy, którzy do tej pory nie ćwiczyli, a także nowi gracze od niedawna uczestniczący w zajęciach - Tomasz Staniórski, Mariusz Baranowski, Kamil Stankiewicz i Tomasz Brzozowski. Dodatkowo na testy do ŁKS-u przyjechało dwóch Amerykanów - defensywny pomocnik Jason Villa i lewy obrońca Kevin Ipana. Obaj zagrali po 90 minut w przegranym 0:1 sparingu z liderem IV ligi warmińsko-mazurskiej, Romintą Gołdap - Damy im jeszcze szansę w jednym meczu (w środę łomżanie zmierzą się na boisku ze sztuczną wierzchnią w Łomży z Wissą Szczuczyn - przyp. red.) i potem podejmiemy decyzję. Na razie lepsze wrażenie zrobił na mnie Villa. Widać, że chłopak ma pojęcie o taktyce i jest ograny - ocenił trener Speichler. Oprócz zawodników zza oceanu w piątkowym meczu wystąpili bramkarz na co dzień grający w zespole juniora starszego, Artur Bikowski, a także Artur Bajor, Mariusz Baranowski, Kamil Stankiewicz, Robert Speichler, Rafał Maćkowski, Marcin Kraska i Daniel Lemański. W drugiej połowie na plac weszli Przemysław Olesiński, Maciej Malinowski, Marcin Malinowski, Łukasz Tercjak i Tomasz Brzozowski - Mimo, że ta drużyna grała ze sobą po raz pierwszy, to nieźle się zaprezentowała. Przeciwnik zagrał dość ostro, ale my też nie odstawialiśmy nogi - powiedział po meczu z Romintą nowy opiekun ŁKS-u - Najważniejsze, że chłopaki wybiegali swoje podczas tego spotkania. Teraz bardzo ciężko trenujemy i widać było, że byliśmy wolniejsi, ale z czasem będzie na pewno lepiej.
W sparingu nie wystąpili za to Albert Rydzewski, Marcin Gałązka i Adrian Mleczek. Tych zawodników wiosną już nie zobaczymy w biało-czerwonych barwach – Każdy kto chciał, mógł wrócić do treningów. Jednak oni podjęli decyzję, że chcą odejść. Trudno, nie będziemy nikogo na siłę tu trzymać - wyjaśnia Speichler - Mimo odejścia tych piłkarzy sytuacja kadrowa nie jest aż tak zła, jakby można było przypuszczać.
Mimo tych zapowiedzi szkoleniowiec ŁKS-u widzi pewne luki w swoim zespole - Chciałbym ściągnąć do klubu doświadczonego bramkarza, środkowego obrońcę oraz bramkostrzelnego napastnika, taką typową „dziewiątkę”, który zagwarantowałby nam kilka, kilkanaście goli. Jednak czy tak się stanie, to czas pokaże - zakończył Speichler.
is