Hiszpański hicior w rockowym wydaniu
Minetaur, Lostbone i Ametria – trzy warszawskie zespoły grające ekstremalnego, ale urozmaiconego rocka, wystąpiły w Łomży. To trzy muzyczne pokolenia: istniejąca od 20 lat, bardzo znana Ametria, podbijający od blisko 10 lat nie tylko polskie sceny Lostbone i nieomal debiutant Minetaur – zespół z perkusistką w składzie. – Widziałam, jak perkusista Guano Apes gra i macha przy tym głową – mówi Niunia, perkusistka Minetaur. – Wtedy stwierdziłam, że też tak chcę i tak już zostało! A to, że gramy z takimi zespołami jak Ametria i Lostbone, to jest dla nas wielkie wyróżnienie!
Piątkowy koncert w MDK-DŚT był swoistym wstępem do, oficjalnie rozpoczynającej się 27 września, Łomżyńskiej Jesieni Kulturalnej. Jego odbiorcami była głównie młodzież, ale nie brakowało też słuchaczy 30 - 40-letnich. Wszystko to za sprawą ostrego, czasem nawet brutalnego grania, ale jednocześnie dopracowanego technicznie i nieszablonowego.
Jako pierwszy zaprezentował się istniejący zaledwie od roku Minetaur. Kwartet z perkusistką w składzie postawił na najbardziej dynamiczne utwory w swym repertuarze, łączące wpływy hardcore z bardziej melodyjnymi wpływami i wściekłym rykiem wokalisty Naumana.
– Wrażenia po koncercie mamy bardzo dobre – mówi perkusistka Niunia. – Z tego, co widziałam zza dymu, ludzie bawili się bardzo dobrze, tak więc jesteśmy zadowoleni!
– Publika była wspaniała, mimo tego, że w Łomży jesteśmy pierwszy raz! – dodaje Nauman.
Jeszcze większy entuzjazm wywołało pojawienie się na scenie Lostbone. Była to już druga wizyta tej doświadczonej grupy w Łomży, zaś jej wokalista, Bartek „Barton” Szarek, występował tu wcześniej aż trzy razy ze swoim innym zespołem Chain Reaction. Charyzmatyczny frontman nie miał więc najmniejszych problemów z nawiązaniem świetnego kontaktu z publicznością, która przyjęła owacyjnie, z konieczności dość krótki, ale perfekcyjny show Lostbone, z żywiołową mieszanką death metalu i hardcore.
– Lubimy przyjeżdżać do Łomży bo tu jest zawsze fajny klimat! – mówi Bartek „Barton” Szarek. – Ludzie łakną tu metalu, wiedzą, po co przychodzą na koncerty. Jesteśmy z Ametrią przyjaciółmi, jeździmy na różne koncerty w różnych składach i bardzo się cieszę, że udało nam się sklecić takie trzy koncerciki: w Łomży, Białymstoku i Siedlcach. Bo lepiej grać i się bawić, niż siedzieć w domu!
Gwieździe wieczoru też zgotowano iście królewskie przyjęcie. Ametria, jeden z najbardziej znanych zespołów niezależnych w Polsce, postawiła na promocję najnowszego, udanego albumu „Kły”, udowadniając, że na żywo też nie bierze jeńców. Były też utwory z wcześniejszych wydawnictw, w tym z płyty „Piątek3nastego”, jak „My Way” czy „Każdy z nas”. Najcieplej przyjęto jednak ekstremalną wersję dyskotekowego przeboju „Bailando”, znaną w wykonaniu Ametrii jako „Hiszpański hicior”. Odśpiewali go wraz z zespołem na scenie ochotnicy wybrani z publiczności.
Ametria koncertem w Łomży rozpoczęła jesienną trasę, na której świętuje 20-lecie istnienia.
– Na razie są te trzy koncerty, kolejne będziemy ogłaszać na bieżąco – mówi Piotr „Piter” Szczęk, śpiewający basista Ametrii. – Wakacje po Woodstocku, z powodów rodzinnych i zawodowych, musieliśmy odpuścić, teraz znowu ruszamy w trasę. Po całym tygodniu jakichś zawodowych frustracji i innych sytuacji życiowych fajnie tak wyjechać, odstresować się, zresetować system na koncertach. Mieliśmy nadzieję, że w Łomży będzie fajnie, ale nie spodziewaliśmy się, że będzie aż tak dobrze! Zostaliśmy bardzo fajnie przyjęci i mam nadzieję, że czym prędzej tu wrócimy!
Wojciech Chamryk
