Sezon tenisowy na łomżyńskich kortach zbliża się do końca
Dobiegły końca ostatnie rozgrywki tenisowe odbywające się na kortach łomżyńskiego Skate Parku. Po sukcesie pierwszej edycji ligi w tym roku do rywalizacji zgłosiło się aż 22 osoby. Najlepszy, po raz drugi, okazał się Krzysztof Bułkowski, który zwyciężył we wszystkich meczach. Drugie miejsce przypadło Krzysztofowi Chełstowskiemu, a trzecie Tadeuszowi Cieślukowi. - Jestem bardzo zadowolony z poziomu tych rozgrywek, który niewątpliwie wzrósł - mówi Lech Malinowski, sekretarz PZ LZS w Łomży, organizator Ligi. - Myślę, że w przyszłym sezonie, jeśli te zainteresowanie dalej będzie rosło, uda nam się jeszcze powiększyć te rozgrywki o III ligę. Być może, jeśli zgłoszą się do nas panie, także im damy możliwość rywalizacji.
Z uwagi na tak dużą liczbę uczestników organizatorzy już w tym roku zdecydowali, że podzielą tenisistów na dwie grupy klucz podziału czerpiąc z Miejskiej Ligi Piłki Nożnej, w której każda nowa drużyna zaczyna od najniższego poziomu rozgrywek. Tak więc na kortach Skate Parku najlepsi tenisiści z poprzedniego sezonu utworzyli I ligę, a pozostali oraz wszyscy nowi – drugą.
Niestety z różnych przyczyn w czasie trwania sezonu z rywalizacji musiało wycofać się dwóch zawodników - Marek Szymański i Józef Borowski. Automatycznie więc zajęli oni dwa miejsca spadkowe. O to, kto będzie trzecim spadkowiczem praktycznie do samego końca trwała zacięta walka między Piotrem Klewickim a Jarosławem Florczykiem. Ostatecznie ten drugi, mimo naprawdę bardzo dobrej gry w końcówce sezonu nie zdołał się utrzymać, a ten pierwszy musiał o ligowy byt powalczyć z czwartym zawodnikiem II ligi, Tomaszem Pisarskim. Klewicki baraże zakończył już po dwóch meczach wygrywając 6/4, 7/5 oraz 6/3, 7/5 i pozostał w I lidze.
- Drugoligowe rozgrywki dostarczyły chyba jeszcze większych emocji niż pierwszoligowe - relacjonuje Krzysztof Chełstowski pomysłodawca i współorganizator rozgrywek. - Praktycznie do samego końca nie było wiadomo, kto wywalczy awans, a kto będzie musiał grać w barażach. Poza zasięgiem był tylko Konstantynos Cyndzas, który w dziesięciu spotkaniach stracił jedynie dwa sety. Drugie miejsce zajął Rafał Dmochowski, a trzecie Jan Kotowski. Ten ostatni do końca korespondencyjnie konkurował o promocję do I ligi z Tomaszem Pisarskim i wywalczył go dzięki lepszemu bilansowi setów.
Końcowe klasyfikacje:
I liga
1. Krzysztof Bułkowski
2. Krzysztof Chełstowski
3. Tadeusz Cieśluk
4. Zbigniew Zaremba
5. Jacek Dobrzański
6. Mateusz Korytkowski
7. Karol Zaczek
8. Piotr Klewicki
---
9. Jarosław Florczyk - spadek do II ligi
10. Marek Szymański - spadek do II ligi
11. Józef Borowski - spadek do II ligi
II liga
1. Konstantynos Cyndzas - awans do I ligi
2. Rafał Dmochowski - awans do I ligi
3. Jan Kotowski - awans do I ligi
---
4. Tomasz Pisarski
5. Karol Bikowski
6. Dariusz Śmiechowski
7. Damian Gardocki
8. Dariusz Rutkowski
9. Sławomir Chmielewski
10. Tadeusz Siwik
11. Tomasz Poreda
Bubień i Waldziński najlepszym deblem
Nieco wcześniej na tych samych kortach odbył się coroczny otwarty turniej deblowy. Tym razem do zawodów zgłosiło się osiem par z Łomży, Białegostoku, Ostrołęki i Szepietowa. Po całodziennej rywalizacji najlepsza okazała się para Wojciech Bubień/Tomasz Waldziński, która w finale bez większych kłopotów pokonała Henryka Dąbrowskiego i Witolda Wojno z Szepietowa 6/2, 6/3 broniąc tym samym tytuł wywalczony przed rokiem. Trzecie miejsce przypadło w udziale dwóm uczestnikom Łomżyńskiej Ligi Tenisowej - Krzysztofowi Bułkowskiemu i Tadeuszowi Cieślukowi, którzy mimo porażki w pierwszym meczu pozostałe pojedynki wygrali. W decydującym o trzeciej lokacie meczu pokonali oni białostocko-łomżyńską parę Wojciech Lisek/Krzysztof Chełstowski 9:5. Na uwagę zasługuje fakt, że do walki z mężczyznami zgłosił się jeden debel żeński - Ewa Waldzińska i Aleksandra Durzyńska. Sympatyczne panie zaprezentowały się z bardzo dobrej strony, grając ładne technicznie i mądrze taktycznie, przez co rywale musieli się sporo natrudzić, żeby wygrać.
- Bardzo się cieszę, że ten turniej się rozwija. Poziom z roku na rok jest coraz wyższy, przyjeżdżają coraz lepsze pary i co ważne, nie są to osoby tylko z naszego miasta, ale i z regionu - podkreśla Malinowski - Frekwencja zarówno w tym turnieju, jak i we wcześniejszym singlowym napawa mnie optymizmem i utwierdza w przekonaniu, że te zawody organizować warto.
is