Przejdź do treści Przejdź do menu
środa, 24 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Hospicjum Świętego Ducha czeka na pomoc radnych

Główne zdjęcie
Teresa Steckiewicz

- Już cztery kadencje trwa ta przepychanka z miastem, ta moja niemoc z urzędnikami – opowiada Teresa Steckiewicz (lat 76), która 20 lat temu stworzyła pierwsze i jedyne w Łomży i w regionie hospicjum dla ciężko chorych i umierających na 15 łóżek przy ul. Rybaki. - Przecież cały czas toczy się jakaś bitwa o to hospicjum, jakby to był mój prywatny folwark. A cztery kadencje od prezydenta Jana Turkowskiego przez Jerzego Brzezińskiego do Mieczysława Czerniawskiego to mija szesnaście lat mojego życia... Zdaniem prezes Łomżyńskiego Towarzystwa Przyjaciół Chorych „Hospicjum” pw. Świętego Ducha, najważniejszy problem to przekazanie w użytkowanie wieczyste działki przez miasto Łomża, ponieważ bez tego – jak wyjaśnia Teresa Steckiewicz - „nie możemy występować o środki unijne, nie możemy rozbudować budynku chociaż dla kilku nowych łóżek i nie możemy brać pożyczki z banku na działalność”. Zielone światło zapali się na środowej sesji Rady Miasta. I teraz wszystko w rękach radnych.

Hospicjum Świętego Ducha w Łomży
Hospicjum Świętego Ducha w Łomży

- W Radzie Miasta są jeszcze "starzy" radni, którzy ze mną współpracowali w czasie dwóch kadencji, kiedy sama byłam radną. Mam nadzieję, że poprą ten wniosek.

Stowarzyszenie hospicyjne powstało w październiku 1992 r., zaś pierwszą pacjentkę przyjęto do hospicjum 1. grudnia 1993 r. Mieściło się ono wtedy w łączniku budynku WOPiTU przy Rybakach i miało sześć łóżek. - Zachorowalność na raka zaczynała wzrastać i moim marzeniem było powiększyć bazę – kontynuuje prezes Steckiewicz. - I taka rzecz się udała w 1997 r., że dostałam zrujnowany barak przy Rybakach i zrobiłam ekspertyzę gruntu u doc. dr. inż. Romualda Steckiewicza z Białegostoku, chyba zbieżność nazwisk przypadkowa, czy jest możliwe na fundamentach i murach baraku postawić jeszcze piętro. A już w 2003 roku budynek z pierwszym piętrem mógł przyjąć 15 pacjentów i... Przez dziesięć lat nie przybyło potem ani jedno łóżko.
Wszelkie próby dogadania się z miastem w sprawie przekazanie działki na potrzeby hospicjum – nieprzytomni chorzy z Łomży lądowali, między innymi, na oddziale dla przewlekle chorych szpitala w... Kolnie – wciąż spalały na panewce. - Dopiero ekipa prezydenta Mieczysława Czerniawskiego wykonała jakiś ruch, ale chcieli ode mnie za działkę 335 tysięcy złotych – informuje prezes. - A przecież jesteśmy organizacją pożytku publicznego. Wszystko, co zbudowaliśmy, przyszło ze społecznych zbiórek.
W marcu 2013 r. prezydent wykonał kolejny ruch: zaproponował bonifikatę 50 procent, czyli ponad 167 tysięcy złotych za działkę. Wówczas do akcji wkroczyła przewodnicząca komisji rewizyjnej Rady Miasta Elżbieta Rabczyńska (PiS),która przeprowadziła „operację” przekazania działki przez miasto na cele społeczne za 1 procent, czyli przyznania łomżyńskiemu hospicjum bonifikaty 99-procentowej. Był temu przychylny także ówczesny naczelnik wydziału gospodarki nieruchomościami Jerzy Bittner (1947 – 2013), który obiecał ten pomysł przedstawić władzom miasta.

„Ja dopiero miękka w hospicjum się zrobiłam...”
Jeśli inicjatywie wsparcia hospicjum okazałaby się przychylna w środę Rada Miasta Łomża, stowarzyszenie brakujące pieniądze na opłacenie 1 procenta wartości ziemi uzbiera podczas kwesty przed kościołami i w mieście w niedzielę, 29. września. Jeśli   hospicjum dostanie działkę w użytkowanie wieczyste, możliwe stanie się dobudowanie części, w której byłoby podpiwniczenie na brakujące magazyny i powiększenie pomieszczeń do rehabilitacji i terapii zajęciowej. Prezes Steckiewicz jest przekonana, że przy okazji przybyłoby miejsca na przynajmniej kilka łóżek. Kiedy rozmawiamy, w oczach pani prezes pojawiają się łzy. Tłumaczy, że „ja dopiero miękka w hospicjum się zrobiłam, bo twarda byłam, nawet w więzieniu”.     
- W pojedynkę na początku pracowałam, bo nikogo to hospicjum nie interesowało, więc nikt mi nie pomagał – wspomina, znów ocierając łzy po dwóch dekadach starań o godne miejsce opieki dla tych, którzy przygotowują się do odejścia z padołu łez. - Czemu wzięłam na swoje barki całe to dzieło...? Bo jak pracowałam w Izbie Przyjęć Szpitala Wojewódzkiego w Łomży, to ci starzy i chorzy byli odsyłani w cierpieniu i bólach do domu, a tam rodzina bezradna: ani pomocy pielęgniarki, ani kogoś do pomocy przy obłożnie, czasem nieuleczalnie chorym czy umierającym człowieku... Zwłaszcza na wsi... Widząc taką krzywdę tylu bezradnych ludzi i rozpacz ich rodzin, zaryzykowałam. I tak się miotam z tym hospicjum, z moim „dziełem życia”, do dziś.
Z 1 procenta w 2012 r. hospicjum otrzymało nie tylko od mieszkańców Łomży 190 tysięcy 586 złotych 36 groszy. W roku 2013 było 189 tysięcy 754 złote 34 grosze...

Mirosław R. Derewońko


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę