Przejdź do treści Przejdź do menu
czwartek, 25 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Stary Rynek zamienił się w jarmark rozmaitości

W centrum łomżyńskiej starówki stanęło około 30 stoisk ze smakołykami, słodkościami, wyrobami ludowymi, rękodziełem artystycznym i antykami. Wybór towarów w cenie od przysłowiowej złotówki do kilku tysięcy złotych był przebogaty, a i rozpiętość geograficzna miejscowości, skąd przyjechali twórcy, rzemieślnicy, producenci i sprzedawcy, też rozległa: od Łodzi po Suwałki i od Hajnówki po Zbójną, z której kapela kurpiowska umilała czas przyśpiewkami i muzykowaniem. Setki ludzi skorzystało z możliwości wyjścia na spacer z rodziną bądź znajomymi, posilenia się na miejscu i zrobienia zakupów do domu. Nie zepsuły imprezy przelotne opady deszczyku, który kilkakrotnie próbował popsuć szyki organizatorom. Gocie jarmarku przeczekali go pod arkadami.

Stoisko Edyty Mroczko
Stoisko Edyty Mroczko
Rzeźbiarz Stanisław Krupiński
Rzeźbiarz Stanisław Krupiński
Modelarz Stanisław Dzierzgowski
Modelarz Stanisław Dzierzgowski
Twórca ludowy Tadeusz Sendecki
Twórca ludowy Tadeusz Sendecki
Stoisko Arkadiusza Krysta
Stoisko Arkadiusza Krysta

- Minęło już lat kilkadziesiąt, kiedy sami jako dzieci przychodziliśmy na Stary Rynek z rodzicami, którzy tutaj kupowali kwiaty, jajka czy warzywa – wspomina Jerzy Lipiński, naczelnik Centrum Obsługi Inwestora Urzędu Miejskiego w Łomży, odpowiadający za dopięcie spraw organizacyjnych w całość. - Nasza sobotnia impreza do powrót do tamtej wieloletniej tradycji i historii, bo prawo do organizowania jarmarków i targów na rynku było ważnym przywilejem tylko dla wybranych miast.

Serwetki z włóczki, świątki z drewna lipowego...
W wybranym mieście mazowieckim handel szedł jak z płatka: można było kupić miniaturowy rower z wikliny i stalowy do przejażdżki, watę cukrową na patyku i wędliny ze wsi, chusty i torby indiańskie z Peru, Boliwii i Ekwadoru, stare zegary z wahadłem i plastikowe nie wiadomo skąd.   
Edyta Mroczko ze Starej Łomży określa swoje rękodzieło jako „twórcze, oryginalne i urocze”. Te epitety wydają się trafne, kiedy ogląda się jej szydełkowe i na drutach robione cudeńka: sukienki i bluzeczki, serwety i ozdoby na naczynia. - Trzeba sposób szydełkowania od kogoś podpatrzeć, lecz najważniejsza jest wyobraźnia – twierdzi twórczyni misternych, koronkowo-ażurowych wyrobów, projektująca też wnętrza. - Podpatrywałam, jak szydełkuje jedna ciocia, druga ciocia, ale najwięcej nauczyłam się sama, bo to sprawia mi ogromną przyjemność. Wszędzie wyruszam z szydełkiem, nawet jak mąż prowadzi samochód. A jak komuś to się jeszcze podoba, to jest fantastycznie!
Celina Kopeć ze Zbójnej szydełkuje od 30 lat. Ubrana w tradycyjny strój kurpiowski, z podziwem patrzy jednak nie na swoje serwety i serwetki, a na koleżanki, pokazujące gościom jarmarku, jak powstają wycinanki kurpiowskie. Pod sufitem gminnego stoiska szczęście przynoszą kierce ze słomki, grochu i bibułki, zaś na stolikach kuszą do spróbowania chleb ze smalczykiem i ogórki. - Mnie nauczyła szydełkowania w szkole podczas prac ręcznych pani Marianna Poreda, jeszcze do dziś żyjąca. Pokazała to, co sama lubiła – wspomina mistrzynię Celina Kopeć. - Kiedyś to nawet chusteczka do nosa panny młodej, smarkotka, musiała być z płótna ozdobionego wokół koronką. Miałam lekcję pokazową w naszym gimnazjum i Sylwek, leworęczny chłopiec, tak sprytnie dawał sobie radę, że aż go podziwiałam za zręczność, a dziewczyny to w ogóle nie miały zainteresowania
Przytakuje artystce ludowej rzeźbiarz Kazimierz Krupiński ze wsi Sierzputy Zagajne, również zajmujący się od dziesiątek lat wycinaniem z drewna świątków i płaskorzeźb. Tuż obok jego stoiska drewniane łyżki, chochle, szufelki do zboża i mąki oraz deski do krojenia chleba prezentuje inny rzeźbiarz ze wsi Brzozówka niedaleko Korycina. - To wszystko moja praca – przytakuje Tadeusz Sendecki. - Do wyrobu używam drewna lipowego,  olchowego i osowego. Lubię taką miłą robotę...
Potwierdza to zamiłowanie męża i chwali za pracowitość Helena Sendecka, szydełkująca serwetki i sprzedająca wyroby nie tylko do użytku, ale i do ozdoby, w tym okazałe korale z bursztynu.

Miody nierozgrzewane, dzbany gliniane i złoty sękacz...
Na jarmarku rozmaitości można było spróbować piwa Koreb, które sprzedawca zachwala jako długo warzone, bez dodatku żółci zwierzęcej czy kukurydzy, za to z miodem. A miody lipowe, wrzosowe i wielokwiatowe pyszniły się na stoliku pszczelarza z Łomży Roberta Łapińskiego. Niedaleko – duże, bardzo oryginalne w formie zegary z rzeźbami z cynkalu, jakie oferował Arkadiusz Krysta, łomżyński kolekcjoner ze sklepu z antykami przy ul. Senatorskiej. Z kolei multum małych zegarków na rękę, z wpisaną na ich cyferblatach fascynującą historią, pokazywał zegarmistrz z zakładu przy Piłsudskiego Arkadiusz Cwalina. Sympatyczni pracownicy Miejskiej Biblioteki Publicznej zachęcali do kupna książki za złotówkę, zaś skromne małżeństwo z Giżycka – delikatnych miseczek i dzbanuszków glinianych z polewą ze szkliwa. - Wżeniłem się już 35 lat temu w znaną rodzinę garncarzy, w której dziadek i pradziadek żony uprawiali to rzemiosło - dopowiada Adam Kuźma. - Od kiedy sam się tym zająłem, żona pomaga sprzedawać moje wyroby.
Wyroby sprawnych rąk i twórczego umysłu pomaga także małżonkowi Adamowi Twardowskiemu sprzedawać plastyczka Ewa Skłodowska z Łomży, pokazując ze znawstwem ulepione z gliny jakby „po staremu”, jak przed wojną kubki, czarki, wazony i amfory. Działaczki Fundacji Czas Lokalny z Łomży promowały, m.in., kwiaty z bibułki i obrazy autorstwa Janiny Rogowskiej, twórczyni ludowej z Grądów Wielkich, tradycyjne naczynia do pieczenia warzyw i mięsa bez tłuszczu i bez wody oraz ręcznie tkane dywany wytwórców z Węgorzewa. Przemysław Kalinowski z Piątnicy Poduchownej, student slawistyki w Gdańsku, zapraszał do spróbowania i kupienia przepysznych sękaczy, jakich wypiekiem od końca XX wieku zajmują się jego rodzice. Po chwili zastanowienia napisał literami łacińskimi to, co po serbsku pisze się cyrylicą: „U sobotu u Lomżu je bio trg hrane i artisticzkog ruhodelja. Ja sam prodavao sekacz”. To oczywiste podsumowanie jarmarku na Starym Rynku jest dziecinnie proste w tłumaczeniu dla miłośnika grupy Bijelo Dugme i Gorana Bregowica: „W sobotę w Łomży odbył się targ żywności i rękodzieła artystycznego. Ja sprzedawałem sękacz”.

Mirosław R. Derewońko


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę