Szkółka Rolkowa Łomża uczy za darmo w wakacje
Przemek Chojnowski ma 20 lat, mieszka w Łomży i prowadzi społecznie Szkółkę Rolkową Łomża. Wpadł na pomysł, aby od początku wakacji spotykać się w Skate Parku przy ul. Księżnej Anny z adeptami i miłośnikami śmigania na rolkach - „łyżwach na kółkach”. Kto jeszcze nie umie, boi się albo wstydzi nieporadnego machania i upadków, znajdzie w sympatycznym instruktorze wiernego sojusznika, tak jak pewien pięciolatek, którego mama zapragnęła ośmielić do rolkojazdy. A kto sam już coś umie, lecz chce nauczyć się więcej, ma okazję w poniedziałki, środy i piątki lipca i sierpnia w godzinach 15. - 19. spotykać się na doszkalanie z Przemkiem i z jego kolegami w różnym wieku.
Kiedy zbliżamy się do hali sportowej w sąsiedztwie Skate Parku, wydaje się, że nadciąga burza, mimo że niebo słoneczne w pełnej krasie: z daleka dobiega głuche, arytmiczne dudnienie jakby gromów albo złowrogiego brzmienia kotłów w orkiestrze. To pozory – na rampach ćwiczą rolkarze.
Rolki agresywne wygrane przez zakład z własną mamą
- Pierwsze rolki dostałem, jak miałem trzynaście czy czternaście lat pod choinkę, i zaraz od wiosny zacząłem jeździć – wspomina Przemek. - Uczył mnie tata, który trzymał mnie za rękę, żebym nie upadł. W gimnazjum straciłem ochotę na jazdę i ćwiczenia, bo to były rolki rekreacyjne. Ale naszła mnie „zajawka” na rolki agresywne. Dlatego założyłem się z mamą, że jak będę miał średnią 4,5 na koniec gimnazjum, to mama kupi mi rolki, jakie będę chciał. Wygrałem, mama słowa dotrzymała i wybrałem sobie Roller Blade DT5. Moja prawdziwa przygoda z rolkami zaczęła się w technikum.
Zasadnicza różnica między rolkami rekreacyjnymi a agresywnymi polega na tym, że te pierwsze nie są tak masywne i nie posiadają „plejtów”, czyli „półek”, które pozwalają na grindowanie – robienie trików nie tylko w spokojnej jeździe czy nawet szybkim slalomem jak na rolkach rekreacyjnych, ale na stromych i wysokich rampach, karkołomnych podjazdach, schodach, krawędziach czy rurach. Kto nie jeździ na rolkach, pewnie nie zwróci uwagi na znacznie szersze kółka w „wyczynówkach”.
Przemek niemal całe 21-letnie życie związany jest z okolicą, w której ćwiczy jazdę na rolkach i szkoli nowych adeptów. Ukończył pobliskie Przedszkole Publiczne nr 9, Szkołę Podstawową nr 9 i po sąsiedzku Publiczne Gimnazjum nr 8. Dopiero na okres nauki w szkole średniej wybrał się dalej od domu: do klasy o profilu logistycznym w „Ekonomiku”. Technik logistyk zastanawia się jeszcze nad wyborem uczelni przyszłości; być może, będzie to Akademia Morska w Gdyni. Tymczasem doskonali umiejętności własne i nowicjuszy. Jak ocenia, w Łomży - „maksimum z maksimum” jest 200 rolkarzy. Narodowy boom na ten sprzęt i sport z lat 90. przeminął, ale rok po roku się odradza.
Chłopcy zgodnie twierdzą, że dorośli często uważają ich za wandali. Tyle że żaden nie przyzna, iż rzeczywiście mogą popisami na poręczach przy schodach budynków użyteczności publicznej drzeć farbę do żywego. - Dorośli mają wrażenie wandalizmu, kiedy wskakujemy na poręcze... – przyznaje Przemek. - Ale zwykle to jakieś stare zardzewiałe rury, szyny, nieodnawiane od lat. Zdarzało się, że jak nas widzieli policjanci, to spokojnie pouczali: „Chłopcy, tylko sobie krzywdy nie zróbcie”.
Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Perspektywa Zbigniew Lipski (lat 65), na której terenie leży Skate Park, spotkał się z pomysłodawcą Szkółki Rolkowej Łomża. Obaj zastanawiali się już nad remontem i dodaniem atrakcyjniejszych elementów dla braci rolkarskiej, która teraz woli wybierać zabawy i treningi na starej strzelnicy, gdzie powstał o wiele bardziej profesjonalny skatepark: lepsza i bezpieczniejsza nawierzchnia oraz dużo więcej wyzwań, przeszkód do pokonania. Jednak Skate Park Perspektywy ma niezaprzeczalna przewagę: jest tam znacznie więcej swobodnej przestrzeni.
Wybita szczęka i jazda na rolkach przez całe życie
Siedzimy sobie na jednej z długich, drewnianych ław, które opasują podwyższenia w Skate Parku. Na rolkach rekreacyjnych dwie nastolatki przerzucają piłkę nad swoim kolegą – bez rolek – bawiąc się jak na boisku siatkarskim. Koledzy Przemka nie zawracają sobie tym głowy: ćwiczą figury takie jak mizu (pisownia fonetyczna) – jazda z rozpędu po krawędzi szyny bokiem czy sporo trudniejsze bekrojale 360 z grabem – rozpędzeni najeżdżają na szczyt rampy i w powietrzu wykonują pełny obrót z uchwyceniem ręką jednej z rolek. Wygląda to niezwykle efektownie i budzi wpierw podziw, przemieszany jednak w oczach laika z przestrachem, gdy rolkarze nieoczekiwanie się przewracają. - Miałem ponaciągane nadgarstki, bo zwykle upada się na ręce, i skręcone lewe kolano – wspomina Przemek. - Urazy to ryzyko zawodowe. Kiedyś mi szczęka wypadła, ale lekarz ją szybko nastawił.
- Ja miałem wybity nadgarstek lewy i poobijane oba kolana, tak że nogi nie mogłem zginać... To nawet dość ciekawe, że wśród rolkarzy nie spotkałem się nigdy ze złamaniami – włącza się Patryk Drewnowski (lat 22) z Wysokiego Mazowieckiego, który sprowadził się do Łomży, gdzie prowadzi sklep z okularami. - Wszyscy, których znam w Łomży, to albo są rolkarze, albo znajomi rolkarzy.
Młodszy brat Patryka ma jedenaście lat i „jedzie” na rolkach w ślady brata, którego odwiedził w czas letniej kanikuły. Nie zważa na upadki, nie skarży się, nie krzywi i nie krzyczy z bólu. Zaciska zęby: stara się dorównać starszym o dekadę. Patryk Czerwiński, uczeń Technikum Elektrycznego w „Mechaniaku” o tyle starszy od Maćka będzie dopiero za trzy lata, lecz karierę rolkarza zaczynał lat temu cztery. Przyszły technik elektryk jeździ z poświęceniem dwa razy dłużej niż 14-letni Daniel Godlewski, uczeń Publicznego Gimnazjum nr 1, przyglądający się ewolucjom i piruetom bardziej doświadczonych kolegów. - Jak zaczynałem trenować na poważnie, też były wakacje – opowiada. - Znalazłem moje stare rolki w szafie i zastanawiałem się, co z nimi zrobić, a potem... Wyruszyłem!
Na pierwszych zajęciach w wakacje pojawiło się aż kilkunastu rolkarzy, na kilku kolejnych – jak określa niezrażony Przemek – „frekwencja spadła do zera”. Zwykle jest ich kilku, w sumie - nie za dużo, jednak i szef Szkółki Rolkowej Łomża, i jego kolega z Wysokiego Mazowieckiego są pewni, że na rolkach będą jeździć do końca życia. Coraz lepiej, szybciej i efektowniej. Bo to ich pasja.
Mirosław R. Derewońko