Dylemat młodych: zostać czy uciekać z Łomży?
Aula w Szkole „Jańskiego” praktycznie do ostatniego miejsca pełna – jakieś 120 osób na sali, m.in., studentów zarządzania i pedagogiki. Piątkowe popołudnie duszne, lecz klimat debaty „Łomża, zostaję czy uciekam?” wcale nie był aż tak gorący. Większość urzędników z województwa i miasta wygłaszała do młodych ludzi okrągłe formuły na temat strategii rozwoju i przedsiębiorczości, ale pytanie, gdzie w Łomży znaleźć pracę i zarobić na życie po studiach, zawisło w dusznym powietrzu. Bez owijania w bawełnę Maria Gwardys z Powiatowego Urzędu Pracy w Łomży mówiła, że PUP nie tworzy miejsc pracy - wspiera bezrobotnych i pracodawców. I tak właściwie na kilkanaście „zacnych” osób zabierających głos w potrzebnej społecznie debacie oklaski zbiera tylko ona.
Maria Gwardys prostym językiem mówi o realiach, które znają młodzi i studiujący mieszkańcy miasta. Przekłada ich indywidualne, gorzkie zwykle doświadczenia na język suchych i przygnębiających faktów. Rok i dwa lata temu, kiedy bezrobocie w Polsce było jeszcze na poziomie ok. 12 procent, w Łomży przekraczało procent 16, zaś w tym roku sięgnęło 17, 5 procent. Ponad jedna piąta zarejestrowanych w bazie bezrobotnych PUP to młodzi, absolwenci szkół średnich i studenci. Podobnie wysoka jest także grupa ludzi po 50-tce, z tym że PUP pomaga 40 procent z nich, gdy zaledwie 16 procent młodych. 80 procent (czyli cztery na pięć) ofert pracy w PUP jest za minimalne wynagrodzenie i w 80 proc. dla osób z wykształceniem podstawowym i zasadniczym. Miejsc pracy nie przybywa; zwalniają się wtedy, gdy ludzie odchodzą na emeryturę, rentę, urlop macierzyński lub wychowawczy albo wyjeżdżają za granicę. W PUP też brak personelu: na jednego pośrednika przypada ponad 700 bezrobotnych, doradca zawodowy ma pomóc ponad 1 300, zaś specjalista – ponad 2 700. To przekracza ludzkie możliwości, żeby być skutecznym. Oklaski.
Władzy Łomża się podoba
Wicewojewoda podlaski Wojciech Dzierzgowski od pięciu lat pracuje w Białymstoku, ale jak podkreślał mieszka w Łomży, bo „to piękne miasto o dużym potencjale, mądre zarządzanie może przynieść dużo efektów”. Strategia województwa do roku 2020 Łomżę wymienia tylko raz: jako subregionalny ośrodek wzrostu, co – zdaniem wicewojewody – podnosi rangę miasta.
Jacek Piorunek z Urzędu Marszałkowskiego, mówił, że „w Łomży zaczyna się fajnie żyć”. Podkreślał, że w latach 2007 – 2014 do Łomży i okolicy trafiło na inwestycje ponad 300 mln zł, w tym do 30 firm. Wierzy, że „strategia pomoże napisać dobry program operacyjny”. Rozumie, że „co z tego, skoro młodzież odpływa, bo nie ma pracy, a jak jest, to za marne grosze”. Jego zdaniem, 30 – 40 procent funduszy RPO powinno być dla przedsiębiorców na rozwój firm, a „szkoły wyższe powinny kształcić nie do urzędu pracy, lecz na zamówienie przedsiębiorców”. Wspomniał swój rocznik maturalny, gdy ze 150 osób połowa przeniosła się do stolicy: „Bliskość Warszawy zawsze będzie wysysać”.
Ostatni w 1999 r. wojewoda łomżyński Sławomir Zgrzywa uznał, że strategia jest zbyt ogólna, nie precyzuje zadań samorządów, pomija kulturę. Brak w niej informacji, jak wyglądać mają drogi, obwodnica czy Via Baltica.
Wiceprezydent Łomży Beniamin Dobosz oceniał strategię dobrze. Szansy miasta upatruje w subregionalności, gdyż „za tymi nazwami kryją się duże pieniądze”. - Łomża nie będzie rozwijała się bez was, młodych – apelował wiceprezydent. - Jeśli macie siłę i ochotę, zachęcam do tworzenia inkubatora przedsiębiorczości we współpracy z uczelniami.
Maciej Zajkowski, prezes Łomżyńskiej Izby Przemysłowo-Handlowej, stwierdził: - Nikt wam pracy nie da, jeśli o nią sami sami nie zadbacie albo jej sami nie stworzycie.
Studenci nie uciekają: opuszczają z godnością miejsca
Prowadzący debatę Mariusz Rytel komentował, że z upływem czasu debaty zostaje coraz mniej młodych na sali, co niewiele pomogło w utrzymaniu frekwencji, bowiem po dwóch godzinach zostało może ze 30 - 40 osób, wyraźnie sporo starszych niż studencka brać.
- Uciekajcie, żebyście nie byli klientami urzędu pracy – radził Piotr Grabani, szef biura NOT. - Urząd Pracy to instytucja, która ma być w waszej karierze na szarym końcu.
- Nie uciekajcie, zostańcie aktywnie w Łomży – odradzał z kolei Artur Filipkowski, szef Telewizji Narew. - W każdej grupie społecznej jest taki sam procent ludzi przedsiębiorczych. Większości z was się nie powiedzie, ale ci z kolegów, którzy otworzą własny interes z powodzeniem, dadzą zarobić na chleb wam i dla waszych rodzin.
Mirosław R. Derewońko