Przejdź do treści Przejdź do menu
czwartek, 25 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Michał Ogórek, „Kiełbasa i sznurek” w Łomży

Anegdoty z życia wzięte i przygody znanych ludzi, przemyślenia życiowe i refleksje językowe były tematem spotkania z okazji prezentacji książki „Kiełbasa i sznurek”, której autorami są znany językoznawca profesor Jerzy Bralczyk i równie popularny satyryk i publicysta „Gazety Wyborczej” Michał Ogórek. „Rozmawiają jasno, mądrze i z humorem i przykładów odnajdziecie tu bez liku, jak przemiany obyczaju, losy ludzi, losy kraju przeglądają się w myśleniu i języku” - napisał Wojciech Młynarski, rekomendując ciekawe i zabawne dyskusje, jakie prowadzą naukowiec i dziennikarz.

- Ziścił się straszny sen bibliotekarzy, drugi gość nie dojechał... - ubolewała Krystyna Sobocińska, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Łomży, gdzie w wypełnionej po same brzegi czytelni mieli gościć obaj autorzy. - Jurek, ogórek, kiełbasa i sznurek. Kiełbasa uciekła, Jurek do piekła!
- Chcę usprawiedliwić profesora, źle się poczuł na targach książki w Warszawie, panowały tam trudne warunki termiczne – wyjaśnił Michał Ogórek, który w dwójnasób sypał anegdotami jak z rękawa, okraszając je subtelnymi i finezyjnymi komentarzami, do których inteligentnego i czasem uszczypliwego stylu już przywykli wyrobieni czytelnicy. Podobnie stało się w Łomży: pogodny, uśmiechnięty i elokwentny komentator polskiej codzienności i odświętności był w swoim żywiole.

Satyryk Michał Ogórek: „Mam dość wizerunku satyryka!”

- Jestem dumny z tego wiersza, który Wojciech Młynarski napisał nam na okładkę po znajomości, ale gdyby tak nie uważał, toby pewnie nie napisał – chwalił rymowaną pochwałę, odczytaną przez młodszego o pokolenie bibliotekarza Krystiana Kosakowskiego. „Wśród ścian zacisza ciągle się znajduje nisza, skromna nisza przeznaczona dla myślących” - te słowa podziałały jak balsam na około stu ludzi, którym poziom edukacji i sposobu wyrażania się w ojczystym języku Polaków nadal leży na sercu. Z zaskoczeniem dowiedzieliśmy się, że profesor Jurek Bralczyk nie cierpi odpowiadania na pytania z zakresu poprawności wyrazów i form i ma dość wizerunku profesora, a Michał Ogórek odwrotnie: - „Mam dość wizerunku satyryka, nie lubię tego określenia, bo mnie szufladkuje. Profesor chciał być weselszy, satyryk miał nadzieję, że nabierze trochę powagi, ale – jak śmiał się red. Ogórek - „się nie udało”. W dziewięciu rozdziałach „Kiełbasy i sznurka” poruszają setki, jeśli nie tysiące tematów od Sasa do Lasa, ale zgrabnie pogrupowanych, co sprawia, że lektura idzie gładko i płynnie. Rozmawiają, m.in., o ojczyźnie i patriotyzmie, sztuce i literaturze, wierze, seksie i kobietach. Wszystko to przesycone rozległą wiedzą profesora oraz przenikliwością sądów i dociekliwością pytań publicysty.  Tytuł zapisu rozmów wymyślił profesor. Redaktorka w wydawnictwie od razu określiła, że „Świetny! Ale... dlaczego?”, co wywołało wesołość wśród uczestników wieczoru autorskiego. Zdaniem Ogórka, zerwała się ciągłość kulturowa, minęły czasy, gdy każdy umiał dokończyć cytat z wiersza czy piosenki, albo – jak w tym wypadku – dziecięcej wyliczanki z podwórka. Kiedy był ekspertem w teleturniejach „Milionerzy” i „Jeden z dziesięciu”, wiele razy spotykał się z sytuacjami, że ktoś umie przeliczać lata świetlne, a nie zna najprostszych wyrażeń i zwrotów frazeologicznych oraz przysłów. Zręczny satyryk sięgał po sytuacje wprost z życia, zwłaszcza gdy poruszał kwestie językowe, jak choćby odmiany nazwisk na przykładzie Michała Rusinka, sekretarza poetki i noblistki z 1996 r. Wisławy Szymborskiej. Zadzwoniła do niego telemarketerka z zapytaniem, „Czy mogę rozmawiać z panem Michałem Rusinek”. „Proszę pani, ale ja się deklinuję!” - odparł sekretarz. „A to przepraszam, zadzwonię później”. 

„Za moich czasów chłopcy się hamowali ze słowami...”
- Jest okropne, że żyjemy w czasach, kiedy język polski staje się prymitywny, wdarły się do mowy potocznej wulgaryzmy – martwił się satyryk. - I nawet studenci dziennikarstwa nie czytają gazet... Za moich czasów chłopcy się hamowali z ordynarnymi i wulgarnymi słowami przy dziewczynach, a teraz dziewczyny między sobą same tak brzydko mówią... To triumf uprzedmiotowienia kobiet: same siebie degradują. Ja tylko raz przemyciłem do „Wyborczej” słowo „kulwa”. Strasznie mnie ubodło, że ostatnie słowa pilotów w katastrofie smoleńskiego to było „k...”, gdy już wiedzieli, że nie ma z tego ratunku. Nie „Jezu, Jezu!” albo jak przed kilkudziesięciu laty w katastrofie lotniczej w Kabatach „Dobranoc” lub „Żegnajcie”...To jest koszmarne przełożenie naszego życia na poziom języka i stan świadomości...
Zdaniem dyskutantów z „Kiełbasy i sznurka”, język polski dyskryminuje kobiety, zwłaszcza sfera zaimków i struktur gramatycznych. „Nikt” bądź „ktokolwiek” to on, a nie ona. Nawet jak szło sto kobiet i jeden mężczyzna, to oni szli; podobnie jak szła kobieta z psem, choćby był suką, to też szli.  Takich przykładów i rozważań przez dobre półtorej godziny rozbawiona publiczność wieczoru autorskiego w MBP nasłuchała się do woli. Można było dostać humorystyczny autograf i poradę, jak  pisać równie plastycznie i dowcipnie. - Jak się ma iskrę bożą, to teksty wychodzą lepiej, ale pisanie to rzemiosło, trzeba je wciąż praktykować – twierdzi Michał Ogórek. - Bardzo pracuję nad tekstem, żeby sekretarzowi redakcji trudno było w nich coś zmienić. Profesor Bralczyk uczył się czytać i pisać na wsi pod Ciechanowem przy lampie naftowej. Mówię do syna, że były czasy, kiedy nie było prądu, a on mi na to: - To jak wy wtedy żyliście?! Ja pochodzę ze Śląska, więc jesteśmy z profesorem z głębokiej prowincji, ale przebiliśmy się w Warszawie dzięki dużej determinacji. 

Mirosław R. Derewońko
fot. Elżbieta Piasecka Chamryk


 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę