Hangar poczeka na lotnisko?
Od roku w Łomży leży duży metalowy hangar. Miasto zamówiło go jeszcze w 2011 roku z myślą o lądowisku jakie chciano utworzyć przy Grobli Jednaczewskiej. Za hangar zapłaciliśmy niemal równe 110 tysięcy złotych, ale nim wiosną ubiegłego roku dotarł do miasta lotnicze plany Łomży pokrzyżowała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku żądając przeprowadzenia kosztownej oceny oddziaływania inwestycji na środowisko i sporządzenia profesjonalnego raportu. Hangar miał mieć inne przeznaczenie, ale póki co czeka na... lądowisko, bo władze miasta z lotniczych zamierzeń nie rezygnują.
- Hangar jest cały czas przechowywany na terenie bazy MPGKiM. Ostateczna decyzja co do jego zagospodarowania nie jest jeszcze podjęta – podaje Łukasz Czech z ratusza.
Początkowo mówiono, że hangar jeśli nie trafi na lotnisko, to będzie wykorzystywany przez Miejskiego Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Później pojawił się pomysł aby przekazać go na potrzeby Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji z przeznaczeniem na... magazyn i garaż dla łódek. Niemniej przez cały rok w jego „położeniu” nie zmieniło się nic.
- Może on być przekazany zarówno na potrzeby MOSiR-u , jak też na lądowisko, gdyby pojawiła się możliwość jego realizacji przy Grobli Jednaczewskiej – podaje Czech.
Okazuje się, że z planów lotniczych władze miasta nie chcą zrezygnować.
- Miasto przymierza się do zlecenia oceny ornitologicznej i przygotowania nowej karty informacyjnej do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Jeżeli dzięki temu nie będzie potrzeby opracowania kosztownego i czasochłonnego raportu oddziaływania inwestycji na środowisko niewykluczone, że władze miasta powrócą w przyszłym roku do pomysłu budowy lądowiska przy Grobli Jednaczewskiej – przekazuje Łukasz Czech.
Lądowisko na łąkach
Realizacja małego, zielonego lotniska na łąkach przy Grobli Jednaczewskiej to pomysł jeszcze poprzednich władz miasta, ale ochoczo podchwycony przez ekipę prezydenta Mieczysława Czerniawskiego. Pas startowy miał mieć 1670m długości i 52m szerokości i zgodnie z zapowiedziami jeszcze poprzednich władz miały móc na nim lądować motolotnie, samoloty ultralekkie oraz małe samoloty typu PZL Wilga czy Cessna. Początkowo mówiono, że budowa takiego lądowiska kosztować będzie zaledwie kilkadziesiąt tysięcy złotych, a później szacunkowe koszty poszybowały w górę. Sam hangar (24 metry długości, 12 szerokość i ponad 5 metrów wysokości), który miał stanąć na specjalnej betonowej płycie, kosztował niemal równe 110 tys zł. Do tego wymieniano liczone w setkach tysięcy złotych koszty doprowadzenia prądu i wody. Inwestycję storpedowała jednak dopiero decyzja Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Białymstoku, który uznał, że władze miasta muszą przeprowadzić ocenę oddziaływania na środowisko i sporządzić profesjonalny raport zawierający np. listę i liczebność ptaków, dokładny przebieg tras ich przelotów, kierunki i wysokości przemieszczania się, a także m.in. analizę alternatywnych wariantów realizacji przedsięwzięcia. Taki raport robi się przez co najmniej rok, płaci za niego inwestor – czyli w tym wypadku miasto. W przypadku regionalnego lotniska opracowanie raportu wyceniono na niemal dwa miliony złotych.
