Remis na zakończenie
W ostatnim swoim meczu w tym sezonie II ligi szczypiornistki GUKS-u Dwójka Łomża zremisowały u siebie z MTS-em Giżycko 24:24, chociaż na 10 minut przed końcem spotkania prowadziły czterema bramkami. - Już po raz trzeci w tych rozgrywkach przydarza nam się taka sytuacja, że w końcówce tracimy prowadzenie lub remis. Niestety brakuje nam doświadczenia i to w decydujących momentach jest widoczne - ocenia trener Stanisław Niedbała. - Mogliśmy mieć na koncie pięć punktów więcej i uplasować się w środku stawki, a tak zajmujemy ostatnie, piąte miejsce.
Pierwsze minuty meczu z MTS-em nie wskazywały, że łomżanki mogą mieć jakieś kłopoty z odniesieniem zwycięstwa. Po siedmiu minutach gospodynie prowadziły 5:2, spokojnie kontrolując wydarzenia na boisku. Potem jednak coś się w ich grze zacięło. Do 23. minuty zawodniczki Dwójki zdołały rzucić zaledwie trzy bramki, tracą przy tym aż siedem. Dopiero od wyniku 8:9, głównie dzięki znakomitej dyspozycji rzutowej Amandy Szymborskiej (12 bramek w całym spotkaniu), miejscowe wróciły do formy z początku meczu i ostatecznie na przerwę schodziły wygrywając 12 do 9. Mimo prowadzenia z postawy swojego zespołu nie zadowolony był trener Niedbała - Zagraliśmy tę część bardzo słabo w ofensywie. Stworzyliśmy sobie mnóstwo czystych sytuacji, w których trzeba było rzucić gola i już po 30 minutach powinno być praktycznie "po meczu" - podkreśla szkoleniowiec Dwójki.
Niestety słaba dyspozycja w ataku miała miejsce także po zmianie stron. Jednak mimo to łomżanki utrzymywały kilku bramkowe prowadzenie aż do 50 minuty. Przy wyniku 22:18 czas wziął trener gości, Andrzej Paszkiewicz, i jak się później okazało, był to kluczowy moment tego spotkania. Już po kilku minutach przewaga gospodyń stopniała do najpierw do dwóch, a później do jednej bramki. W końcu, w 58. minucie, za sprawą bardzo dobrej gry Darii Kalinowskiej i Elżbiety Nowickiej, zawodniczki z Giżycka doprowadziły do wyrównania (23:23). Chwilę później ponownie prowadzenie dała Dwójce Ewelina Sadowska, a na dodatek na 2 minuty na ławkę kar musiała usiąść Kalinowska. Wydawało się, że zwycięstwo jest już pewne. Niestety łomżanki nie wykorzystały dwóch dobrych sytuacji, a grające w osłabieniu rywalki ponownie wyrównały dzięki trafieniu Nowackiej. Mając do dyspozycji blisko 50 sekund podopieczne trenera Niedbały powoli i dokładnie starały się budować ostatni atak w tym meczu. Grające zawzięcie w obronie zawodniczki MTS-u prawie do samego końca nie pozwoliły zakończyć tej akcji strzałem. Dopiero w ostatniej sekundzie celnym rzutem z ok. 9 metrów popisała się Szymborska. Jednak w chwili gdy piłka zmierzała do bramki, zabrzmiała końcowa syrena i sędziowie nie mogli zaliczyć tego trafienia.
- Gdyby Amanda rzuciła dosłownie chwilę wcześniej, to byśmy wygrali. Ale muszę podkreślić, że gol został nieuznany prawidłowo - twierdzi Niedbała - Szkoda tego meczu, ale w tym sezonie tak naprawdę wyniki nie były dla nas tak bardzo istotne. Ważniejsze było dla mnie, że dziewczyny ograły się i pokazały, że chcą grać. Mam nadzieję, że finanse pozwolą nam na to, żeby wystartować w kolejnym sezonie i wtedy walczyć już o czołowe lokaty. Na razie jednak musimy trochę odpocząć i potem wspólnie z władzami i zawodniczkami porozmawiać o przyszłości zespołu.
is