Melodie miłości paniom dedykowane
W związku z dzisiejszym Dniem Kobiet Łomżyńska Filharmonia Kameralna już wczoraj zagrała specjalny koncert. – Walentynki miały wygrać z Dniem Kobiet, ale on wraca coraz częściej – dzisiaj z „Melodiami miłości” – podkreśla solista Jerzy Karwowski. – Dlatego chcemy życzyć wszystkim paniom zdrowia, szczęścia i pomyślności, oraz, zgodnie z tytułem naszego koncertu, mnóstwa miłości! – dodaje dyrygent Jan Miłosz Zarzycki. Poza wspaniale zagranymi przebojami oraz kwiatami dla wszystkich pań była też wielka niespodzianka – udział w koncercie zaskakującego, znakomitego gościa.
Koncerty z okazji 8 marca cieszą się w łomżyńskiej Filharmonii równie dużym powodzeniem jak mikołajkowe i sylwestrowe. Nie bez przyczyny, bo poza starannie dobranym, głównie rozrywkowym repertuarem w orkiestrowych opracowaniach, zawsze biorą w nich udział świetni soliści. Tym razem łomżyńskiej publiczności przypomniał się grający na kilkunastu instrumentach Jerzy Karwowski. 15 lat temu wziął on udział w nagraniu płyty „Przeboje światowe i filmowe” łomżyńskiej orkiestry, grając na saksofonie i flecie. Wykorzystał je również w czwartkowy wieczór, grając z towarzyszeniem łomżyńskich filharmoników popularne melodie filmowe, w tym tematy z „Vabank” i „Titanica”, romantyczne utwory miłosne oraz parafrazy utworów klasycznych.
– Program staraliśmy się z dyrektorem ułożyć tak, żeby publiczność była z tego koncertu zadowolona – wyjaśnia Jerzy Karwowski. – Punktem wyjścia były więc melodie o miłości, ale na koncercie trzeba było je zróżnicować, bo są one zwykle wolniejsze. Dlatego zdarzały się utwory w szybszych tempach, znane przeboje, ale zawsze łączące się z miłością. Myślę, że to dobry repertuar na Dzień Kobiet!
Publiczność z każdym utworem reagowała coraz żywiej na dobiegającą ze sceny muzykę, wtórując saksofoniście zwłaszcza w „Sunrise Sunset”/ „Hawa Nagila” oraz w „To były piękne dni”. Orkiestra kilkakrotnie zaprezentowała się też bez udziału solisty, a raz nawet bez dyrygenta, kiedy podczas „Another Day In Paradise” Jan Miłosz Zarzycki i Jerzy Karwowski wręczali obecnym na sali paniom kwiaty. Jednak najbardziej zaskakującym momentem koncertu było pojawienie się za pulpitem dyrygenckim Tadeusza Chachaja, który poprowadził orkiestrę w dynamicznym „Libertnago” Piazzolli. Dyrektor łomżyńskiej orkiestry w latach 1993- 2004, obchodzący w dodatku cztery dni wcześniej 84 urodziny, pewnie poprowadził zespół, co publiczność nagrodziła długotrwałymi owacjami.
– Jestem mile zaskoczony poziomem orkiestry – podkreśla Tadeusz Chachaj. – Bardzo mi się podobało i jestem zadowolony, że po mnie coś zostało i kontynuują dalej i program, i jakość. Na te możliwości jakie ma orkiestra, na ten skromny skład – jestem pełen podziwu!
– Publiczność była bardzo życzliwa – ocenia Jerzy Karwowski. – Na początku było troszkę sztywnawo, ale później fantastycznie! Z zespołem też mi się świetnie grało, bo odnajdują się we wszystkim, klasyce, swingu, muzyce klezmerskiej. Dlatego zawsze przyjeżdżam do Łomży z największą przyjemnością, tym bardziej, że tutaj też są moje korzenie, bo pochodzę zza Grajewa. I mimo tego, że los rzucił mnie do Poznania, chętnie tu wracam – już niedługo na stałe do Karwowa. A z panem Tadeuszem Chachajem popełniliśmy kilka koncertów, nagraliśmy też płytę, dlatego ten dzień jest dla mnie tym bardziej wzruszający!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Marek Maliszewski