Prokurator żąda dożywocia
Kar dożywocia dla czterech i 25 lat więzienia dla piątego z zabójców Krzysztofa Choińskiego zażądał prokurator Janusz Sobieski. Przez Sądem Okręgowym w Łomży kończy się proces pięciu łomżan oskarżonych o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem w październiku 2011 roku byłego wiceprezydenta Łomży. - Krzywdzili ludzi, którzy nieszczęśliwie znaleźli się na ich drodze – mówiła córka zabitego wiceprezydenta występując jako oskarżyciel posiłkowy. - Jedyne co możemy zrobić to spojrzeć zabójcom w twarz. Wysoki sądzie nie możemy pozwolić aby ktokolwiek jeszcze przez nich został skrzywdzony - apelowała. Prokurator Janusz Sobieski mówił, że czterech z oskarżonych dla których zażądał dożywocia, to wielokrotni recydywiści mający do 3 do 11 wyroków. W mowie oskarżycielskiej kilkakrotnie podkreślała, że dokonali barbarzyństwa katując z sadyzmem niewinnego człowieka. Mecenasi czwórki oskarżonych, którzy bili wiceprezydenta, chcieli zmiany kwalifikacji prawnej czynu z zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem na pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Adwokat piątego wyraźnie oddzielał swojego klienta od pozostałych "kryminalistów". Podkreślał, że on nie bił, sam się zgłosił na policję i udzielił wyjaśnień. Jeszcze dziś sąd ma wydać wyrok.
Krzysztof Choiński został brutalnie pobity w nocy z 18 na 19 października 2011 roku na melinie przy ul. Kwadratowej – zaledwie ok.150 merów od własnego domu. Następnie został wywieziony na łąki w okolicach Rybna gdzie odarty z ubrania został porzucony. To tu, ciężko pobity, pozostawiony bez udzielenia pomocy, zmarł po kilku godzinach. Zmasakrowane ciało byłego wiceprezydenta Łomży następnego dnia znaleźli wędkarze.
Prokuratura o zabicie wiceprezydenta oskarżyła pięciu mieszkańców Łomży: dziś 23-letniego Grzegorza B., 24-letniego Marcina S., 25-letniego Sławomira C., 29-letniego Grzegorza O. i 44-letniego Andrzeja K. Wszyscy zaraz po zatrzymaniu trafili do tymczasowego aresztu i stąd zostali dowiezieni na wtorkową rozprawę.
Według aktu oskarżenia sprawcy działali bardzo brutalnie. Choiński został dotkliwie pobity. Przestępcy chcieli zmusić go do podania kodów PIN do kart bankomatowych, które mu zabrali. W akcie oskarżenia mowa jest też m.in. o polewaniu go po twarzy wrzącą wodą.
W trakcie trwania procesu – w sierpniu ubiegłego roku jeden z oskarżonych Andrzeja K. - przebywając w areszcie dokonał samookalecznia, co opóźniło o kilka miesięcy proces. Dopiero dziś po tym „wypadku” proces formalnie wznowiono i zakończono.