Łomżyńscy Dyzie Marzyciele, czyli Basia Kaczyńska z Bluszuuu
- Jestem tak naprawdę nieśmiałym Dyziem Marzycielem – wyznaje Basia Kaczyńska (lat 29), wokalistka z Kaczyna Starego kolo Wysokiego Mazowieckiego, obdarzona mocny i ciekawym głosem. Jej własna „Love Song” wspina się właśnie na liście przebojów Radia Białystok. - „Love Song” to piosenka, z którą się identyfikuję, jest w klimatach funkowo-popowych, które poruszają muzyczną część mojego serca – opowiada Basia Kaczyńska. Tę piosenkę, ale także dziesiątki innych można było usłyszeć podczas koncertu w łomżyńskiej Piwiarni Warka. Basia Kaczyńska zaśpiewała tam z łomżyńskim zespołem Bluszuuu. Było dynamicznie i różnorodnie, tanecznie i refleksyjnie, raz mocno wokalnie, innym razem subtelnie.
- O tym, aby być na scenie, czuć ją po swojemu, marzę od dawna, odkąd śpiewałam jako pięcioletnia dziewczynka do „mikrofonu” z puszki dezodorantu mojej mamy – mówi Basia Kaczyńska.
Basia z Bartłomiejem Leszczyńskim postanowiła stworzyć grupę, grającą dla własnej przyjemności. Z każdej próby – wspomina artystka - „wynosiliśmy coś nowego, czasami krwawo”. Poznali się w 2010 r. prowadząc programy w Radiu Nadzieja w Łomży. - W zwykłej rozmowie jakoś przypadkowo wyszło, że Basia coś śpiewa – śmieje się Bartek, który także pisze i komponuje. - A to skromniutkie „coś” okazało się standardami jazzowymi na Youtube!
Bluszuuu powstało w listopadzie rok później i od założenia jego skład się zmieniał. Oryginalna nazwa nawiązuje do inicjałów basisty Bartka Leszczyńskiego (lat 29), a w mniej oczywisty już sposób do miasta powstania (litery z łomżyńskich tablic rejestracyjnych), bluesa czy bluszczu dźwięków. Dziś grupę tworzą także perkusista Adam Jakubik (lat 33) i 19-letni gitarzyści, koledzy z III LO w Łomży: Bartosz Górski i Michał Walczyk. Obaj graję też w grupie harcerskiej Kredens.
- Nasz zespół w tym składzie spotkał się po raz pierwszy w sierpniu 2012 roku – mówi basista Bartek Leszczyński. - Lubujemy się w niemalże wszystkich gatunkach muzyki. To jest inspirujące.
- Spotkania z Basią Kaczyńską to przygoda z muzyką i piosenką – ocenia Bartek Górski. - Dla mnie najważniejsza jest radość z grania z nią na żywo. Basia to dobra wokalistka, która inspiruje mnie do pracy. Ona do muzyki jakby „wyrosła”, żeby powiedzieć od siebie ludziom coś bardzo ważnego.
- Bardzo dobrze dogadujemy się z resztą Bluszuuu, grając światowe i polskie covery oraz, jak na razie, tylko dwie autorskie piosenki – cieszy się Michał Walczyk. - Starsi są bardziej doświadczeni: dają nam wskazówki w zachowaniu scenicznym i pomagają inaczej spojrzeć na muzykę. Dobra atmosfera w Bluszuuu zachęca nas do wspólnego tworzenia.
Na czwartkowym koncercie Basia Kaczyńska z Bluszuuu w Piwiarni Warka dała z siebie wszystko: kunszt, energię i optymizm. Było dynamicznie i różnorodnie, tanecznie i refleksyjnie, raz mocno wokalnie, innym razem subtelnie. Na trzyipółgodzinny koncert, przyjęty z entuzjazmem przez słuchaczy, wybrały się jej koleżanki. Znają skromną piosenkarkę o ujmującej powierzchowności i delikatnym sposobie bycia oraz nieprzeciętnym głosie od dobrych kilku lat. I od dobrej strony.
- Basia to odważna podróżniczka, bo chce zobaczyć, dokąd zmierza – zauważa Anna Skiepko. - Nie każdego w życiu stać na stawianie sobie samemu tylu ważkich pytań.
- Jest czarująca, zawsze bije od niej szlachetny blask – dodaje Monika Dąbrowska. - Takie łagodne światło dobroci...
- Ciekawa osobowość, po której widać ogromną pasję, której brak wielu ludziom – twierdzi Emilia Zajkowska. - Jak się patrzy na Basię, jak się jej słucha, widać, że dużo serca wkłada w to, co robi.
- Jest naszą wielką nadzieją – deklaruje Marta Biedrzycka. - Posłuchała naszych przyjacielskich rad, zaczęła się wreszcie pokazywać na scenie i... na pewno wypłynie na szerokie wody!
Basia Kaczyńska uważa, że „nic tak nie kształtuje człowieka jak doświadczenia, te złe, i te dobre”.
- Czy wierzę w to, że uda mi się zaistnieć na wielkiej scenie...? - zastanawia się urocza wokalistka z listy przebojów Radia Białystok. - Chyba tak, ponieważ gdyby było inaczej, pewnie przestałabym śpiewać... Muzyka działa na moją twarz, ręce i nogi, gdy śpiewam tekst, z którym jestem blisko. Nie zawsze na scenie, on ląduje w zakamarku moich myśli. Jestem uparta, ale przy tym wrażliwa i bardzo łatwo mnie zranić. Mam nadzieję, że Dyzio Marzyciel nigdy nie wyląduje na ziemi...
Mirosław R. Derewońko
Fot.: Marek Maliszewski