Łomża w hołdzie Bohaterom Powstania Styczniowego
- Z bólem obserwujemy, że również dzisiaj padają argumenty o tym, że powstanie poniosło klęskę, że pozbawiło Polskę pokolenia ludzi, którzy w inny sposób mogli pracować na rzecz wolności i niepodległości – mówił w kazaniu ks. bp Tadeusz Bronakowski podczas mszy św. w Katedrze w 150. rocznicę wybuchu tragicznego zrywu niepodległościowego. - Ale wielu znawców uważa, że bez powstania nie byłoby wolnej Polski, nie byłoby 11. listopada 1918 r.
W łomżyńskiej Katedrze zgromadziło się w południe około 200 osób, w tym przedstawiciele władz samorządowych Podlaskiego, miasta i powiatu łomżyńskiego, środowisk kombatanckich i służb mundurowych. Na prezbiterium w trakcie mszy, której przewodniczył ks. bp Tadeusz Bronakowski, stanęły poczty sztandarowe Miasta Łomża, powiatu i Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej.
„Dla umęczonego narodu to była jedna z najcięższych prób...”
Biskup sens powstańczej ofiary postrzegał jako „budzenie sumień, wezwanie do poszanowania narodowej godności, którą deptały władze zaborcze”. Jako „wielki znak narodowej dumy, honoru, nieulegania terrorowi lub przekupstwu, stosowanemu przez zaborców”. Hierarcha przypomniał, że przez oddziały powstańcze przeszło ponad 200 tysięcy ochotników, którzy podczas walk trwających blisko dwa lata stoczyli 1200 bitew i potyczek. To nie były starcia równorzędnych sił: oddziały uformowane z chłopów, mieszczan, szlachty, nauczycieli, lekarzy czy kapłanów stanęły naprzeciw jednej z największych, najpotężniejszych armii ówczesnej Europy.
- Pamięć o powstaniu była pielęgnowana w II Rzeczpospolitej - przypomniał. - W czasie okupacji młodzi żołnierze składali przysięgę przy powstańczych mogiłach. W czasach komunizmu, mimo oporu władz, ta pamięć była pielęgnowana. Kardynał Stefan Wyszyński w stulecie wybuchu powstania w 1963 roku mówił „Naród bez tego zrywu, okupionego krwią, nie ostałby się bismarckowskiej polityce Kulturkampfu, germanizacji i rusyfikacji. Przed tym etapem, który dla umęczonego narodu był jedną z najcięższych prób, trzeba było ofiar. Te ofiary padły i wydały owoc, bo obudziło się sumienie narodu”.
Te ofiary to: 30 tysięcy zabitych w walkach, około 38 tysięcy skazanych na katorgę i wywiezionych na Syberię, powieszonych lub rozstrzelanych blisko 1000 osób. Dziesiątkom tysięcy Polaków skonfiskowano majątek. Surowe represje dotknęły też Kościoła. Dekretem z listopada 1864 r. carat konfiskował prawie 200 klasztorów i zabrał ok. 180 tys. ha kościelnej ziemi za poparcie powstania.
„Co powiemy powstańcom my, którzy staniemy na ich grobach...?”
Ofiary 1863 i 1864 r. biskup zestawił z wadami współczesnych Polaków, którzy „służbę publiczną utożsamiają z poszukiwaniem korzyści osobistych czy partyjnych, popularności osiąganej przez skandaliczne wypowiedzi i nieustanną obecność w mediach”. Przeraża niski stan demograficzny, katastrofalna perspektywa naturalnego wymierania narodu. Brakuje prorodzinnej polityki państwa i wsparcia dla rodzin. Zamyka się szkoły, bo nie ma dzieci, które mogłyby się w nich uczyć. Przyjdą skutki zapaści demograficznej – w niektórych województwach zacznie się likwidować ośrodki zdrowia, urzędy i instytucje publiczne. Dwa miliony młodych Polaków wyjechało z ojczyzny, przez podstawione osoby sprzedaje się tysiące hektarów polskiej ziemi. Milion Polaków jest uzależnionych od alkoholu, dwa miliony dzieci żyje w rodzinach z problemem alkoholowym.
- Młodzi piją coraz więcej, pija pod okiem rodziców i nauczycieli na studniówkach, upijają się w akademikach, bo są rzekomo dorośli i mają prawo robić, co chcą – alarmował biskup. - Rośnie pokolenie, ogłupione wszechobecnymi reklamami, złudzeniem życia łatwego i przyjemnego...
Po mszy św. przed kilkutonowym granitowym obeliskiem, położonym w 1916 r. na tzw. mokrej łączce przy Szosie Zambrowskiej, wiceprezes TPZŁ Józef Babiel odczytał listę 20 powstańców, powieszonych lub rozstrzelanych przez Moskali. Delegacje złożyły wiązanki i odśpiewano „Rotę”.
- Niech na powstańczych mogiłach zapłoną znicze serdecznej pamięci i niech nigdy nie gasną w naszych sercach – mówił Józef Babiel, kiedy werble przypominały bijące kiedyś w piersiach serca.
Mirosław R. Derewońko
Fot.: Marek Maliszewski