Muzyczne powitanie roku Społecznego Ogniska Muzycznego
Tradycyjnie już uczniowie Społecznego Ogniska Muzycznego w Łomży przywitali nowy rok koncertem w Miejskiej Bibliotece Publicznej. Na jego program złożyły się kolędy, pastorałki, piosenki o tematyce świątecznej oraz światowe przeboje. – Takie koncerty to doskonała okazja, aby zademonstrować publicznie to, czego człowiek się nauczył - podsumowuje Mirosław Żelazny. – Przełamanie bariery tremy jest rzeczą niezwykle ważną. Przydaje się również w dalszym życiu, bo niekoniecznie oczekujemy, że nasz każdy uczeń stanie się muzykiem.
Wiedzą o tym doskonale pedagogowie ze Społecznego Ogniska Muzycznego: Jerzy Wiśniewski, Jan Zugaj i Mirosław Żelazny, których 24. uczniów zaprezentowało publicznie swe umiejętności w łomżyńskiej bibliotece. Wśród młodych skrzypków, gitarzystów i pianistów nie brakowało takich, których aktywna przygoda z muzyką zaczęła się zaledwie pół roku temu i był to ich pierwszy koncert w życiu. Najmłodsi dzielnie radzili sobie z tremą i momentami jeszcze nieco opornymi palcami. Starsi, dysponujący już większym zasobem umiejętności, mieli równie trudne zadanie, bo kilkoro z nich, poza graniem, jednocześnie również śpiewało. Poradzili sobie jednak z tym wyzwaniem, zarówno dzięki świetnej atmosferze na sali jak i wsparciu swych nauczycieli.
– Jesteśmy nie tylko pedagogami, ale też psychologami, mamy z uczniami bardzo dobry kontakt – wyjaśnia Mirosław Żelazny. – Nie jesteśmy tylko katem: „odtąd – dotąd, godzina minęła, do widzenia”. Pochylenie się nad dzieckiem, indywidualne podejście do każdego ucznia, zauważenie jego potencjału, zawsze owocuje.
Wśród wielu wykonanych utworów zabrzmiały też „Ptasie plotki” Witolda Lutosławskiego, dla uczczenia trwającego Roku imienia wybitnego kompozytora.
– Trwa Rok Lutosławskiego, chcieliśmy więc wprowadzić również taki maleńki akcent w związku z tą okazją! – mówi Jan Zugaj.
– Każda forma wspierania się i współpracy między instytucjami kulturalnymi, tak jak to jest w przypadku Miejskiej Biblioteki Publicznej i Łomżyńskiego Towarzystwa Muzycznego, jest bardzo pożądana, bo ma wielki wpływ na rozwój kultury – podkreśla prezes Głębocki.
Ognisko, w którym grać każdy może
W Społecznym Ognisku Muzycznym, prowadzonym od 36. lat przez Łomżyńskie Towarzystwo Muzyczne, uczą się grać nie tylko dzieci. Coraz częściej zdarzają się starsi uczniowie, czasem nawet tacy, którzy 18. rok życia ukończyli wiele lat temu. Jedną z takich osób, które wróciły do grania po latach przerwy, jest również sam prezes towarzystwa.
– Wielki wpływ wywarła na mnie Państwowa Szkoła Muzyczna w Łomży – mówi Artur Głębocki. - Moim nauczycielem głównego instrumentu, akordeonu, był Mirosław Żelazny,
z którym po wielu latach znowu zacząłem współpracę w Towarzystwie Muzycznym.
Grałem na akordeonie i dodatkowym instrumencie, jakim jest w szkole muzycznej fortepian, zawsze mnie to ciekawiło i zostało tak do dzisiaj. Po latach ma się więcej czasu, bardziej świadomie podejmuje decyzje i zacząłem wtedy grę na skrzypcach u Jana Zugaja. Stało się to, kiedy moja córka Julia w wieku pięciu lat zaczęła chodzić na skrzypce. Takie małe dziecko wymaga kontroli ze strony rodzica, który powinien mu pomagać. Musiałem więc zapoznać się z nowym instrumentem i spodobał mi się on tak, że zacząłem sam grać. Na początku grałem sam, podpatrując zajęcia córki, później przez trzy lata uczęszczałem na regularne lekcje. Teraz zrobiłem rok przerwy, bo córka zmieniła instrument – chodzi na gitarę do pana Zugaja, więc jest szansa, że zacznę grać na gitarze! Ale do skrzypiec na pewno wrócę.
– Ognisko muzyczne jest instytucją specyficzną, ponieważ nie mamy ograniczeń wiekowych – dodaje Mirosław Żelazny. – Możemy dokształcać i umuzykalniać ludzi w każdym wieku: dzieci, młodzież i dorosłych. Nie jesteśmy ograniczeni programami, poziom zajęć jest dostosowywany do poziomu i oczekiwań uczniów, zarówno w muzyce klasycznej jak i rozrywkowej. Trafiają do nas dzieci, które nie radziły sobie w szkole muzycznej, ale chcą grać, bywa też, że stwarzamy podstawy uczniom, którzy kontynuują później naukę w szkołach muzycznych. Są też maturzyści, a często osoby starsze. Mam wrażenie, że tak, jak kiedyś na Zachodzie, osoby dorosłe po wychowaniu dzieci mają więcej czasu dla siebie i grając spełniają młodzieńcze ambicje. Granie wyrabia przecież bardzo wiele pozytywnych cech, jak dyscyplina, kreatywność, pokonywania trudności czy podzielność uwagi. Dzięki muzyce ludzie stają się ukierunkowani na wyższe wartości, stają się lepszymi ludźmi – to taki spory pozytywny bagaż na przyszłość!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka – Chamryk