Z Łomży do królestwa błękitu
Wojciech Białecki jest kapitanem żeglugi wielkiej. Wielokrotnie opłynął kulę ziemską i w tych wyprawach zawsze towarzyszył mu aparat fotograficzny. Wybór najnowszych zdjęć, związanego z Łomżą fotografika, zaprezentowano na wystawie „Z królestwa błękitu” w Galerii Sztuki Współczesnej. – Równie ciekawe są zdjęcia Wojciecha Białeckiego, które pokazują daleki świat jak i te, które pokazują drozdowski las czy nadnarwiańską łąkę – podkreśla Karolina Skłodowska, kierownik galerii. – W rejestrowaniu rzeczywistości jest po części reportażystą, łącząc to podejście z poszukiwaniem wrażeń artystycznych.
Wojciech Białecki pasjonuje się fotografią od dzieciństwa. Jego ulubione tematy to pejzaż i przyroda. Pływając po morzach i oceanach całego świata chętnie korzysta z możliwości uwieczniania tego co widzi. Nie są to jednak ujęcia znane z reklamowych folderów czy pamiątkowych pocztówek. Białecki ukazuje piękno i majestat bezkresnego morza, z widocznymi czasem sylwetkami zarówno nowoczesnych statków jak i żaglowców. Często pokazuje też sytuacje związane ze swoją pracą: ratowanie rozbitków, wypływanie afrykańskich rybaków na łowiska czy sytuacje uchwycone w porcie.
– Aparat trzeba ze sobą mieć zawsze, bo zawsze może zdarzyć się okazja do zrobienia zdjęcia – podkreśla Wojciech Białecki. – Oczywiście bardzo dobre zdjęcie robi się rzadko – z 1000 zdjęć wybieram może pięć, które chcę pokazać krewnym czy żonie.
Na wystawę trafiło więc ostatecznie 100 zdjęć wybranych z bogatego dorobku urodzonego w Szczuczynie, mieszkającego przez kilkanaście lat w Łomży, fotografika. I pomimo tego, że już od wielu lat Białecki jest obywatelem świata, wraca z aparatem do miejsc, które zapamiętał z lat dzieciństwa i młodości. Dlatego na wystawie jest również wiele fotografii z Łomży i jej okolic, Nowogrodu, Siemienia i Wizny.
– Zdarzały się takie komentarze, że fotografuję tylko za granicą – wyjaśnia Wojciech Białecki. – A robię też bardzo dużo zdjęć tutaj. Lubię tu fotografować, szukać takich perełek jak stara drewniana chata na Kierzkowej, rzeźby pana Dzwonkowskiego z Kleczkowa czy ujęcia ze skansenu w Nowogrodzie.
Artystę fascynuje też makrofotografia, ze szczególnym uwzględnieniem barwnego świata owadów i zapowiada kolejne eksperymenty w tej dziedzinie. Nie zamierza jednak porzucić tego, czym zajmował się do tej pory. Bowiem dla Białeckiego równie ważne jak artystyczna wartość wykonanych zdjęć jest ich walor dokumentalny, szczególnie w wymiarze lokalnym.
– Wszystko się zmienia – pamiętam ten nasz świat tutaj z lat 60. i 70., widzę go teraz i nie poznaję go! – zauważa Wojciech Białecki. – Żal mi, że w tamtym czasie nie miałem takiego sprzętu, żeby go można było dobrze uwiecznić. I został tylko w mojej pamięci: jak umrę, nikt nie będzie już o nim wiedział. Ale na moich obecnych zdjęciach z tych terenów ten świat pozostanie i moje wnuki będą mogły go zobaczyć. Chcę go ocalić od zapomnienia – chyba każdy, kto zajmuje się fotografią, ma taki właśnie cel!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Grzegorz Gwizdon