Przejdź do treści Przejdź do menu
czwartek, 28 marca 2024 napisz DONOS@

Piotr Kuryło: ultramaratończyk w 365 dni dookoła świata

Samotny bieg 70 km dziennie i 15 par zdartych butów, aby pokonać 20 000 km z Augustowa przez Europę, Amerykę Północną i Azję do domu, gdzie czekała żona z dwiema córkami. Drobny, niski 40-letni szatyn o niebieskich oczach nie wygląda na Kolosa 2011 za wyczyn roku. Ma twarz ogorzałą; tłumaczy na spotkaniu w Łomży, że to odmrożenia. Piotr Kuryło, autor relacji „Ostatni maraton”, przed wyruszeniem 7. Sierpnia 2010 r. spisał testament…

Piotr Kuryło dla przyjemności, zdrowia i kondycji lubił biegać od zawsze, jednak na serio zaangażował się w maratony dopiero po 30-tce. Dziś ma ich na koncie ponad 50, w tym prestiżowe drugie miejsce w Spartahlonie – liczącym 246 km biegu z Aten do Sparty – w 2007 r. w czasie 24 i pół godziny. Ekwipunek ultramaratończyka na zadziwiającą wyprawę dookoła świata mieści się w wózku z kajakiem, plus karta bankowa i krzyżyk na drogę. 
- Jak obiegnę ziemię, to postawię kropkę nad i – opowiadał barwnie, sypiąc anegdotami z różnych etapów samotnej eskapady, podczas której wiele razy zmieniał rozsypujący się wózek, nawet na spacerówkę ze śmietnika. – Trzeba coś dobrego zrobić dla ludzi, dlatego ostatni bieg dedykowałem w intencji pokoju na świecie. Pierwszy chrzest bojowy przeszedłem na rozszalałych Śniardwach, ostatkiem sił dotarłem kajakiem do brzegu, aż tu nagle widzę załogę ratowników: - Widzieliśmy cię z wieży, nieźle sobie radziłeś!
W Europie pobiegł dla pokoju na zachód przez Niemcy, Holandię, Belgię, Francję, Hiszpanię i Portugalię. Od świtu do nocy w biegu, zaś suchy prowiant jadł w marszu. Z Lizbony poleciał przez Ocean Atlantycki do Nowego Jorku, gdzie nieoczekiwanie wycofał się sponsor wyprawy. Piotr nie zrezygnował, gdyż amerykańska Polonia go nie zawiodła: organizowała z nim spotkania, a w jednej z gazet ukazał się artykuł, że „jego porażka będzie naszą porażką”. Potem przez 13 stanów od New Jersey i Pensylwanii przez Teksas, Nowy Meksyk i Arizonę dobiega do Los Angeles. Niezmordowany biegacz wzdłuż wybrzeża Oceanu Spokojnego dociera do San Francisco w Kalifornii, po czym ląduje szczęśliwie we Władywostoku w Rosji. Mniej boi się teraz niedźwiedzi na Syberii, gdy wspomina spotkanie oko w oko z wilkiem w Pirenejach czy stado wyjących kojotów wokół namiotu : - Człowiek, jak już minie wilka, to szybciej pędzi i szybciej zmawia  zdrowaśki. Wściekłe kojoty też boją się ognia, więc podpaliłem bluzę i machałem im przed pyskiem. Jednak namiot na Syberii z lęku przed niedźwiedziami rozbijałem na mostach, bo tylko tam misie się nie zapuszczały.
Nie wspomnienia czy marzenia, a nieustanna modlitwa była dla niego w drodze oparciem. Wzorem Jana Pawła II, modlił się dla podtrzymania ducha różańcem, tyle że nie liczył żadnej dziesiątki z tysięcy dziesiątków zdrowasiek. Z ujmującą prostotą oznajmia, że doświadczył wiele razy opieki Opatrzności w spotkaniach ze srogą i kapryśną aurą, zwierzętami i ludźmi różnych ras i kultur. Wiele razy spotkał się z życzliwością, nieraz miał duszę na ramieniu, jak wtedy, gdy myślał, że Indianie go oskalpują. Rosyjską tajgę na Syberii przemierzył w górę  Amuru, następnie drogami w pobliżu siódmego z największych jezior świata Bajkału osiągnął Kazachstan i Rosję. Moskwa, Łotwa, Litwa i Wilno prowadziły go do Augustowa. Chudszy o osiem kilogramów i zmęczony, ale cały i szczęśliwy.
- Kontuzje zimą leczyłem śniegiem, latem chłostałem się pokrzywami – zdradza sposoby na zdrowie.  – Czasem nie kąpałem się trzy tygodnie, czasem co dnia. Ten bieg bardzo mnie zmienił, nie zawsze byłem tak dobry. Te różnice w złych i dobrych zachowaniach ludzi dały mi do zrozumienia, że trzeba pomagać innym. Najgorsze były nie strach, ból czy tęsknota za domem, a samotność w drodze.
Ultramaratończyk Piotr Kuryło pracuje jako murarz w małej firmie budowlanej. Obiecał sobie, że jeśli wróci szczęśliwie z biegu dla pokoju – to apel do przywódców państw o zaniechanie konfliktów zbrojnych i przemocy – to wymuruje kościół.
- I ze zdziwieniem uświadomiłem sobie rzecz jakby oczywistą – wyznaje Piotr Kuryło. – Te budowle to świątynie, a Kościół budują ludzie. Sam nie poradzę.
Wyczynowiec roku 2011 dał kilka rad lekkoatletom i uczniom z Publicznego Gimnazjum nr 2 w Łomży, którzy zaprosili go na nietypowe spotkanie autorskie.
- W szkole uczyłem się najgorzej i nie poznałem języka angielskiego – stwierdził otwarcie. – A nauczyciele mają zazwyczaj coś wartościowego do przekazania, co może nagle przydać się w życiu. Wcześnie odkryty talent nie wystarczy: trzeba poprzeć go codzienną pracą i niezłomnością w pokonywaniu przeszkód. 

Mirosław R. Derewońko


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę