Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 19 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Spółdzielnia socjalna szansą bezrobotnych i bezdomnych

- Dzięki wykładom naukowców i praktyków, dostałem impuls do działania, takiego kopniaka, oraz dobry przykład wskazujący drogę – mówi Sebastian Jackowski, student I roku pracy socjalnej w Państwowej Wyższej Szkole Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży, gdzie zorganizowano międzynarodową konferencję ph. „Różnorodność form spółdzielczości we współczesnym świecie”. - Jeśli udało się oddolnym ruchom w Argentynie czy Wielkopolsce, to mogłoby udać się i u nas. Dostrzegam ludzi odrzuconych, którzy mogliby się odnaleźć i stać się przydatni społeczeństwu.

Oprócz polskich naukowców, głównie socjologów z prof. Tadeuszem Popławskim na czele komitetu organizacyjnego, na konferencję przybyło kilkunastu badaczy, m.in., ze Szwecji, Czech i Węgier. W wystąpieniach poruszali rozległą problematykę spółdzielczości, zarówno w ujęciu teoretycznym, jak i w nawiązaniu do historii oraz współczesnych form zrzeszania się spółdzielców.

Aktywne kooperatywy od Buenos Aires do Łomży
Prof. Zbigniew Galor z Instytutu Społeczno-Humanistycznego PWSIiP, który był organizatorem debaty, przedstawił kooperatywy robotnicze w Argentynie w porównaniu ze spółdzielniami pracy. 
- W związku z głębokim kryzysem gospodarczym od 2001 r. robotnicy przejęli olbrzymie fabryki, które przekształcono w  spółdzielnie bez prezesów i zarządów – podkreśla prof. Zbigniew Gabor. - One nie tylko że przetrwały, to jeszcze dynamicznie się rozwinęły. Jest ich dzisiaj ok. 15 tysięcy.
Dr Tadeusz Kowalewski z Instytutu Społeczno-Humanistycznego dowodził, że sposobem na przeciwdziałanie marginalizacji wyższego wykształcenia – chodzi o bezrobotnych absolwentów wielu uczelni  – mogłyby stać się spółdzielnie studenckie. Krzysztof Kozicki, b. starosta łomżyński, przedstawił próby tworzenia spółdzielni socjalnych w Łomży i powiecie. Przypomniał, że punktem wyjścia było przeświadczenie, że przez integrację i aktywność można dojść do samodzielności. 
- W naszych działaniach początkowo koncentrowaliśmy się tylko na organizacji kursów i szkoleń zawodowych, m.in., w Warsztatach Terapii Zajęciowej w Marianowie – opowiadał Krzysztof Kozicki. - Dopiero z czasem dojrzeliśmy szansę w pomaganiu ludziom w znajdowaniu pracy, którą mogą sobie zorganizować w ramach spółdzielni. Przez trzy lata działają trzy i niedawno powstało kolejnych sześć, głównie w branży wyrobów tekstylnych, usług restauracyjnych, cateringowych i komputerowych. Można powiedzieć, że zatrudnienie dzięki temu „stworzyło sobie” ponad sto osób.
Nowym i ciekawym pomysłem w starostwie łomżyńskim jest projekt skierowany do ludzi z tzw. nieciekawą przeszłością, alkoholików i pensjonariuszy zakładów karnych. Z myślą o nich zostaną zorganizowane kursy remontowo-budowlane, robotnika gospodarczego z elementami pielęgnacji zieleni, krawiectwa i rękodzieła. Może część kursantów skorzysta z szansy i założy spółdzielnię...?

Spółdzielnie i Barka wyprowadzają zagubionych na prostą

Podczas konferencji często mieszały się tematy, czasy i kraje. Na przykład, prof. Yohanan Stryjan z Uniwersytetu w Sztokholmie prezentował zależności między oddolną przedsiębiorczością a rozwojem lokalnym. Docent Torsten Lorenz z Uniwersytetu Karola w Pradze ukazał koncepcję związku agraryzmu ze spółdzielczością w Europie środkowej i środkowo-wschodniej do 1939 r. Doktorantka z Uniwersytetu Warszawskiego Aleksandra Bilewicz przeniosła kilkudziesięciu studentów myślami do powstałej w styczniu 2010 Warszawskiej Kooperatywy Spożywczej. Licząca 130 osób nieformalna organizacja, w dużej części tworzona przez ludzi z półlegalnego squatu, kupuje zdrową żywność bezpośrednio u rolnika z pominięciem drogich pośredników. Nawiązuje tym samym do tradycji z 1844 r., gdy w Rochdale k. Manchesteru zrzeszyli się ubodzy tkacze. Po latach dało to silny impuls polskim pionierom spółdzielczości: w 1937 r. w Polsce było prawie 2 000 kooperatyw Społem, założonych też pod wpływem myśli Edwarda Abramowskiego.
Do „spółdzielczej” Łomży przyjechało małżeństwo psychologów z Wielkopolski: Barbara i Tomasz Sadowscy. Stali się znani z tego, że w 1989 r. w Lwówku z ruiny stworzyli dla 25 osób po domach dziecka, poprawczakach czy więzieniach ośrodek, w którym bezrobotni podopieczni sami musieli pracować na utrzymanie. Podobnych miejsc przybywało, bo założona przez państwa Sadowskich Fundacja Barka brała do „recywilizacji” kolejne ruiny i nieużytki, dlatego wojewoda wielkopolski zaproponował im nawet dwa bloki do remontu i 400 ha po PGR w Hudobczycach. Ruina i ugory po PRL-u rozkwitły w demokratycznej Polsce. O pomoc we wprowadzeniu idei spółdzielczej proszą samorządy Londynu, Dublina, Amsterdamu czy Hamburga, gdzie dużo jest Polaków bez pracy.
- Pokazaliśmy, że można spółdzielnie tworzyć oddolnie i że nawet bezdomny, jak się ogarnie, może stać się człowiekiem użytecznym – twierdzi Barbara Sadowska. - Przekonaliśmy rząd do ustawy o zatrudnieniu socjalnym w 2003 r.. W Polsce jest 500 spółdzielni socjalnych i będzie ich przybywać!

Mirosław R. Derewońko


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę