Przejdź do treści Przejdź do menu
czwartek, 25 kwietnia 2024 napisz DONOS@

ŁKS-y grają dalej

Główne zdjęcie
Przemysław Olesiński zdobywca hattricka w meczu z Hetmanem Tykocin

Udanie zaprezentowały się drużyny Łomżyńskiego Klubu Sportowego w 1/16 finału Okręgowego Pucharu Polski. Pierwszy zespół bez większych kłopotów wygrał z czwartoligowym Hetmanem Tykocin 4:0, a rezerwy nieco nieoczekiwanie pokonały grającego dwa poziomy wyżej Orła Kolno 4:1. Tym samym oba zespoły awansowały do kolejnej rundy rozgrywek.

Piłkarze z Łomży, obrońcy wywalczonego dwa lata z rzędu trofeum, byli zdecydowanym faworytem starcia z dziesiątym zespołem IV ligi. I od pierwszych minut na boisku w Tykocinie ich przewaga nie podlegała dyskusji. Już w 7. minucie Marcin Truszkowski prostopadłym podaniem obsłużył Przemysława Olesińskiego, a ten przelobował wychodzącego bramkarza Hetmana i zrobił się 1:0. Niecały kwadrans później miała miejsce bliźniaczo podobna sytuacja jak przy pierwszej bramce. Znowu podawał Truszkowski, a egzekutorem ponownie był Olesiński. Ten ostatni w 35. minucie skompletował klasycznego hattricka, wykańczając strzałem z kilku metrów zespołową akcję - Oprócz tych trzech sytuacji, po których zdobyliśmy gole, mieliśmy w pierwszej połowie trzy kolejne, ale przy nich zabrakło skuteczności. Gospodarze także mieli dwie swoje szanse, ale Daniel Iwanowski nie dał się pokonać - relacjonuje trener ŁKS-u, Mariusz Bekas. 
Po przerwie tempo meczu zdecydowanie "siadło". Piłkarze Hetmana grali tak jakby byli już pogodzeni z porażką, a łomżanie przesadnie nie forsowali się, jakby oszczędzając już siły na sobotni mecz ligowy. Mimo to w 62. minucie udało im się zdobyć czwartą bramkę, a jej autorem był Jakub Ambrożewicz, który wykończył indywidualną akcję. 
- Z pierwszej połowy jestem zadowolony. Graliśmy piłką, wymienialiśmy dużo podań i nieźle to wyglądało. Jednak za grę po zmianie stron mam do swoich zawodników trochę pretensji - podsumował Bekas - Liczę, że po trzech porażkach z rzędu to zwycięstwo podniesie morale zespołu i z Olimpią 2004 Elbląg (spotkanie w Łomży w sobotę, 20 października o godz. 14 - przyp. red.) zawalczymy o trzy punkty. 

Równie dobrze jak pierwszy zespół, spisały się także rezerwy ŁKS-u. Jednak trzeba przyznać, że rywala miały zdecydowanie trudniejszego. I chociaż Orzeł Kolno w tym sezonie jeszcze nie wygrał, to w końcu trzecioligowiec. Ale łomżanie, mimo, że na co dzień występują w lidze okręgowej, nie przestraszyli się przeciwnika - W szatni powiedziałem zawodnikom, że o wyniku nie będzie decydować to w jakiej kto lidze występuje, ale zadecyduje gra na boisku - powiedział trener ŁKS-u, Sławomir Stanisławski. I trzeba przyznać, że jego podopieczni wzięli sobie to mocno do serca, bo od początku chcieli udowodnić, że są drużyną lepszą. I już w 5. minucie wyszli na prowadzenie. Z rzutu wolnego dośrodkował Marcin Sawko, a nadbiegający na "krótki" słupek Adrian Mleczek strzałem głową otworzył wynik. 
Po zdobyciu gola ełkaesiacy starali się jak najdłużej utrzymywać przy piłce, wymieniali mnóstwo podań i tym samym zmuszali piłkarzy Orła do biegania, czym wprowadzili dużą nerwowość w ich szeregach. Mimo to ci stworzyli sobie dwie dogodne okazje do wyrównania. Za pierwszym razem między słupkami bardzo dobrze spisał się młody Artur Bikowski, a później napastnikowi Orła zabrakło precyzji. W 35. minucie niewykorzystane okazje kolnian zemściły się. Na indywidualną akcję zdecydował się Mleczek, minął czterech obrońców i strzałem z linii pola karnego po raz drugi pokonał Łukasza Łopatowicza. Sześć minut później było już 3:0, po tym jak pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Karol Drągowski. 
Od początku drugiej połowy goście rzucili się do odrabiania strat i ponownie stworzyli sobie dwie dobre okazje, ale w obu przypadkach świetnie w bramce spisał się Bikowski. Po przetrzymaniu "nawałnicy" Orła coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić łomżanie. W 65. minucie po ładnej akcji Mleczek trafił w poprzeczkę, a kilka chwil później strzał Drągowskiego wyłapał Łopatowicz. W 78. minucie goście w końcu dopięli swego i zdobyli gola. Pięknym strzałem z 17 metrów popisał się Kamil Juśkiewcz i tym razem golkiper ŁKS-u nie miał nic do powiedzenia. Po tej bramce goście zwietrzyli jeszcze szanse na kolejne trafienia, ale obrona gospodarzy spisywała się bardzo dobrze. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry ładny rajd przeprowadził Kamil Kiełczewski, dośrodkował w pole karne, a tam w zamieszaniu dobrze odnalazł się Rafał Maćkowski i strzałem w długi róg ustalił wynik spotkania na 4:1. 
- Cieszy mnie wynik, ale chyba bardziej to, że młodzi chłopcy, którzy wchodzą do zespołu mają się od kogo i czego uczyć. Zawodnicy z pierwszego zespołu grając razem z nimi pokazują jak się ustawić, odegrać, a przede wszystkim świecą przykładem walki, zaangażowania i profesjonalizmu - podkreślił Stanisławski. 
Kolejny mecz ligowy rozegrają w najbliższą niedzielę. Wtedy to na własnym boisku podejmować będą zajmującą przedostatnie miejsce w ligowej tabeli Polonię Raczki. Początek meczu o godz. 14.00. 

is


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę