Festiwalowa pocztówka z Meksyku
Orkiestra Kameralna Meksykańskiego Radia pod batutą Michaela Meissnera była gwiazdą kolejnego koncertu festiwalu „Sacrum et Musica” w Łomży. Goście z Meksyku wykonali w kościele p.w. Krzyża Świętego utwory współczesnych twórców ze swego kraju oraz Koncert skrzypcowy wybitnego polskiego kompozytora Andrzeja Panufnika. Jako solistka zaprezentowała się w nim jedna z najzdolniejszych skrzypaczek młodego pokolenia, Marta Magdalena Lelek.
Mexican Radio Chamber Orchestra powstała w roku ubiegłym, ale składa się z doświadczonych oraz wybitnie utalentowanych młodych meksykańskich muzyków. Zespół często koncertuje w Europie, a obecnie odbywa trwające dwa tygodnie tournee po Polsce.
– Dzisiaj graliśmy drugi raz w kościele podczas tej trasy, w Meksyku takie koncerty zdarzają się nam częściej – mówi dyrygent Michael Meissner. – Zostaliśmy tutaj wspaniale przyjęci przez publiczność. Mimo tego, że ten repertuar nie pasuje tak bardzo do kościoła, to dźwięki naszej muzyki nie były tu wrogiem, nie zakłóciły ducha tego miejsca.
Orkiestra wykonała, z jednym wyjątkiem, repertuar meksykański, utwory takich kompozytorów jak: Ponce, Meza czy Álvarez, czerpiący zarówno z nurtu muzyki współczesnej XX wieku jak i rodzimego folkloru.
– W Meksyku mamy folklor i muzykę poważną – wyjaśnia Meissner. – My gramy coś pośredniego, łącząc poważną muzykę meksykańską i łatwiejszą, ale nie w stylu grup mariachi, wykonujących rozrywkową muzykę taneczną opartą na folklorze.
Jednak głównym punktem programu sobotniego koncertu, pomimo kilku bisów meksykańskiego repertuaru, był porywająco zagrany przez Martę Magdalenę Lelek Koncert skrzypcowy Andrzeja Panufnika. Młoda skrzypaczka oczarowała publiczność, grając z niewyobrażalną łatwością oraz wdziękiem ten arcytrudny, pierwotnie napisany dla giganta skrzypiec Yehudi Menuhina utwór.
– Nie boję się Panufnika dlatego, że sam Panufnik mówił, że potraktował w tym koncercie skrzypce jako instrument śpiewający – wyjaśnia solistka. – To nie jest taka straszna współczesność, jak na przykład Penderecki, gdzie nie ma w ogóle nut, tylko jakieś uderzenia, efekty perkusyjne. Jest tu linia melodyczna, bardziej przystępne fragmenty – coś można wysłyszeć. Specjalizuję się w takiej współczesnej muzyce, popularyzując ją również na świecie. Z tą orkiestrą grałam już dwa razy Panufnika. Te koncerty były bardzo niedawno, bo trzy miesiące temu, w Meksyku, a dyrygował pan Zarzycki (dyrektor łomżyńskiej Filharmonii Kameralnej – red.)
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Marek Maliszewski