Mikrolotowi zdobywcy nieba przyfrunęli do Łomży
- Kocham przestrzeń, gdzie jest trzeci wymiar, którego nie ma na ziemi, tam żadna przeszkoda mnie nie ogranicza – tak swoją pasję latania od 21 lat objaśnia Artur Siwiński (lat 38) z Grójca, motolotniarski mistrz Europy z 2002 r., który przybył na XIII Mikrolotowe Mistrzostwa Podlaskiego Kontakty 2012. Na osnutych mgłą pulwach przy Grobli Jednaczeskiej w Łomży wylądowało 40 takich jak on śmiałków: cztery samoloty ultralekkie, 16 motolotni i 20 paralotni. Będą się ścigać w niedzielę.
- Mieliśmy sygnały z trasy od kilkunastu pilotów, że zawracają, niestety, bo mgła jest zbyt gęsta i może zrobić się niebezpiecznie – mówi Dominika Tocka, dyrektor biura mistrzostw. - Do tej pory rozegraliśmy tylko jedną konkurencję. Był to przelot motolotnią przez bramkę o szerokości 9 m 15 cm i wysokości 4 m. Wygrał Dariusz Grzywacz z Warszawy. Przeloty przez bramką o drugie i trzecie miejsce i pozostałe konkurencje zaczną się od godziny dziewiątej. Niechże jednak dopisze nam pogoda!
Pilot Grzegorz „Lajkonik” Woźniak (lat 45) przyleciał w sobotę na mistrzostwa do Łomży samolotem aż z Krakowa. Kapryśna pogoda spod grodu nad Narwią jak na złość nie popisała się tym razem przed gościem.
- W samolocie przez dwie godziny było bardzo ciepło, a zimno poczułem dopiero na ziemi – śmieje się zdobywca przestworzy spod Wawelu. - Ale wśród uczestników zawodów, organizatorów i widzów panuje ciepła, a czasem nawet gorąca atmosfera i jest w porządku!
Trzy i pół godziny z Ostrawy przez Warszawę na podłomżyńskie pulwy leciał Czech Rudolf Zieliński, po raz pierwszy na mistrzostwach.
- Czemu latam...? - zastanawia się chwilę. - Bo mnie to bawi. I tyle.
Wśród stałych bywalców podniebnych zmagań, organizowanych przez Towarzystwo Lotnicze Cumulus w Łomży z prezesem Władysławem Tockim na czele, jest Litwin Stanisław Pietruszkiviczius i Jan Jezierski (lat 57) z Ostrołęki. Ten drugi z powodu mgły wybrał się na zawody nie motolotnią, tylko z własnoręcznie skonstruowanym imponującym modelem samolotu. Zajęło mu to – bagatela! - „zaledwie” pięć lat.
- Już jako dwuletni chłopiec wiedziałem, że to będzie moja życiowa pasja – wspomina modelarz. - Rodzice mówili mi, że zawsze obserwowałem, co leci po niebie, a także od dziecka zacząłem sklejać modele z „Małego Modelarza” i w oparciu o „Miniaturowe lotnictwo” Wiesława Schiera.
- To biblia modelarzy, też się na niej wychowałem – wtrąca Adam Tomaszewski, 20-latek z Łomży, parający się budowaniem modeli od 12 lat. - Moim instruktorem był Jerzy Łuba, wspaniały modelarz lotniczy i żaglowy oraz oddany sercem nauczyciel. Mnie od małego interesowały programy o lataniu w telewizji, a jak się okazało, że w okolicy w „Dziesiątce” jest modelarnia, to byłem w siódmym niebie. I tak zostało.
- A ja uczyłem się sam, korzystając z Internetu – dodaje łomżyniak Bartosz Gacki (lat 21). - Modelarstwo traktuję jako wstęp wkrótce do większego latania - szybowcem.
Adam Tomaszewski również marzy o lataniu hen w górze, a nie tylko o sterowaniu z ziemi wymuskanym modelem, nad którym ślęczał z satysfakcją dwa lata. Wszyscy trzej spotkają się raz jeszcze w niedzielę, gdy Jan Jezierski siądzie za sterami swojej dzielnej motolotni. Mistrzów przestworzy będzie można podziwiać od godz. 9. rano do ok. godz. 14., kiedy nastąpi wręczenie medali i pożegnanie lotniarskiej braci.
Mirosław R. Derewońko
Fot.: Marek Maliszewski