Czerniawski: o co tu chodzi?
Prezydent Mieczysław Czerniawski apeluje o zaprzestanie akcji protestacyjnej w MPK. - Proszę aby Komisja Zakładowa nie nadużywała i zostawiła sobie, być może na gorsze czasy, akcje protestacyjne i głodówki – mówił prezydent, zapewniając że on, jego zastępca Beniamin Dobosz i skarbnik miasta są gotowi aby rozmawiać także o trudnych sprawach w tym zakładzie miejskim. Prezydent Czerniawski pyta także o legalność akcji protestacyjnej skoro – jak mówi, powołując się na dane Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” – ubiegłotygodniowe referendum zakładowe było nieważne, bo nie wzięła w nim udziału ponad połowa załogi MPK.
Podczas konferencji prasowej prezydent Czerniawski kilkakrotnie pytał „o co tu chodzi?” i „po co ten protest?”. Opowiadał, że kilkakrotnie rozmawiał ze związkowcami z MPK i zapewniał, że podejmuje działania zmierzające do poprawy sytuacji finansowej w tym miejskim zakładzie. Zapowiedział, że na najbliższą sesję Rady Miasta skieruje np. wniosek o zwiększenie stawki tzw. wozokilometra z 2,96zł do 3,28 zł.
- To powoduje zwiększenie kosztów i to, że z budżetu miasta będzie można w większym stopniu dotować MPK - tłumaczył Czerniawski pytając „czy ja jako prezydent przechodzę obojętnie obok sytuacji w tym zakładzie?”
Czerniawski powtórzył, że 1 grudnia zamierza powołać Janusza Nowakowskiego na nowego dyrektora MPK w Łomży. Mówił, że faktycznie tymczasowo może być pewien dualizm w kierowaniu firmą, bo odchodzący na emeryturę Bogusław Szczech jeszcze kilkanaście dni będzie w pracy (od 11 do 26 października i do 26 do 29 listopada) i że udzielone Nowakowskiemu pełnomocnictwa są ważne podczas nieobecności dyrektora, ale jak mówił, dyrektor Szczech zobowiązał się, że wszystkie swoje decyzje będzie konsultował z przyszłym dyrektorem Januszem Nowakowskim.
Protest nielegalny?
Prezydent pytał „o co chodzi?” protestującym, a także o legalność akcji protestacyjnej, skoro – jak ujawniał - ubiegłotygodniowe referendum zakładowe było nieważne, bo nie wzięła w nim udziału ponad połowa załogi MPK. Informację o tym, że w referendum wzięła udział mniej niż połowa pracowników potwierdzał zaproszony na konferencję w ratuszu Henryk Piekarski, szef miejskich struktur związku.
- Z mojej wiedzy załoga MPK liczy 103 osoby, a w referendum udział wzięło 50 pracowników. Zgodnie z prawem, aby było ważne, wymagany jest udział 50% + 1 – przyznawał Piekarski, dodając że Komisja Zakładowa „w mojej ocenie nie musiała kierować się tylko referendum”. - Wiem, że wiceprzewodniczący Regionu Mazowsze ma rozmawiać z Bobowskim i pytać na jakiej podstawie rozpoczęto akcję protestacyjną – mówił, zobowiązując się że przekaże prezydentowi prawną opinię związku na ten temat.
Radykalnych oszczędności w MPK nie będzie?
Prezydent Czerniawski nie chciał ujawniać planów jakie na „ratowanie” MPK ma Janusz Nowakowski, choć przyznawał, że ten mu o nich opowiadał.
- My razem te plany będziemy realizować, bo potrzebna będzie moja pomoc – mówił Czerniawski.
Ujawnił za to, że otrzymał od księgowej zakładu projekt przyszłorocznego budżetu. Przyznał, że nie ma pod nim podpisu żadnego z dyrektorów MPK i że nie był on jeszcze konsultowany ze związkami zawodowymi.
- Rozumiem ich obawy jaki ten projekt ostatecznie będzie mi przedstawiony, ale wymagane prawem konsultacje ze związkowcami będą – zapewniał.
Prezydent ujawnił, że prognozuje się, że strata MPK w tym roku wyniesie 395 tys zł i że przyszłoroczna będzie zbliżona.
- Na koniec przyszłego roku deficyt zakładu wzrośnie nam do 1 mln 621 tys zł – mówił prezydent Czerniawski.