„Nie po to brał dwóch obrońców, że wystarczy jeden”
Już po raz drugi przed Sądem Rejonowym w Ostrowi Mazowieckiej nie rozpoczął się dziś proces byłego wiceprezydenta Łomży, i innego urzędnika łomżyńskiego ratusza, oskarżanych przez prokuraturę o przekroczenie uprawnień w związku z wydaniem pozwolenia na budowę dużego sklepu u zbiegu Alei Legionów z ul. Sikorskiego w Łomży. Wyznaczoną pierwotnie na kwiecień rozprawę najpierw odroczono na wniosek obrońców obu oskarżonych, a teraz sąd musiał wyznaczyć kolejny termin, bo na sali nie było jednego z dwóch obrońców byłego wiceprezydenta. - Nie po to brał dwóch obrońców, że wystarczy jeden – mówił obecny na sali mecenas Remigiusz Fabiański, który jest obrońcą obu oskarżonych. - Chciałbym aby mecenas Baszuk był na rozprawie – odpowiadał pytany przez sąd Marcin Sroczyński, który wcześniej zgodził się na publikowanie jego wizerunku. Drugiego z obrońców byłego wiceprezydenta na sali sądowej nie było, bo jest na urlopie poza granicami kraju i jak wyjaśniał w piśmie do sądu, wyjazd wykupił zanim sąd wyznaczył datę dzisiejszej rozprawy.
Akt oskarżenia przeciwko byłemu wiceprezydentowi Łomży Marcinowi Sroczyńskiemu i jednemu z urzędników ratusza - Janowi K. (ten nie zgodził się na publikację wizerunku) do sądu skierowała Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Tak zwaną „sprawą Lidla” zajęła się ona po doniesieniu Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którego funkcjonariusze w wakacje 2009 roku przeprowadzili w łomżyńskim ratuszu kontrolę. W jej następstwie CBA zawiadomiło prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Na początku 2011 roku prokuratura postawiła zarzuty byłemu wiceprezydentowi i jednemu z urzędników ratusza, a w grudniu 2011 roku wysłała do sądu akt oskarżenia. Pierwotnie adresatem aktu był Sąd Rejonowy w Łomży, ale ze względu na wnioski tutejszych sędziów, sprawę przeniesiono do Ostrowi Mazowieckiej.
- Osoby te, jako funkcjonariusze publiczni, zostały oskarżone o przekroczenie swoich uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez inną osobę – podawał prokurator Adam Kozub, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku gdy akta sprawy zostały wysłane do sądu. - Zarzuty związane są z wydaniem w 2007 roku pozwolenia na budowę pierwszego etapu obejmującego realizację będącego obiektem wielkopowierzchniowymi kondygnacyjnym, obiektu handlowego wraz z pomieszczeniami magazynowo-socjalnymi, co było sprzeczne z uchwałą Rady Miejskiej z Łomży z dnia 17 marca 2004 roku w sprawie miejscowego planu przestrzennego zagospodarowania przewidującego podstawowe przeznaczenie dla tego obszaru zabudowy usługowej, w tym z zakresu handlu z wyłączeniem m.in. obiektów handlowych wielkopowierzchniowych oraz wymaganą minimalną wysokością dwóch kondygnacji naziemnych i bogatego wystroju zewnętrznego, a także wysokiego standardu wykończenia elewacji uprzywilejowanych, co istotnie zachwiało koncepcję harmonijnego ukształtowania ładu przestrzennego i spowodowało realizację niewłaściwej formy przestrzennego obiektu handlowego oraz zaniechanie realizacji zgodnego z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego ciągu pieszego wewnątrz kompleksu zabudowy.
Jak informował wówczas prokurator Kozub podejrzany były wiceprezydent w śledztwie nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Dziś przed sądem Marcin Sroczyński, podobnie jak pracujący jeszcze dziś w Urzędzie Miejskim w Łomży Jan K. zapowiedzieli, że na pierwszej rozprawie, która dojdzie do skutku zamierzają składać wyjaśnienia.
Przestępstwo którego w ocenie prokuratury dopuścili się były zastępca prezydenta Łomży i urzędnik ratusza zagrożone jest karą pozbawienia wolności od roku do 10 lat.
Dodajmy, że w październiku przed Sądem Rejonowym w Ostrowi Mazowieckiej ma rozpocząć się także inny proces w którym na ławie oskarżonych obok byłego wiceprezydenta zasiąść ma także m..in. były prezydent Łomży Jerzy B.