Absurdalny świat Mrożka i Teatru Aktywnego
„Bruno Sznajder” Sławomira Mrożka to sztuka opowiadająca mroczną historię o tym, do czego zdolny jest człowiek, by zdobyć pieniądze. To najnowszy spektakl Teatru Aktywnego z Miejskiego Domu Kultury - Domu Środowisk Twórczych. Premiera odbyła się we wtorkowy wieczór. Tytułowa rola była prawdziwym popisem Łukasza Drężka, znanego również z Teatru Bursa 2 Lecha Wolińskiego.
„Bruno Sznajder” to zapomniana sztuka Stanisława Mrożka, która drukiem ukazała się dopiero dwa lata temu. Zainteresowała młodych aktorów z Teatru Aktywnego i ich opiekunkę, Joannę Klamę. Mamy tu groteskę posuniętą do granic absurdu oraz ironiczne, wręcz prześmiewcze spojrzenie na ludzką egzystencję. Lis (Iza Rakowska) i Kogut (Maciej Dmochowski) znajdują w lesie Wisielca – Bruno Sznajdera (Łukasz Drężek). Kiedy okazuje się, że domniemany samobójca jest żywy akcja zmienia się diametralnie. Racjonalista Kogut popada w konflikt z Brunem i nie zdając sobie z tego sprawy staje się ofiarą przestępczej manipulacji. Ich rozjemcą jest Lis, który uknuł wcześniej spisek z Brunem w celu zagarnięcia pieniędzy majętnego Koguta. W ciągu pół godziny mamy pełny przegląd nieprawdopodobnej głupoty, bezmyślności, naiwności, pychy, megalomanii, zarozumialstwa i fałszywej przyjaźni. Bo w końcu Lis udaje się do banku, by zrealizować czek Koguta chcącego zapłacić Brunowi za informacje – i oczywiście przepada bez śladu. Kiedy Bruno budzi się z pijackiego snu i dowiaduje się o tym – z wrażenia umiera. Mamy więc dwóch oszukanych oraz pozornego triumfatora, który dla pieniędzy poświęcił przyjaźń i dobre imię. Morał z tego jest taki, że dla każdego łajdactwa można dorobić jakąś ideologię, ale w żadnym stopniu nie zmienia to na lepsze tego, co się stało.
Niewiele zabrakło, by doskonały w tytułowej roli Łukasz Drężek nie wystąpił w ogóle w tym przedstawieniu.
– Na początku był inny Bruno – wyjaśnia Joanna Klama – Ale jakieś sprawy go powstrzymały, poprosiłam więc Łukasza i doskonale się sprawdził w tej roli.
– Okazało się, że tamten Bruno chyba nie był za bardzo zainteresowany – dodaje Łukasz Drężek. – Była wolna rola i bez wahania ją wziąłem! Nieźle się w niej czułem, a była ekspresyjna, bo ja ją grałem – zagrałem ją cząstką siebie. Ale myślę, że nawet gdyby nie była tak ekspresyjna, zagrana przez kogoś innego, też dobrze oddawałaby to, co Mrożek chciał nam pokazać.
Spektakl był wiernym odczytaniem sztuki Stanisława Mrożka, jednak nie zabrakło w nim scen improwizowanych, również z udziałem publiczności. Były też liczne momenty, kiedy akcja toczyła się wśród widzów, nabierając zupełnie innego charakteru.
– Najlepiej im to wychodzi, kiedy są spontaniczni, mają własne pomysły – ocenia Joanna Klama. –Tak, jak z tą improwizacją – Łukasz miał coś powiedzieć po swojemu i fajnie wyszło, chociaż przede wszystkim bazujemy na tekście Mrożka. Spróbujemy pokazać ten spektakl na ostrołęckiej „IGLE”. Istnieje też możliwość kontynuacji, bo są inne sztuki Mrożka, w których występują Lis i Kogut. Być może powstanie taki cykl - chcemy zrobić jeszcze jedną taką jednoaktówkę – dodaje reżyserka.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka - Chamryk