Muzyczna pocztówka z Francji na koniec sezonu
Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego w Łomży zakończyła sezon artystyczny 2011/2012. W czasie koncertu „Pocztówka z Paryża” zabrzmiały utwory wybitnych kompozytorów francuskich, takich jak, m.in., Ravel, Saint-Saëns i Debussy. Orkiestrę poprowadził dyrygent Nicolas Krauze, a w roli solistki wystąpiła skrzypaczka Judith Le Monnier. Obydwoje francuscy muzycy mają polskie korzenie, a ceniony na świecie Nicolas Krauze ma rodzinę w Łomży. – Czasem wracam do Francji, ale mieszkam tu i kocham ten kraj – podkreśla Judith Le Monnier – urodzona w Wersalu, ale mającą mamę Polkę i ojca Francuza. – Serce moje jest tutaj i bardzo przyjemnie jest grać w Polsce francuską muzykę! – Mój dziadek był z Radomia, a żona pochodzi z Łomży – dodaje Nicolas Krauze. –Teraz mieszkamy w Paryżu, ale nasze dzieci mówią po polsku i po francusku – po równo.
Goście z Francji nie zostali przyjęci owacyjnie w Łomży tylko z powodu rodzinnych koneksji i powiązań. Judith Le Monnier, mimo młodego wieku, jest jedną z najlepszych skrzypaczek zarówno w Polsce jak i we Francji, laureatką licznych prestiżowych konkursów, solistką i pedagogiem. Z kolei Nicolas Krauze należy do grona najwybitniejszych francuskich dyrygentów młodszego pokolenia i ma na koncie współpracę z wieloma znakomitymi solistami i orkiestrami. Na program ostatniego w tym sezonie koncertu łomżyńskich filharmoników złożyły się starannie wybrane utwory wybitnych francuskich kompozytorów. Jedynym wyjątkiem w tym francuskim programie był utwór amerykańskiego kompozytora szwajcarskiego pochodzenia, Ernesta Blocha. Kameralny skład łomżyńskiej Filharmonii zaprezentował się doskonale w trzyczęściowej kompozycji „Sinfonietta” Alberta Roussela oraz w „Danses sacrées et profanes” Claude'a Debussy’ego. Były też utwory krótsze, jak „Nocturne” Gabriela Faure, jednak największe emocje wywołały kompozycje z udziałem solistki. Judith Le Monnier, łącząc olśniewającą technikę z ekspresją, finezją i wrażliwością, porywająco zagrała w „Rondo cappricioso” Saint- Saënsa oraz w „Tzigane” Ravela. Nic dziwnego, że koncert zakończył bis – „Méditation de Thaïs” Masseneta i długo nie milknące owacje.
– Były standing ovation, więc jesteśmy bardzo zadowoleni z koncertu – ocenia Judith Le Monnier. – Bardzo się martwiliśmy, że będzie mało ludzi, a była pełna sala! Przyjemniej się gra, kiedy jest więcej publiczności.
– Przyszło dużo ludzi, wszyscy byli zadowoleni, była też dobra atmosfera – dodaje Nicolas Krauze. – Ja sam pewnie nie przyszedłbym na koncert w taki deszcz! To była dla mnie wielka przyjemność dyrygować tą świetną orkiestrą. To utwory, które są popularne, ale są też wśród nich kompozycje nieznane. We Francji pisze się głównie na wielkie orkiestry. Dla orkiestr kameralnych, smyczkowych są do wyboru albo nowoczesne rzeczy, albo barok. Takich utworów, które dziś zagraliśmy, jest bardzo mało.
Wojciech Chamryk