Błędy i przegrane
Kolejny nieudany tydzień mają za sobą piłkarze drugiego zespołu Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926. Tym razem podopieczni trenera Sławomira Stanisławskiego ulegli na wyjeździe Turowi Bielsk Podlaski 2:5 i przegrali u siebie z Hetmanem Białystok 1:2. - Przerażające jest to, że moi piłkarze w kolejnych meczach popełniają te same błędy i nie wyciągają z nich wniosków - mówił po ostatniej porażce z Gryfem Gródek szkoleniowiec ŁKS-u.
Wydawało się, że tłumaczenia i rady trenera Stanisławskiego w końcu trafią do w większości młodych zawodników i w starciu z zespołem z Bielska gra poprawi się. I rzeczywiście - w pierwszej połowie wyjazdowego starcia z Turem łomżanie grali rozważnie i po dwóch kontrach wyprowadzonych przez Marcina Tadaja (najpierw sam zdobył bramkę a później wywalczył rzut karny wykorzystany przez Marcina Sawko) prowadzili 2:0. Niestety po zmianie stron "grzechy" z poprzednich meczów wróciły. Zamiast grać to samo co w pierwszej połowie, ełkaesiacy cofnęli się za głęboko i próbowali się bronić. Niestety zupełnie mi to nie wychodziło. Już po dziesięciu minutach drugiej odsłony gospodarze prowadzili 3:2, a później dołożyli jeszcze kolejne dwa gole - Tak przegrać jak my przegraliśmy to wstyd. W pierwszej połowie graliśmy dobrze i nie pozwoliliśmy rywalom na stworzenie żadnej sytuacji. Ale to co stało się później woła o pomstę do nieba. Lepiej nie będę więcej nic mówił, bo mogę komuś zrobić przykrość - mówił zdenerwowany Stanisławski.
Szansę na rehabilitację i pokazanie prawdziwej swojej wartości trenerowi piłkarze "drugiego" ŁKS-u dostali już w niedzielę. Wtedy to do Łomży przyjechała grająca ostatnio w kratkę drużyna Hetmana Białystok. Gospodarze wyszli na to spotkanie bardzo zmobilizowani i już po pięciu minutach mogli prowadzić. Wyróżniający się w ostatnich meczach Marcin Tadaj znalazł się w sytuacji sam na sam z Łukaszem Łopatowiczem, ale posłał piłkę minimalnie obok słupka. Ta niewykorzystana okazja bardzo szybko zemściła się na piłkarzach ŁKS-u. Już w 14. minucie bramkę z ostrego kąta zdobył kapitan Hetmana, Łukasz Suchodolec. Dziesięć minut później łomżanom udało się wyrównać. Pięknym prostopadłym podaniem do Tadaja popisał się Marcin Sawko. "Tadek" wbiegł w pole karne i oddał mocny strzał na bramkę Hetmana. Łopatowicz sparował piłkę przed siebie, a nadbiegający Paweł Zalewski umieścił ją w siatce. W pierwszej odsłonie łomżanie mogli pokusić się jeszcze o drugiego gola, ale Maciej Malinowski nie zdołał pokonać golkipera drużyny z Białegostoku strzałem z 10 metrów.
Drugą połowę zdecydowanie lepiej rozpoczęli goście. Już w 54. minucie po serii prostych błędów całej defensywy zespołu z Łomży Marcina Macko po raz drugi pokonał Suchodolec. Po stracie gola gospodarze grali bardzo ospale, wyglądając jakby pogodzili już się z porażką. Jeszcze w 68. minucie po dobrej akcji Tadaja i strzale Adama Zalewskiego przed szansą wyrównania stanął Paweł Zalewski, ale piłka po jego uderzeniu z 5 metrów poszybowała wysoko nad poprzeczką. Do końca meczu gra toczyła się już w środku pola i obaj bramkarze pozostawali bezrobotni. Tym samym rezerwy ŁKS-u zanotowały już czwartą porażkę w siódmym meczu w rundzie jesiennej i plasują się ostatni miejscu w tabeli IV ligi.
- I znowu muszę się powtarzać. Błędy, błędy i jeszcze raz błędy. Tym razem defensywa kilka razy bardzo źle się zachowała, przez co straciliśmy gole. W ataku mieliśmy swoje szanse, ale skuteczność też dzisiaj zawiodła - podsumował starcie z Hetmanem trener Stanisławski.
Teraz łomżan czekają dwa spotkania z teoretycznie słabszymi rywalami. W sobotę, 12 maja zmierzą się w Augustowie z tamtejszą Spartą (12. miejsce), a w środę 16 maja zagrają w Surażu z sąsiadem w tabeli, miejscowym Zniczem.
is