Warmia bez szans w Łomży
Jak burza idą przez wiosenne rozgrywki piłkarze ŁKS-u 1926 Łomża. W ostatnim meczu podopieczni trenerów Marcina Mroczkowskiego i Jacka Lisa bez problemów pokonali na własnym boisku wicelidera III ligi, Warmię Grajewo 2:0 i w dalszym ciągu liczą się w walce o awans.
Sobotnie spotkanie, które rozpoczęło się nietypowo o godz. 19.26, ułożyło się dla gospodarzy fantastycznie. Już w 4. minucie po zamieszaniu przed polem karnym Warmii piłkę przejął Mateusz Laskowski, obrócił się i strzałem z lewej nogi umieścił futbolówkę tuż przy słupku bramki Krzysztofa Gieniusza. Szybko zdobyty gol dodał skrzydeł piłkarzom z Łomży, którzy praktycznie przez całą pierwszą połowę niepodzielnie dominowali na boisku. W 15. minucie przed szansą podwyższenia wyniku znalazł się Patryk Szymański, ale piłkę po jego strzale na róg sparował golkiper gości. W 26. minucie Karol Drągowski starał się powtórzyć wyczyn z Morąga, kiedy to z rzutu wolnego umieścił piłkę w samym okienku bramki rywali. Tym razem ta sztuka mu się nie udała i futbolówka przeleciała nad poprzeczką po uderzeniu z 20 metrów. Co nie udało się defensywnemu pomocnikowi wcześniej, znakomicie wyszło w 44.minucie. Popularny "Drążek" przejął piłkę na prawej stronie boiska, podciągnął kilka metrów i zdecydował się na strzał z narożnika pola karnego. Piłka skozłowała przed Gieniuszem i trafiając jeszcze w słupek wpadła do siatki. Tym golem łomżanie udokumentowali swoją absolutną dominację w pierwszej odsłonie meczu.
Po zmianie stron odważniej zaatakował zespół Warmii. W 49. minucie goście oddali pierwszy celny strzał na bramkę Daniela Iwanowskiego. Z 16 metrów mocno uderzył Marcin Arciszewski, ale golkiper ŁKS-u zdołał sparować piłkę na rzut rożny. Podrażnieni takim obrotem sprawy gospodarze szybko wzięli się do roboty i ponownie zaczęli zagrażać bramce Warmii. W 54. minucie mogły paść aż dwie bramki dla ŁKS-u. Najpierw na strzał z linii pola karnego zdecydował się Robert Cychol (bramkarz z trudem obronił), a później fantastyczną akcją popisał się Jakub Ambrożewicz. Minął czterech obrońców drużyny z Grajewa jak tyczki slalomowe i wyłożył piłkę na 11 metr do niepilnowanego Laskowskiego. Niestety mając przed sobą tylko Gieniusza "Laska" strzelił obok słupka. Chwilę później ten sam zawodnik ponownie stanął przed szansą zdobycia swojej drugiej bramki. Akcję dobrym odbiorem na swojej połowie rozpoczął Artur Urban, podał na lewo do Szymańskiego. Ten popędził w swoim stylu aż do pola karnego i pięknie wyłożył piłkę na piąty metr wprost na nogę Laskowskiego, ale ten ponownie chybił o centymetry. Nie minęło 60 sekund, a po raz drugi na listę strzelców wpisać się mógł Drągowski. Niestety futbolówka po jego strzale z 30 metrów trafiła w słupek. Grajewianie próbowali w drugiej połowie konstruować akcje ofensywne, ale nie bardzo im to wychodziło. Jedyne zagrożenie stwarzali po strzałach z dystansu. Najlepszy z nich w 74. minucie oddał grający trener Warmii, Marcin Strzeliński, który z 18 metrów przymierzył w samo okienko bramki ŁKS-u, ale Iwanowski popisał się znakomitą paradą i pewnie wyłapał futbolówkę. Chwilę później łomżanie mieli jeszcze jedną dogodną okazję do zmiany wyniku, ale Szymański z bliska trafił tylko w boczną siatkę. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 2:0 i mają już tylko jeden punkt straty do zajmującej 2. miejsce w tabeli Warmii.
- Wygrał dzisiaj zespół zdecydowanie lepszy. ŁKS był bardziej zdeterminowany, więcej biegał, więcej walczył i zasłużenie wygrał - ocenił Strzeliński - Można powiedzieć, że my na pierwszą połowę to nawet nie wyszliśmy, bo zagraliśmy wtedy fatalnie. Szybko stracona bramka, żadnej sytuacji, żadnego strzału. W II połowie wyglądało już to trochę lepiej, ale nie na tyle, żeby osiągnąć tu korzystny rezultat. Tak na dobrą sprawę, jak byśmy przegrali czterema lub pięcioma bramkami to byśmy nie mogli mieć pretensji.
- Obawialiśmy się tego meczu, bo Warmia, co pokazuje tabela, to dobry zespół. Jednak chłopcy zagrali dzisiaj pod każdym względem bardzo dobrze. Takie mecze w takiej atmosferze w piłkarzach wyzwalają dodatkowe emocje - powiedział trener Mroczkowski - My jako trenerzy nawet specjalnie nie musieliśmy mobilizować zawodników do walki w tym spotkaniu. Jednak jeden z naszych sponsorów, Pan Marek Mackiewicz za zwycięstwo w tym meczu ufundował chłopakom premie, więc być może przez to mieliśmy dzisiaj więcej sił (śmiech).
Teraz ŁKS czekają dwa bardzo trudne spotkania. Już w środę łomżanie na swoim stadionie podejmować będą Wissę Szczuczyn w meczu 1/2 finału Okręgowego Pucharu Polski Początek zaplanowano na godz. 17. W niedzielę natomiast nasi zawodnicy wyjadą na mecz do Dąbrowy Białostockiej by tam zmierzyć się z niepokonanym jeszcze w tej rundzie Dębem.
is