Poetycki jubileusz bez nagrodzonych
Janusz Koryl z Rzeszowa zdobył główną nagrodę w X edycji Konkursu Poetyckiego im. Jana Kulki. Zdobył, ale – podobnie jak troje innych laureatów – nie odebrał jej osobiście. Na jubileuszowy, X Konkurs Poetycki im. Jana Kulki wpłynęło aż 251 zestawów wierszy z całej Polski oraz z zagranicy. – Ta góra wierszy, którą przegarnęliśmy, bo było to prawie 600 tekstów, jest to spisywany na różne sposoby dzień codzienny i świąteczny w naszym kraju – ocenia poeta Henryk Gała, przewodniczący jury.
Wręczanie nagród uświetniły: pokaz nagrodzonego na Ogólnopolskim Festiwalu Twórczości Teatralno -Muzycznej Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie „Albertiana 2012” przedstawienia „Tu tam tam i tu” grupy teatralnej „Gesty” oraz koncert legendarnego barda polskiej piosenki poetyckiej, Tadeusza Woźniaka. Dopisała też publiczność. Zabrakło tylko laureatów nagród. Z sześciu nagrodzonych osób nagrody odebrały dwie: Adam Szymura z Tarnowskich Gór – 700 zł od MDK- DŚT oraz Kamila Pawluś z Warszawy – 500 zł od Miejskiej Biblioteki Publicznej.
Zabrakło m.in. Janusza Koryla z Rzeszowa laureata tegorocznej nagrody głównej czyli 2000 zł, ufundowanych przez Zakłady Spożywcze BONA – oraz Doroty Ryst z Warszawy, która zdobyła 1000 zł od Prezydenta Łomży za wiersz o tematyce łomżyńskiej.
Zgodnie z regulaminem „laureaci zobowiązani są do osobistego odbioru nagrody; w innym przypadku przechodzi ona do puli nagród następnej edycji konkursu”.
Poetycka uczta
Koncert Tadeusza Woźniaka z rodziną – towarzyszyła mu żona Jolanta Majchrzak śpiewająca i grająca na instrumentach klawiszowych oraz najstarszy syn Piotr, wokalista i gitarzysta – był prawdziwym wydarzeniem wieczoru. Zabrzmiały wielkie przeboje: „Hej, Hanno” i „Smak i zapach pomarańczy”, ale też utwory mniej znane: „Gdy ziemia oddycha” do tekstu wybitnego poety Ernesta Brylla, a także „Dni niczyje” – pogodna piosenka o wędrowaniu z musicalu „Lato Muminków”.
Koncert zakończył utwór opowiadający o chorobie drugiego syna. Piękna, balladowa kompozycja, z melodyjnym refrenem „Filip, mamela i ja”, wykorzystująca specyficzny język chorego na Downa chłopca, wywołała żywiołową reakcję publiczności, będąc pięknym zwieńczeniem koncertu i całej imprezy.
–Występ tutaj jest to dla mnie okazja najlepsza z możliwych – podkreśla Tadeusz Woźniak. – Takie poetyckie imprezy, które odbywają się jeszcze na szczęście w Polsce, dają nadzieję, że nie stracimy kontaktu z poezją. A kontakt ze słowem, literaturą i poezją jest przecież jednym z fundamentów przetrwania kultury.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka – Chamryk