Łomża przez otworek widziana
Po raz pierwszy w Galerii N publiczność wernisażu mogła wziąć w nim bardzo aktywny udział. Wszystko dzięki łomżyńskiemu fotografikowi, Leszkowi Wiśniewskiemu, który oprócz wystawy swych fotografii otworkowych zaprezentował, jak się je robi. Wykonane w czasie wystawy zdjęcia zostały dołączone do ekspozycji. – Takiej fotografii, jaka prezentowana jest na tej wystawie, jeszcze tutaj nie było – podkreśla Ryszard Matuszewski, kierownik Klubu Jednostki Wojskowej 1511. – Jest bardzo ciekawa, nawet awangardowa, jak na to miejsce.
Już po wejściu do budynku Klubu JW 1511 było widać, że będzie to wystawa nietypowa. Przypominająca kliszę, wstęga otworkowych fotografii niejako zapraszała do wejścia na piętro i obejrzenia wystawy, na którą złożyły się nietypowe fotografie otworkowe, wybrane z bogatego dorobku - parającego się tą dziedziną już od 10 lat - fotografika.
Tematyka wystawy jest bardzo urozmaicona. Trafiły na nią portrety – w tym autoportrety artysty, krajobrazy oraz liczne fotografie ukazujące piękno architektury Łomży.
– Sytuacja była taka, że miałem bardzo mało czasu – mówi Leszek Wiśniewski. – Dlatego materiał na wystawę został wybrany praktycznie w ciągu jednego dnia. Chciałem zrobić taką „przekrojówkę”, dlatego są tu zdjęcia, które miałem w pamięci lub pasowały mi najbardziej.
Zasada działania aparatu otworkowego jest bardzo prosta. Dzięki znanemu od tysięcy lat zjawisku optycznemu, polegającemu na możliwości powstania obrazu na ścianie zaciemnionego pomieszczenia lub pudełka i małemu otworowi, przez który wpada światło, można wykonywać zdjęcia otworkowe. Co ważne, taki aparat można zrobić praktycznie ze wszystkiego: tekturowego pudełka czy puszki po napoju. Otwór – zastępujący obiektyw – przez który wpada światło jest bardzo niewielki, ma zaledwie 0,2 mm. Efektem są bardzo naturalne, jakby lekko rozmyte, nieostre zdjęcia, z miękkimi konturami fotografowanych osób i przedmiotów.
– Fotografia otworkowa daje mi nieco więcej swobody – wyjaśnia Wiśniewski. – Mogę sam zrobić taki aparat i użyć praktycznie każdego materiału: małego lub średniego obrazka, polaroidu. Podstawową sprawą jest tu też eksperymentowanie. Zajmuję się również fotografią klasyczną i cyfrową. Wszystko to uzupełnia się u mnie nawzajem, staram się w ten sposób unikać rutyny.
Wielką atrakcją wernisażu okazała się możliwość zademonstrowania jak robi się zdjęcia otworkowe. Chętnych do zrobienia takiego nietypowego, artystycznego portretu nie brakowało. Cztery, z wykonanych w ten sposób zdjęć, zawisły na przygotowanych wcześniej miejscach, tym samym dopełniając wystawę.
– Chciałem dodatkowo urozmaicić wernisaż poprzez zrobienie fotografii aparatem otworkowym – podkreśla fotografik. – I te fotografie stały się częścią ekspozycji.
– Gdybym nie wiedział, że to ja miałem robione zdjęcie musiałbym bardzo się natrudzić, żeby się na nim rozpoznać – dodaje Ryszard Matuszewski. – Przez tyle lat tworzenia i organizowania wystaw taka demonstracja była tu po raz pierwszy i byłem jednym z jej współautorów. To było dla mnie przyjemne zaskoczenie i coś, czego tu jeszcze nie było!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka - Chamryk