Wyjazdowe 3 punkty ŁKS-u
Dobrze na początku rundy wiosennej rozgrywek III ligi radzą sobie piłkarze ŁKS-u 1926 Łomża. Po zwycięstwie na inaugurację z Orłem Kolno 3:0, w minioną sobotę łomżanie pokonali na wyjeździe Olimpię 2004 Elbląg 2:0. - Jestem zadowolony zarówno z wyniku jak i z postawy zawodników. Zostawili dzisiaj na boisku mnóstwo zdrowia i walczyli tak jakbym tego oczekiwał w każdym meczu. Cieszy mnie też to, że tworzymy zespół, kolektyw. Jest wzajemna pomoc, wsparcie, zawodnicy rozmawiają ze sobą. Oby tak dalej - mówi Mroczkowski - Myślę, że na końcowy tryumf w tym spotkaniu miało wpływ to, że przez ostatni tydzień mogliśmy trenować na normalnym boisku, a nie na sztucznej płycie. Za to chciałbym podziękować dyrektorowi łomżyńskiego MOSiR-u.
Na spotkanie elblążanami szkoleniowcy ŁKS-u, Marcin Mroczkowski i Jacek Lis zdecydowali się dokonać tylko jednej zmiany w wyjściowym składzie w porównaniu do potyczki z Orłem. Ofensywnego Adriana Mleczka od pierwszych minut miał zastąpić Robert Cychol, który jest zawodnikiem potrafiącym lepiej grać w destrukcji. Niestety plany trenerów przed pierwszym gwizdkiem sędziego musiały zostać zweryfikowane - Nasz podstawowy stoper, Artur Urban doznał urazu i nie był w pełni zdolny do gry. Nie chcieliśmy ryzykować i z tego względu mecz rozpoczął na ławce. Jego miejsce zajął Adrian Mleczek, który miał wejść dopiero w drugiej połowie - tłumaczy Mroczkowski.
Mimo przedmeczowych kłopotów łomżanie w starciu z wyżej przed tym pojedynkiem notowanym rywalem poradzili sobie bardzo dobrze. W pierwszej połowie optyczną przewagę mieli gospodarze, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce częściej przebywając na połowie ŁKS-u. Przyjezdni natomiast skrupulatnie realizowali założenia szkoleniowców, którzy nastawili swoich zawodników typowo defensywnie - Do przerwy nie chcieliśmy grać otwartego futbolu. Obrońcy mieli być ustawieni wysoko, ale dwie pozostałe formacje miały grać blisko siebie i zagęszczać środek boiska. Przez to rywale mieli utrudnione warunki do konstruowania akcji, a jedyne zagrożenie pod naszą bramką stwarzali po stałych fragmentach gry - ocenia młody szkoleniowiec ŁKS-u.
Po zmianie stron odważniej do ataku ruszyli goście i szybko wyszli na prowadzenie. Już w 48. minucie Patryk Szymański przedarł się lewym skrzydłem, wbiegł w pole karne i idealnie dośrodkował wzdłuż linii bramkowej do wbiegającego Jakuba Ambrożewicza. Ten mając przed sobą tylko bramkarza nie miał kłopotów z umieszczeniem piłki w siatce. Dla napastnika grającego jeszcze nie dawno w Ruchu Wysokie Mazowieckie było to premierowe trafienie w barwach ŁKS-u. Po wyjściu na prowadzenie łomżanie chcieli iść za ciosem i zdobyć kolejne bramki. Niestety mimo kilku dobrych okazji, ta sztuka długo im się nie udawała. Dopiero w ostatnich sekundach meczu, kiedy elblążanie rzucili się niemal całym zespołem do ataku, ełkaesiacy wyprowadzili szybką kontrę. Ponownie w roli głównej wystąpił Szymański, który przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i wyszedł sam na sam z golkiperem Olimpii. Gdy wydawało się, że odda strzał, "Szyman" dostrzegł jeszcze lepiej ustawionego Mateusza Laskowskiego, który skierował piłkę do pustej bramki. Niedługo potem sędzia zakończył spotkanie.
Kolejny mecz łomżanie rozegrają w najbliższą sobotę, 7 kwietnia o godz. 12.00. W derbach regionu na własnym stadionie podejmować będą Olimpię Zambrów.
is
