Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 19 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Ślady ludzkich losów

Główne zdjęcie
Michał Zieliński

Związek pomiędzy człowiekiem, a jego miejscem na ziemi przedstawia cykl nowatorskich - podwójnych portretów autorstwa młodego fotografika z Olecka, Michała Zielińskiego. Czarno – białe, wykonane tradycyjnym aparatem analogowym zdjęcia są nie tylko wyrazistym portretem psychologicznym. To jednocześnie dokumentalny zapis nieuchronnego w naszym życiu przemijania i wyraz tęsknoty za czasami, gdy człowiek od urodzenia do śmierci żył w jednym miejscu, utożsamiając się z nim.

Galeria pod Arkadami
Galeria pod Arkadami
Galeria pod Arkadami
Galeria pod Arkadami

- Wszystko zaczęło się na Suwalszczyźnie, skąd pochodzę – wyjaśnia Michał Zieliński. -   Pomysł wziął się od historii ludzi, których znałem. Zacząłem myśleć o tym, że kiedy oni odejdą, to miejsca, w których żyli zostaną opuszczone, nic się w nich nie będzie działo, bo nie mają rodziny. Pozostaną po nich niszczejące, opuszczone domy, ale po człowieku nie zostanie żadne wspomnienie. Dlatego wybierałem domy, które w jakiś sposób mnie zainteresowały, poznawałem ich mieszkańców i chciałem pozostawić ich ślad w tych domach.
Pomysł artysty był taki, by pozostawić po ludziach sportretowanych na zdjęciach coś materialnego, a jednocześnie pokazać ich w naturalnym dla nich środowisku – domach i mieszkaniach, uchwycić więź z otoczeniem. Dlatego Zieliński  zastosował nowatorski pomysł portretu w portrecie. Najpierw poznawał daną osobę, nawiązywał z nią bliższy kontakt i wykonywał za pomocą emulsji fotograficznej jej portret na ścianie.
- Głównie chodziło mi o to, by pozostawić ich wizerunki scalone z tymi domami, dlatego naświetlam portrety na ścianach – opowiada artysta. - Najbardziej interesowała mnie przestrzeń, w której żyją. Dobieram ludzi do portretów patrząc na to, jak oni żyją. Najczęściej są to ludzie samotni, odsunięci od innych domów czy wiosek. W wiosce jest trudno namówić taką osobę do współpracy, bo jest jakaś presja z zewnątrz – bo co sąsiedzi powiedzą. Dlatego na zdjęciach widzimy samotników, może nie outsiderów, ale ludzi w jakiś sposób odsuniętych od społeczeństwa.
Wracał po pewnym czasie i fotografował daną osobę raz jeszcze – obok wykonanego wcześniej portretu. W ten sposób powstał oryginalny, wciąż poszerzany cykl. Liczy on obecnie dziewięć portretów, wykonanych w latach 2009 – 2011, z czego w Galerii pod Arkadami zaprezentowano pięć – łącznie 13 zdjęć.
Nie zawsze udawało się doprowadzić projekt do końca. Jeden z portretów jest niepełny, brakuje na nim postaci człowieka.
- Byłem umówiony, że tak, jak w przypadku innych realizacji, zrobię najpierw portret na ścianie, a potem sfotografuję bohatera obok niego – mówi Zieliński. Ale kiedy przyjechałem, już nie zastałem tego pana – zmarł na raka.
Powstał więc odmienny portret – Zdzisław Stankiewicz z Ludwinowa spogląda na nas ze ściany swego domu, a jego nagłe odejście symbolizuje puste krzesło stojące obok.
- Pan Tadeusz Karczewski, od którego zacząłem ten projekt, też już nie żyje – dodaje Zieliński. - Wszystko więc się zmienia, a dla mnie jest też ciekawe, co się dzieje z tymi portretami później.
Zieliński wykorzystał przy pracy nad swym cyklem aparat analogowy, gdyż, jak wyjaśnia cyfrowo nie dałoby się tego zrobić. Sięgnięcie po tradycyjne metody nie jest jednak w jego przypadku jednorazowym eksperymentem czy zachłyśnięciem się modą.
Fotografuję tylko analogowo – wyjaśnia. - Jeśli fotografuję dla siebie czy realizuję jakieś projekty – jest to tylko analog.
Dzięki zastosowaniu klasycznych technik portrety sfotografowanych przez Zielińskiego osób nabierają szlachetności i głębi, niedostępnej dla nowoczesnych aparatów. Dochodzi do tego pewna surowość, wynikająca po części z niedoskonałości techniki wykonywania portretów na ścianie jak i warunków, w których zdjęcia powstawały. Dlatego są one na co dzień niewidoczne, zakryte makatką, ubraniem czy zastawione meblami, jak w przypadku zdjęć Walentyny Świackiej z miejscowości Aleksandrowo. Ale istnieją i czasem stają się przyjemną niespodzianką – tak jak dla rodziny Tadeusza Karczewskiego z Piertani, która dowiedziała się o portrecie, gdy starszy człowiek był już w szpitalu.
- Z założenia ukrywam te portrety – mówi Zieliński. Nie chcę, by były jakimś problemem dla ludzi mieszkających w tych domach, tym bardziej, że przez tę technikę nie są idealne. Nie muszą być pokazywane każdemu gościowi, dlatego są ukryte – za makatką czy lustrem. Starsi ludzie nie przepadają bowiem za swym obecnym wizerunkiem, wolą zdjęcia z młodości. Jeszcze kiedy ich portretuję – wszystko jest w porządku. Zgrzyt pojawia się, kiedy oglądają gotowy portret i narzekają, że wyglądają staro, bo starszym ludziom ciężko zaakceptować swój wizerunek na fotografii. Ale ja traktuję to jako dokumentację.

Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Marek Maliszewski


 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę