Kolorowa karuzela zniewolenia
Zrezygnować z marzeń o wolności i stać się konformistą takim jak Stary Koń, wyznającym zasadę: „Lepiej milczeć, niż podnosić głos” czy zbuntować się i spróbować żyć inaczej? Co wybierze Konik, główny bohater sztuki, dowiemy się z najnowszego spektaklu Teatru Lalki i Aktora w Łomży. Poetycka baśń „Dokąd pędzisz koniku?” bułgarskiej pisarki Rady Moskovej, w reżyserii Grzegorza Kwiecińskiego, opowiada o trudnych życiowych wyborach.
„Dokąd pędzisz koniku?” to metaforyczna opowieść o poszukiwaniu wolności. Konik (Eliza Mieleszkiewicz) oddala się od stada koni i trafia do Wesołego Miasteczka. Właściciel tegoż, (Bogumiła Wierzchowska -Gosk) podstępem zwabia go na karuzelę, na której zostaje uwięziony i musi pracować całymi dniami. Jednak Konik tęskni za utraconą wolnością i buntuje się. Nie chce słuchać Starego Konia (Tomasz Rynkowski), według którego jedynym wyjściem jest przyzwyczajenie się do nowej sytuacji i pogodzenie z losem. Namawia Chłopca (Marcin Dąbrowski) i we trójkę z Dziewczynką (Marzanna Gawrych) uciekają w świat. Udaje im się zmylić pogoń, odzyskują wolność i odnajdują własną drogę w życiu.
- Teksty Rady Moskovej były pisane w głębokiej nocy komunistycznego zniewolenia – wyjaśnia reżyser Grzegorz Kwieciński. – Dlatego „Dokąd pędzisz koniku?” opowiada o wolności. O potrzebie wolności, swobody, ucieczki ze świata, który nas wtedy niewolił, ale też ze świata dzisiejszego zniewolenia – przez hipermarkety, galerie handlowe. To prawdziwy rytuał – zwiedzania tych miejsc, zakupów - i od tego człowiek też chce się coraz częściej uwolnić. Nie bez kozery ludzie zaczynają mieszkać na wsi, szukać kontaktu z naturą, bo to jest dzisiaj wolność. Od tej straszliwej komercji, zachłannego merkantylizmu, narkotyku zakupów we współczesnych świątyniach handlu.
Pęd donikąd przedstawiała karuzela – symbol codziennego, szeroko pojmowanego kieratu. Nie brakowało też odniesień do kariery w korporacji, opartej na zależności i wyzysku. Ten aspekt przedstawienia był szczególnie wymowny dla widzów dorosłych. Młodszą część publiczności zachwyciła strona wizualna spektaklu, oparta na scenografii Przemysława Karwowskiego i efektownie wykonanych lalkach. Inspiracją dla scenografa, pracującego w łomżyńskim teatrze od początku jego istnienia, była twórczość malarza Tadeusza Makowskiego.
- Ten tekst jest niesamowicie atrakcyjny dla każdego: reżysera, scenografa, kompozytora – zauważa Kwieciński. – Stwarza duże możliwości inscenizacyjne. Mamy w nim częste zmiany miejsca akcji i prawie filmowe cięcia.
Wartką akcję, łączącą plany aktorski i lalkowy, podkreślały piosenki, muzyka krakowskiego kompozytora Jacka Stankiewicza oraz bardzo przekonywujące kreacje aktorów.
- Zespół TLiA to kreatywny zespół aktorski, na poziomie ogólnopolskim – podkreśla Kwieciński. – Bardzo dobrze mi się z nim pracowało. Jesteśmy szczęśliwi, bo udało się nam dać widzom coś wartościowego – nie ma większej satysfakcji dla aktorów i reżysera od zobaczenia po spektaklu uśmiechniętych buzi i twarzy.
- Dzieci, które przychodzą w grupie zorganizowanej reagują troszeczkę inaczej niż dzieci, które przyszły z rodzicami – zauważa Bogumiła Wierzchowska -Gosk. – Widzowie również uczą nas czegoś nowego, dziś publiczność też dała nam coś od siebie. Jest to bardzo fajne. Cała zabawa w tym Wesołym Miasteczku pokazuje też interakcje dorosłych z dziećmi, jakie widzimy w wielu rodzinach. Potwierdza to, że warto takie spektakle realizować.
- Dzieci bawiły się fantastycznie – dodaje Marzanna Gawrych. – Słuchały uważnie, nawet te najmniejsze siedziały z otwartą buzią. Jest to bardzo plastyczny spektakl, z barwną, kolorową scenografią Przemka Karwowskiego – to też miało na pewno wpływ na jego świetne przyjęcie przez widzów. Jego wymowa jest bardzo uniwersalna. Chodziło nam o to, by widz zastanowił się, pomyślał chociaż przez chwilę o tym, by oderwać się od złych nawyków konsumpcyjnego stylu życia.
Wojciech Chamryk