Będą zmiany w łomżyńskiej PO?
Część łomżyńskich działaczy PO chce zmian na stanowisku szefa partii w mieście. Wniosek o odwołanie z tej funkcji Macieja Borysewicza złożyli przewodniczący dwóch z pięciu kół Platformy w Łomży. Na ostatnim posiedzeniu zarządu miejskiego PO został on przegłosowany. Wybory miałyby odbyć się 3 marca, ale przewodniczący Borysewicz mówi, że wyborów nie będzie, bo uchwała zarządu w tej sprawie została podjęta niezgodnie z prawem.
Maciej Borysewicz kieruje łomżyńską Platformą Obywatelską od 6 lat. Najpierw w wyborach na czteroletnią kadencję na stanowisku szefa lokalnych struktur PO pokonał ówczesnego wiceprezydenta Łomży Marcina Sroczyńskiego, a przed dwoma laty był jedynym kandydatem. Poparło go wówczas 39 z 44 uprawnionych do głosowania i obecnych na wyborach członków Platformy. Pozycja Borysewicza umocniła się gdy kilka miesięcy później ponownie został także wybrany na wiceszefa PO w województwie podlaskim, oraz jesienią ubiegłego roku, gdy znalazł się na 5 miejscu listy wyborczej PO do Sejmu. Niestety wyborów nie wygrał... Wówczas zaczęły się pojawiać głosy o potrzebie zmian. I teraz formalny wniosek o zmianę szefa łomżyńskiej PO postawili przewodniczący kół nr 2 i 4 czyli Maciej Głaz i Sławomir Zgrzywa. Przewodniczący Maciej Borysewicz potwierdza, że wniosek faktycznie był i że został przegłosowany, ale jak mówi został podjęty niezgodnie z prawem, bo „nie wszyscy członkowie zostali o posiedzeniu poinformowani”. Mówi też, że wniosek o jego odwołanie nie zawiera uzasadnienia.
Tymczasem oponenci Borysewicza twierdza, że powodami mogą być: brak współpracy z całym zarządem PO i samodzielne podejmowanie decyzji, oraz zdominowanie przewodniczącego poprzez prezydenta Łomży Mieczysława Czerniawskiego.
- Jeśli to jest ten zarzut, to uważam, że jest to dobry prezydent i będę go popierał – odpowiada Borysewicz.
Mówi się też, że „konflikt” w łomżyńskiej PO jest pokłosiem walki frakcyjnej wewnątrz partii na szczeblu krajowym i regionalnym. Borysewicz jest blisko związany z Robertem Tyszkiewiczem, byłym przewodniczącym PO w regionie, a przez niego z Grzegorzem Schetyną (przyjechał nawet do miasta wesprzeć Borysewicza w kampanii wyborczej), który popadł w niełaskę u szefa PO Donalda Tuska.