Kobiety, śpiew i …Alosza Awdiejew
Rosyjskie romanse, pieśni cygańskie i żydowskie oraz ponadczasowe ballady zaśpiewał w Łomży Alosza Awdiejew. Na co dzień, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, językoznawca i lingwista udowadnia, że można tak poważne stanowisko łączyć z profesją artysty estradowego.
Alosza Awdiejew to człowiek nietuzinkowy i obdarzony ogromnym poczuciem humoru. Pomimo tego, że w ubiegłym roku świętował 70 urodziny na scenie jest prawdziwym wulkanem energii. Wspierany na estradzie przez dwóch wyśmienitych, także śpiewających muzyków: basistę Kazimierza Adamczyka i gitarzystę Marka Piątka, udowadnia, że gitara w jego rękach nie jest tylko rekwizytem. Trio wypadło równie dobrze w tak odmiennych konwencjach jak swingujący, dynamiczny „Bei mir bistu szejn”, gruzińska pieśń „Suliko” czy rzewne „Podmoskownyje wieczera”. Nie zabrakło też innych, wielkich przebojów: „Bradiaga”, czyli „Włóczęga”, „Wiśnie”, nostalgiczny „Homel” i „Oczy cziornyje”, spopularyzowane w Polsce przez Violettę Villas. Jednak publiczność nie byłaby usatysfakcjonowana, gdyby wieczór wypełniły tylko piosenki. Awdiejew jest bowiem znany jako niezrównany gawędziarz i konferansjer, występujący przez lata z wielkim powodzeniem w krakowskiej „Piwnicy pod Baranami”. Tak też było w czasie piątkowego występu: śmiesznie, dowcipnie, tylko czasem poważniej, szczególnie, gdy była mowa o expose premiera Tuska czy kwestii świadczeń emerytalnych. Koncert zakończyło pięć bisów, w tym przejmująca, zaśpiewana na finał „Modlitwa” Bułata Okudżawy.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka Chamryk