„W Łomży nie ma teraz żadnej roboty”
Szlagwort śpiewany przez Kazika Staszewskiego w utworze „Natalia w Brooklinie” – w Łomży nie ma teraz żadnej roboty - nie traci na aktualności. Nie wiadomo czy wokalista pisał tekst pod wpływem faktycznej wiedzy na tematy gospodarczo-ekonomiczne w naszym mieście, nie mniej jednak słowa okazały się prorocze, a ponieważ bezrobocie jest jednym z czynników wyludniania się miast - nas łomżyniaków jest coraz mniej.
Rozpoczął się rok akademicki i co bardziej perspektywiczni absolwenci naszych szkół średnich udadzą się na studia do renomowanych uczelni w całej Polsce i tylko niepoprawni optymiści mogą wierzyć w to, iż po ich ukończeniu wrócą by szukać szczęścia w rodzinnych stronach. Nie jest winą to, że brak im lokalnego patriotyzmu, wyjeżdżają bo nie mają możliwości piąć się po szczeblach kariery zawodowej, nie mogą oglądać swoich ulubionych zespołów na łomżyńskich scenach i uczestniczyć w życiu miasta w taki sposób w jaki by chcieli, ponieważ miasto życia ma w sobie niewiele. Nie pije tu do władz, chociaż krytyka również ich powinna dosięgnąć. Tym stanem rzeczy obwiniam wszystkich jako społeczeństwo, a w szczególności pokolenie starszych ode mnie, ludzi którzy zgotowali ten los. To ludzie tworzą świadomość miasta, to my wszyscy powinniśmy postarać się by działo się w Łomży coś więcej niż coroczne picie piwa przy muzyce gwiazd typu Doda czy Feel. To wina ludzi mających sprawy miasta głęboko w nosie i to wy starsi nauczyliście nas, że nie warto nic robić, gdyż nie ma to sensu.
Młodość ma prawa burzyć stereotypy i budować mosty łączące wszystkich bez wyjątku, dla wspólnego dobra, wy starsi macie obowiązek nam pomóc. Dajcie pracę tym ludziom którzy w zamian za zdobycie doświadczenia odwdzięczą się wam uczciwą pracą i lojalnością, pamiętajcie, że to my pracujemy na wasze emerytury, od nas zależy jak będziecie żyli w przyszłości. Wychodźcie do nas z pomocną dłonią, a nie lekceważącym wzrokiem. Pamiętajcie, że kiedyś ktoś też dał wam wskazówki i pokierował waszym życiem.
Według badań GUS-u za dwadzieścia pięć lat ma być w mieście niewiele ponad 51 tysięcy ludzi z czego dzieci w wieku 0-14 niecałe 6 tysięcy, szczególnie ludzie młodzi opuszczają Łomżę, gdyż wyjeżdżając do miast typu Warszawa, Białystok, Gdańsk liczą na rozwój zarówno intelektualny jak i poprawę swojej stopy życiowej, więc eksperci udowadniają, że wizja miasta emerytów, rencistów i niespełnionych bezrobotnych to nie science fiction tylko równia pochyła po jakiej kroczymy i póki nie zrozumiemy, że to my jesteśmy dla miasta, a nie odwrotnie nie zmienimy szarej rzeczywistości. Nie pozwólmy by ludzie młodzi uciekali stąd przekonani, że jedyne do czego można dojść w Łomży to dojść do wniosku, że się nigdzie nie dojdzie.
Autor jest absolwentem jednego z łomżyńskich liceów. Właśnie zaczyna studia w Warszawie