Finał Łomżyńskich Wieczorów Kabaretowych
Występy dwóch kabaretów: Babeczki z Rodzynkiem z Zielonej Góry oraz krakowskiego Kabaretu Kuzyni zakończyły tegoroczną edycję Wieczorów Kabaretowych na Starym Rynku. Przed kabaretami zagrał łomżyński zespół bluesowy Holy Water.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni z występu i dziękujemy za miłe przyjęcie w Łomży – oceniał Bartosz Klauzinski z kabaretu Babeczki z Rodzynkiem. - Fantastyczna publiczność, jesteśmy tu pierwszy raz, ale jeśli dostaniemy ponownie zaproszenie – wbijamy w ciemno!
Zadowolenia nie krył też Andrzej Talkowski - siła napędowa Kabaretu Kuzyni: - Zabawa była obopólna, bo my też bawiliśmy się doskonale. Publiczność na tzw. ścianie wschodniej jest entuzjastyczna – uwielbiamy tu grać. Ludzie są tu bardziej otwarci, mają gorętsze serca i dlatego bardzo lubimy tu przyjeżdżać.
Podwójną obsadę ostatniego sierpniowego wieczoru z kabaretem zawdzięczamy nawałnicy, która przeszła nad Łomżą w ubiegły piątek – to ona spowodowała, że występ Kabaretu Kuzyni został odwołany i przeniesiony na późniejszy termin. Wieczór rozpoczęła grupa Holy Water, która skoncentrowała się tym razem na materiale autorskim, wzbogaconym coverami z repertuaru klasyka bluesa, Stevie’go Ray’a Vaughana i Bernarda Allisona.
- Koncert był udany - grało nam się super, a publiczność dopisała – ocenia lider Holy Water, gitarzysta Bernard Krasuski.
Grupa zapowiada na wiosnę swą debiutancką płytę.
- W tej chwili mamy gotowych pięć utworów – mówi basista Sławomir Trzcinka. Chcemy przepracować jesień i zimę, by opracować co najmniej drugie tyle.
- Wszystko jest w trakcie realizacji – dodaje Bernard Krasuski.
Jest to generalnie blues i rock, z elementami folku. Jako drudzy pojawili się na scenie Karolina Kuras, Beata Małecka, Dagmara Piątek i Bartosz Klauzinski, czyli kabaret Babeczki z Rodzynkiem. Grupa przedstawiła wybór skeczów z kilku różnych programów, przedstawiając Polskę i Polaków w krzywym zwierciadle satyry.
-Na każdy program indywidualnie dobieramy ramówkę – wyjaśnia Klauzinski. Na programy plenerowe robimy tzw. miksy – numery z kilku programów, które nie wymagają skupienia, są oparte bardziej na tekście niż klimacie. Dlatego dzisiaj też było bardziej rubasznie.
Teksty kabaretu są częściowo improwizowane; na przykład w jednym ze skeczów artyści wykorzystali wybicie pełnej godziny przez ratuszowy zegar: - Improwizacja to jest bardzo fajny, dodatkowy element – opowiada Bartosz Klauzinski. Ożywia spektakl, pozwala nam uniknąć rutyny – dzięki improwizacji skecz odżywa na nowo.
Krakowski, rodzinny Kabaret Kuzyni, z tradycjami sięgającymi XIX wieku, zaprezentował spektakl „Bardzo dobry” – nieco groteskowy, rozgrywający się na różnych płaszczyznach program cyrkowy w ujęciu kabaretowym. Był to spektakl dla całych rodzin, odwołujący się zarazem do liczącej setki lat tradycji przedstawień cyrkowych i bardziej wysublimowanej rozrywki.
- Idea spektaklu cyrkowego jest czytelna dla każdego, bez względu na wiek – podkreśla Andrzej Talkowski. Sprawdza się doskonale w salach, plenerze, imprezach familijnych czy w krakowskiej Piwnicy pod Baranami. Jest to formuła cyrku, która się przyjmuje, jest akceptowana i zrozumiana wszędzie.
Andrzej Talkowski – wspierany przez Anetę Talkowską i Aleksandra Talkowskiego - był bohaterem przedstawienia. Brawurowo wcielał się w role magika, fakira, kuzyna zza Oceanu czy klauna, wywołując salwy śmiechu i wciągając publiczność do zabawy. Jeszcze długo po spektaklu otoczony wianuszkiem dzieci, młodzieży i dorosłych wiązał balony w efektowne kształty i rozmawiał z widzami. Nie zmienia to faktu, że drugą edycję Łomżyńskich Wieczorów Kabaretowych można uznać za połowicznie udaną. Impreza nie ożywiła Starego Miasta na dłużej. Największa frekwencja była na występie najbardziej znanego i najpopularniejszego kabaretu Limo. Wieczór drugi, z udziałem białostockich kabaretów: Numer Dwa i Fun Fatal był porażką artystyczną i przyciągnął najmniej widzów. Także wieczór trzeci, mimo podwojonej obsady, nie cieszył się taką popularnością, jak występ Limo. Wygląda na to, że pracownicy Urzędu Miejskiego w Łomży - będącego inicjatorem imprezy - nie zdają sobie sprawy z faktu, że tego typu działania trzeba planować z odpowiednim wyprzedzeniem, by zapewnić sobie występy artystów bardziej popularnych i znanych z telewizji. W rezultacie po raz drugi z rzędu mieliśmy imprezę zorganizowaną w ostatniej chwili, właściwie bez gwiazd, co przełożyło się na frekwencję zbliżoną do ubiegłorocznej. Trzeba rozważyć, czy warto planować imprezę - z założenia masową – z udziałem wykonawców, którzy nie są w stanie przyciągnąć licznej publiczności. Właściwie jedynym plusem Wieczorów Kabaretowych była możliwość zapoznania się z twórczością młodych i interesujących artystów, jednak ich występy powinny odbywać się nie w plenerze, a w bardziej kameralnych, przystosowanych do rzeczywistej frekwencji miejscach.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka Chamryk