UE chce ograniczyć jeden z programów pomocy najuboższym w naszym regionie
Korzysta z niej kilkanaście tysięcy osób w regionie - w formie posiłków w jadłodajniach, świetlicach i ośrodkach socjoterapeutycznych czy paczek wydawanych przez organizacje charytatywne. Mowa o żywności z europejskiego programu pomocy najuboższym PEAD.
W Polsce i w naszym regionie zgłasza się po nią coraz więcej ubogich. Od stycznia Unia chcę ograniczyć tę pomoc aż o 80 proc. "W naszym stowarzyszeniu po paczki z tych produktów zgłasza się około 3 600 osób, wydajemy je co 2 tygodnie. Liczba potrzebujących cały czas rośnie" - mówi o. Edward Konkol ze Stowarzyszenia "Droga".
"Trudno jednoznacznie ocenić, czy ten program jest skuteczny" - mówi siostra Teresa Wszechpińska z Caritas Archidiecezji Białostockiej. "Na pewno wiele potrzebujących z niego korzystało. Ale są też ludzie, których taka forma pomocy uśpiła, utwierdzał w bezradności" - dodaje siostra.
"Gdyby program został tak mocno okrojony, potrzebujących podzieliłbym na 3 grupy. Tym najuboższym dawałbym jeszcze większe paczki. Jest druga grupa, dla której to jedzenie ma charakter dodatkowego wsparcia - tym ludziom dałbym mniejsze ilości jedzenia. Są też tacy, którzy równie dobrze mogliby zapracować na to jedzenie - ich trzeba raczej aktywizować poprzez udział w grupach wsparcia, a nie będą stać w kolejkach po pomoc" - uważa o. Edward Konkol.
Dyrekcja Caritas Polska interweniowała już w sprawie programu pomocy żywnościowej, a rząd zadeklarował starania w instytucjach europejskich, by program był utrzymany.
