Wielka Gala na finał Festiwalu Drozdowo – Łomża
Uroczystym koncertem plenerowym w Muzeum Przyrody w Drozdowie zakończył się XVIII Festiwal Muzyczne Dni Drozdowo – Łomża. W koncercie wzięli udział niemal wszyscy uczestnicy Festiwalu, zaś na jego program złożyły się światowe przeboje musicalowe, operetkowe, operowe i instrumentalne. Pomimo padającego deszczu było to prawdziwe wydarzenie artystyczne Festiwalu i jego efektowne zwieńczenie.
Koncert rozpoczął brawurowym wykonaniem „Tańca z szablami” Chaczaturiana Kwartet akordeonowy łomżyńskiej PSM II stopnia, prowadzony przez Stanisława Morawskiego. Po tej dynamicznej introdukcji sceną zawładnęli soliści, wykonując fragmenty dzieł tej miary, co „Wesele Figara”, „Cyganeria” i „Księżniczka Czardasza”. W kolejnym bloku artyści zaprezentowali pieśni pochodzące z musicali, jednak największe brawa zebrał duet Anna Jurczyńska – Romuald Spychalski za „The Prayer” z repertuaru Andrea Bocellego. Następna część Gali była najbardziej eklektyczna, usłyszeliśmy bowiem „Serenadę miłości” w wykonaniu Elżbiety Małgorzaty Mach, Nokturn op. 7 F. Straussa zagrany na waltorni przez Viktora Korunnyego oraz arie: z opery „Carmen” i operetki „Wesoła wdówka”. Przepięknie zabrzmiały duety: „Bolero” Aleksandry Kucharskiej –Szefler i Alicji Rumianowskiej oraz piosenka Sally i Billego z musicalu „Me And My Girl”, wykonana przez Alicję Piotrowską i Dariusza Wójcika. Jeden z trojga akompaniatorów, Andrzej Nanowski, także wystąpił tego wieczoru w duecie. Najpierw z żoną Małgorzatą wykonał kompozycję na cztery ręce – „Byk na dachu”, po czym akompaniował swej córce, skrzypaczce Marcie w „Love Never Dies” z musicalu Webbera i „Pięknym rozmarynie” Kreislera. Burzę oklasków wywołał występ trzech tenorów: Jacka Szymańskiego, Romualda Spychalskiego i Łukasza Wrońskiego, którzy fantastycznie zaśpiewali „O sole mio”. Równie ciepło przyjęto gościa z Italii, Antonio Medone. Po występie barytona z Włoch wręczono „Świadectwa dojrzałości”- żartobliwe dyplomy z okazji 18 lecia Festiwalu – trzem osobom zaangażowanym od początku w jego istnienie: Mirosławie Gierżadowicz, Dariuszowi Wójcikowi i Jackowi Szymańskiemu. Następnie jedna z największych gwiazd Festiwalu, utytułowana Joanna Cortes wykonała dwa utwory hiszpańskie: „Las cositas del querer” i „Los celos” z płyty „Cafe Ole!” nagranej wspólnie z Waldemarem Malickim. Koncert zakończyła wiązanka tematów z musicalu „Skrzypek na dachu”, w tym „Gdybym był bogaty”, „Czy mnie kochasz” i „Song weselny”.
- Pod kątem organizacyjnym był to chyba najtrudniejszy dla nas Festiwal – mówi Jarosław Cholewicki, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury. Sześć koncertów pierwszego dnia, cztery ostatniego. Po raz pierwszy w historii mieliśmy sporo anomalii pogodowych – bo wcześniej mieliśmy sporo szczęścia przez te 17 lat. Z pogodą był największy problem, ale słuchaliśmy pod parasolami – nie tylko dzisiaj, ale także w piątek w Nowogrodzie - w niesamowitych warunkach, ale program został dokończony. Pod kątem artystycznym: z roku na rok coraz większa ilość wykonawców, coraz ambitniejsze, bardzo urozmaicone programy. Można by robić o wiele więcej, gdyby była stała infrastruktura, jakkolwiek te koncerty wyjazdowe dodają uroku imprezie i cieszą się ogromnym powodzeniem. Cieszy nas wsparcie stałych sponsorów i organizacji samorządowych. Publiczność dopisuje – na dzisiejszym koncercie galowym mieliśmy chyba rekordową ilość widzów, mimo niepewnej pogody. Dopóki będzie życzliwość dla Festiwalu, będzie się on rozwijał. Mamy nadzieję, że podobnie będzie w latach następnych – czego sobie, publiczności i wykonawcom życzymy.
- Mieliśmy w tym roku bardzo zróżnicowany program – ocenia Jacek Szymański, dyrektor artystyczny Festiwalu. Rozmaitość form muzycznych, różne miejsca, gdzie odbywały się koncerty. To był prawdziwy maraton. I mimo nawału pracy, w czasie Festiwalu nie było ani jednego poślizgu – pod względem artystycznym i organizacyjnym. Chcę bardzo podziękować wszystkim pracownikom odpowiedzialnym za organizację – zasłużyli na słowa najwyższego uznania. Sam jestem zorganizowany, więc doceniam ich pracę. Do tego jestem człowiekiem teatru – publiczność, gdy kurtyna idzie w górę widzi tylko finał: wykonawców, dekoracje. I zdaję sobie sprawę, że nie tylko solista jest tu ważny, bo zachodzą współzależności i równie wielką rolę pełni np. kierowca. Dlatego każdy człowiek, który nam pomaga, zasługuje na wielkie podziękowanie. Szczególnie dziękuję ks. bp Stanisławowi Stefankowi – bo jest to nasz wielki sponsor i dobroczyńca, który oficjalnie sponsorem się nie nazywa. Zezwolił chociażby na to, żeby artyści mogli mieszkać w Seminarium Duchownym, w bursie, gdzie mieli też zapewnione posiłki. Mając takie wsparcie będziemy się starać, by pod względem artystycznym kolejne edycje Festiwalu były jeszcze ciekawsze. Jednak wszystko uzależnione jest od pieniędzy – w tym roku władze i sponsor główny, SKOK Stefczyka, wsparły nas znacząco, liczymy także na pomoc innych sponsorów w latach kolejnych.
Wojciech Chamryk