Szczęściarz... groźnie wyglądający wypadek pod Elżbiecinem
- „Mówią, że ja to mam szczęście” mówił kierowca peugeota partnera, którzy przed południem uczestniczył w groźnie wyglądającym wypadku w okolicach Elżbiecina na krajowej 64. Peugeot jechał w kierunku Wizny, gdy nagle przed niego wyjechał z przeciwległego pasa, dostawczy opel. Oba samochody zderzyły się narożnikami, po czym peugeot wypadł z jezdni odbił się od skarpy rowu, koziołkował, uderzając przy tym w przydrożne drzewo. Na szczęście kierowca samochodu z wypadku wyszedł bez obrażeń.
„Kierowca miał szczęście” to zgodna opinia nie tylko tych, którzy wiedzieli peugeota po wypadku. Peugeot uderzył w drzewo dachem i bokiem tuż za kabiną kierowcy.
- Dobrze, że kierowca jechał w pasach bezpieczeństwa, bo inaczej wyleciałby z samochodu – mówi policjant opisujący kolizję drogową, bo właśnie tak w policyjnej dokumentacji będzie ujęte to zdarzenia. - Nikt z jadących w obu samochodach nie ucierpiał – dodaje.
Kierowca dostawczego opla tłumaczy, że jadący przed nim w kierunku Łomży samochód nagle gwałtownie zahamował i zaczął – bez włączenia kierunkowskazu – skręcać w boczną drogę, więc aby nie uderzyć w jego tył odbił kierownicą w lewo.
- Niezachowanie należytej ostrożności przez kierowce opla – to przyczyna tego zdarzenia – mówią policjanci.
Co ciekawe w wypadku nie ucierpiał także cenny ładunek który przewożono w peugeocie. To pojemniki z ciekłym azotem, w których były krowie zarodki. Z trzech pojemników które były w samochodzie otworzył się tylko jeden, ten w którym zarodków już nie było.