Liga jest priorytetem
Już dziewiąty mecz kontrolny podczas przygotowań do rundy wiosennej rozegrali w środę piłkarze ŁKS-u 1926 Łomża. Po trzech porażkach z rzędu, tym razem łomżanie okazali się zdecydowanie lepsi od rywala, pokonując III-ligową Wissę Szczuczyn 4:0.
- W ostatnich meczach ponieśliśmy trzy porażki z czołowymi zespołami III ligi. Ale ja do tego podchodzę spokojnie. My się nie przygotowujemy na sparingi, tylko poprzez te mecze przygotowujemy się do rundy. Zdarzyły nam się te porażki, ale my mamy swój tok przygotowań i nasza dyspozycja z dnia na dzień powinna być coraz lepsza - mówi trener ŁKS-u, Mirosław Dymek. I już w spotkaniu z Wissą było widać poprawę w grze zespołu. Łomżanie rozpoczęli grę od mocnego uderzenia. Już w 2. minucie wynik meczu otworzył Patryk Szymański wykorzystując podanie Alberta Rydzewskiego. Osiem minut później było już 2:0. Po dośrodkowaniu Tomasza Staniórskiego pięknego gola głową zdobył Michał Poduch, który jest coraz bliżej angażu w ŁKS-ie - Domówiliśmy się z prezesem Włókniarza na półroczne wypożyczenie. Prawdopodobnie już w tym tygodniu uda nam się podpisać umowę. Mogliśmy tego zawodnika kupić, ale trudna sytuacja finansowa klubu na to nie pozwoliła - tłumaczy Dymek.
Kolejne minuty pierwszej połowy upływały przy zdecydowanej przewadze lidera IV ligi. Dobre okazje do pokonania bramkarza Wissy zmarnowali Poduch i Rafał Muczyński. Jednak ten ostatni zrehabilitował się w 36. minucie. Po indywidualnej akcji zdecydował się na strzał zza linii pola karnego. Piłka po jego uderzeniu przeszła po rękach golkipera Wissy i po raz trzeci wpadła do bramki.
W drugiej połowie trener łomżan stopniowo dokonywał roszad w składzie, co kilka minut wpuszczając na plac gry nowych zawodników. Mecz nieznacznie się wyrównał, chociaż zdecydowanie więcej okazji do podwyższenia wyniku mieli gracze ŁKS-u. W 67. minucie wprowadzony kilka minut wcześniej Maciej Malinowski wpisał się na listę strzelców ustalając wynik spotkania na 4:0.
- Wynik nie napawa optymizmem. W pierwszej połowie mój zespół pogubił się bardzo. Uważam, że było to spowodowane tym, że nie mogłem skorzystać ze wszystkich zawodników. Wypadło mi ze składu dwóch podstawowych obrońców. Musiałem wystawić takie eksperymentalne zestawienie i jak było widać, nie przyniosło ono oczekiwanych skutków - ocenia trener Wissy, Dariusz Narolewski. Mimo okazałego zwycięstwa do wyniku spokojnie podchodzi opiekun zespołu z Łomży - Wyniki są sprawą drugorzędną. Liga jest dla nas priorytetem i za nią będziemy rozliczani przez zarząd i kibiców - podsumowuje Dymek.
is