Promocja jak się patrzy, a na koncie zero
Tenisistki stołowe AZS-u PWSIP Wałkuscy Łomża w miniony weekend zainaugurowały drugą rundę rozgrywek I ligi. I uczyniły to w znakomitym stylu, pokonując LUKS Chełmno 6:4 oraz GKS Gorzów Wielkopolski 7:3.
Podopieczne trenera Wacława Tarnackiego przed ligą zaliczane były do grona drużyn, które powinny walczyć o górną "połówkę" tabeli. Plan ten wykonały wręcz znakomicie. Sześć wygranych, trzy remisy w dziewięciu meczach pozwoliły łomżankom na spędzenie przerwy między rundami na fotelu wicelidera. I jak na jedną z najmocnijeszych drużyn w lidze przystało, także drugą część sezonu akademiczki rozpoczęły z wysokiego C. W sobotę bez większego trudu pokonały przedostatnią drużynę w tabeli, LUKS Chełmno 6:4. Punkty dla Łomży zdobyły Dominika Dąbrowska 2,5, Weronika Łuba i Ren Bingran po 1,5 oraz Monika Narolewska 0,5. Wynik może nie rzuca na kolana, ale przy prowadzeniu 6:1 trener Tarnacki dał możliwość zaprezentowania się zawodniczkom ostatnio mniej grającym, tj. Karolinie Gołąbiewskiej i Edycie Szabłowskiej.
Dzień później nasze tenisistki wystąpiły po raz drugi w roli gopspodrza. Tym razem do Łomży przyjechał zespół GKS-u Gorzów Wielkopolski, która po pierwszej serii gier zajmowała 7. lokatę w tabeli. Jednak początkowe gry pokazały, że oba zespoły wcale nie dzieli tak duża przewaga, jak wynika to z zajmowanych miejsc. W pierwszej serii gier pojedynczych niespodziewanych porażek doznały dwie wiodące tenisistki AZS-u, Ren Bingran oraz Dominika Dąbrowska. Swój mecz przegrała również Monika Narolewska i gdyby nie minimalne zwycięstwo Weroniki Łuby to sytuacja przed deblami byłaby wręcz tragiczna. Jednak łomżanki pokazały, że początek meczu był raczej wypadkiem przy pracy. W ostatnich sześciu grach (2 deblach i 4 singlach) nasze zawodniczki straciły zaledwie jednego seta i pewnie zwyciężyły w całym spotkaniu 7:3.
Dwie wygrane odniesione w miniony weekend umocniły zespół z Łomży na drugim miejscu w tabeli, które gwarantuje możliwość walki o awans do Ekstraklasy. Jednak w AZS-ie nikt raczej takiej ewentualności nie bierze pod uwagę. Wszystko za sprawą finansów klubu, które są w bardzo złym stanie - Będąc tutaj tyle lat tak złej sytuacji finansowej jeszcze nie miałem. W pierwszym roku gry w I lidze zajęliśmy piąte miejsce i za promocję miasta dostaliśmy 37 tys. zł. W 2009 też byliśmy na piątym miejscu i dostaliśmy 30 tys. W tym sezonie, po pierwszej rundzie jesteśmy wiceliderami i dostaliśmy 0 zł - mówi z rozżaleniem trener Tarnacki.
- Po tych zwycięstwach powinienem być zadowolony, ale nie wiem czy uda się obecnym władzom naprawić to co poprzednie zepsuły. Nie mieści mi się w głowie, żeby za promocję miasta druzyna I-ligowa nic z kasy miasta nie dostała. W drużynie dziewczęta nie mają nawet wypłacanych skromnych premii za zdobyte punkty, nie są porozliczane rachunki. Wszytsko by nam się domknęło, gdybyśmy dostali pieniądze za promocję. Widocznie będąc wiceliderami I ligi nie promowaliśmy tego miasta - zastanawia się Tarnacki.