Przejdź do treści Przejdź do menu
niedziela, 08 września 2024 napisz DONOS@

Kopciuszek dojrzewa do naszych czasów ... czyli premiera w TLiA

Zaczyna się posępnie, niczym w filmach grozy. Metronom, wielki jak magiczne skrzynie Davida Copperfielda, nurza się w ponurogranatowym mroku. Złowieszczo wybija takt. Powolnym rytmem dudni z otchłani, gdy z ciemności wyłania się dziewczę na linowej huśtawce. Kopciuszek to pojawia się, to znika, nucąc rzewną melodię: „Najmilsza to godzina wieczorem u komina, gdy nie przeszkadza nikt...”. Fascynujące...? Fascynujące to dopiero będzie!

Nagle dziewczynka z huśtawki upuszcza czerwoną piłeczkę, którą podnosi tajemniczy nieznajomy... Czy mogło to zdarzyć się w baśni o Kopciuszku? Owszem, bo to swobodna, żywiołowa i rozśpiewana adaptacja słynnej opowieści o sierocie, która za sprawą dobrej wróżki poszła na bal u króla i zgubiła pantofelek... Adaptacji i reżyserii podjął się Jarosław Antoniuk, dojrzały i płodny twórca Teatru Lalki i Aktora w Łomży. Dla niego to „dopiero” dziesiąta premiera na łomżyńskiej scenie, ale już 53. dla teatru, którym sam  również z wielkim powodzeniem kieruje.
Koncepcja i realizacja najnowszego spektaklu są dość odległe od wyobrażeń dzieci małych i dużych, jeśli spotkały się z którąś z literackich, teatralnych, filmowych czy nawet operowych wersji znanej na całym świecie baśni. Niestety, nie będzie zabiedzonej, umorusanej sadzą dziewczynki, sterty garów do mycia i szmaty do podłogi. Nie będzie rozświetlonej sali balowej jak na dworze sprzed kilkuset lat czy królewicza w złotej koronie. Będzie za to dobrze odżywiona pannica w nęcąco kusawej sukieneczce, modnie ubrani dworzanie i mieszczanie jak z obrazów impresjonistów oraz królewicz, który w mundurze galowym mógłby zostać sobowtórem któregoś z żyjących monarchów brytyjskich.
- Szukając jakieś sześć czy siedem lat temu pomysłu na wystawienie „Kopciuszka” w Łomży, od razu odrzuciłem powielanie stereotypu o dziewczynce, która nadaje się tylko do sprzątania i usługiwania – opowiada narodziny spektaklu reżyser. - Mimo lekkości „zabawy w baśń” chciałem stworzyć sztukę o dojrzewaniu, o spotkaniu dwojga młodych z różnych środowisk, o rodzącej się niewinnie pierwszej miłości.
Do realizacji zamiaru posłużył się „Kopciuszkiem” z rymowanej wersji Jana Brzechwy. I to, co w pisanej dla dzieci prostym, prawie częstochowskim rymem nie razi w książeczce, na scenie boleśnie raniłoby  odrobinę wrażliwsze ucho. Szczęśliwie, Antoniukowi i – zwłaszcza! - kobietom udało się tę rafę pokonać. Energiczne aktorki w „Kopciuszku” wiodą prym: są hałaśliwe, ekspansywne, ruchliwe i nieustannie czymś podekscytowane. Bije z nich rozbuchana energia kobiecości, która ma i Macocha (Marzanna Gawrych) i jej dwie nierozgarnięte, kapryśne i leniwe córeczki: Haneczka (Beata Antoniuk) i Kasieńka (Bogumiła Wierzchowska-Gosk). Jednak chociaż przekrzykują się, piszczą i łkają, to nie uda im się zatrzeć wrażenia, że są po prostu infantylne – jak te współczesne, nudne  dziewczęta z gumą w buzi, które nie pokonały dotąd progów teatru, poziomu elementarza ani zawiłości tabliczki mnożenia z powodu, na przykład, TV.    
Premierowy spektakl w niedzielny wieczór 14 marca br. zebrał zasłużone i niekłamane brawa od widzów, którzy docenili nie tylko zapał aktorek-kokotek czy o wiele bardziej stonowane role aktorów: Marcina Dąbrowskiego (Królewicz), Tomasza Rynkowskiego i Krzysztofa Zemło. Publiczność doceniła subtelność i wdzięk Kopciuszka (Eliza Mieleszkiewicz).
- Kiedy miałam sześć lat, mama mnie i moim dwóm młodszym siostrom czytała „Kopciuszka” Hansa Christiana Andersena – wspomina wzruszona Eliza Mieleszkiewicz, odtwórczyni tytułowej roli. - Zwykle nam nie czytała, więc było to wyjątkowe wydarzenie. Dlatego właśnie je zapamiętałam, oprócz świecących w mojej dziecięcej wyobraźni pantofelków...
I jako mała dziewczynka, i wiele lat później marzyła o takich srebrnych pantofelkach, ale nie zobaczyła ich nigdy w teatrze, póki sama nie została Kopciuszkiem.
- Nie chciałam zagrać biednej dziewczynki, która dostała ładną sukienkę i poszła na bal, a potem... żyła długo i szczęśliwie – opowiada w skrócie, bo każdy wie, że w wyniku udanych poszukiwań tej, która o północy zgubiła pantofelek, można zostać królewną. - Kopciuszek dziś jest bardziej skomplikowaną postacią, ma więcej problemów z sobą i światem. W pantofelku jest też więcej magii, bo to szansa od losu.
Zapewne dlatego nawiązania do motywów świata mody, rewii, bankietu i blichtru showbiznesu nie rażą. Królujący na scenie olbrzymi metronom stać się może wymyślnym i szklanym flakonem perfum, za którym lśni kusząco niebieskawa poświata, przypominająca tricki speców od reklamy kosmetyków. We flakonie kręcą się damy w białych sukniach, wirujące w takt pozytywki, a nad nimi błyszcza kryształki sławy. 
- Trudna to jest robota, żeby z dość błahego literacko tekstu Jana Brzechwy zrobić tak ładne i poetyckie przedstawienie – chwali reżyser i pedagog Stanisław Ochmański (lat 80), który przez 33 lata kierowania Teatrem Lalki i Aktora w Lublinie oraz Teatrem, Arlekin w Łodzi wystawił ok. 150 premier, w tym raz także „Kopciuszka”. - Bardzo podobały mi się zwłaszcza przejścia od scen rozbawienia na balu czy  nerwowego ferworu w chacie wdowy do cichych scen z udziałem Kopciuszka, pełnych czasu na refleksję...
Bogdan Szczepański (lat 50), kompozytor świetnej, łatwo wpadającej w ucho i wciąż trwającej w pamięci muzyki do „Kopciuszka”, chciał stworzyć dźwiękami wielu instrumentów atmosferę autentycznego balu, na którym króluje walc. Udało się.
- Bal w baśni „Kopciuszek”, jeszcze zanim powstała adaptacja Jarosława Antoniuka, zawsze kojarzył mi się z walcem – wyznaje kompozytor. - Ale nie takim Strauss'owskim, lekkim i łatwym, tylko bardziej słowiańskim, raczej w stylu walca jak w „Jeziorze łabędzim” Piotra Czajkowskiego. Tylko intermedia są inaczej pomyślane muzycznie, kiedy aktorki śpiewają piosenki, a tak to właściwie przez cały spektakl przewija się główny motyw „Ach, bal... Ach, bal...”.
Kiedy niemal mimowolnie poddajemy się czarowi wciągającej, wszechobecnej jak walc w „Nocach i dniach”, muzyki Bogdana Szczepańskiego, od razu na myśl przychodzą bogate kompozycje filmowe takich geniuszy partytury jak Maurice Jarre czy Nino Rota.
- To prawda, zwykle sięgałem do małych form instrumentalnych, ale tym razem poszedłem w filmową rozrzutność – przyznaje z uśmiechem. - Gra cała orkiestra symfoniczna i odnoszę wrażenie, że z całkiem dobrym skutkiem. Widzowie po premierze mówili mi, że mieli ochotę poderwać się z foteli i ruszyć do tańca.
Autorem układów choreograficznych jest Jacek Gębura i akurat to jeszcze szwankuje. Tancerze na scenie nie mają ani lekkości, ani zgranych kroków. Chociaż z drugiej strony patrząc: kto powiedział, że w czasach baśniowych ludzie umieli lepiej tańczyć niż teraz na weselu...? Natomiast niekłamany podziw budzi konsekwentna kolorystycznie i stylistycznie scenografia, którą zaprojektowała słowacka artystka Eva Farkašova. Niestety, z powodu choroby artystka nie przybyła na premierę.
- Eva jest bardzo zdolną i doświadczoną kreatorką przestrzeni – chwali współtwórczynię udanego widowiska Jarosław Antoniuk. - Pomysły rodziły się w wielogodzinnych rozmowach. Nie chciałem, aby pojawił się zegar, wybijający północ, więc metronom stał się symbolem czasu akcji i czasu dojrzewania. Ale Eva wymyśliła bardzo ładne lalki, które są na sprężynach, dlatego są giętkie i wygimnastykowane. No, i te stroje w klimacie dada i surrealizmu!

Tekst: Mirosław R. Derewońko
Fot.: Marek Maliszewski

240729013428.gif

 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę