Łomżyński szpital idzie do sądu po pieniądze...
Szpital Wojewódzki w Łomży przed sądem szpital będzie domagał się od Narodowego Funduszu Zdrowia zwrotu pieniędzy za tzw. nadwykonania. Pisma przedsądowe mają być gotowe jeszcze w tym tygodniu – mówi z-ca dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Łomży, Jan Bajno. Niższy niż w ubiegłym roku kontrakt wydłużył termin przyjęć na planowe zabiegi od sześciu nawet do dziewięciu miesięcy. Trudno jest dostać się na chirurgię, urologię, laryngologię, rehabilitację czy okulistykę, bez kolejki przyjmowani są tylko pacjenci z zagrożeniem życia.
Szpital w ubiegłym roku wykonał świadczenia ponad przewidziany kontraktem limit za sumę prawie 7 mln zł. Część kwoty, po negocjacjach z NFZ, udało się odzyskać, ale do zwrotu wciąż pozostaje ponad 5 mln zł. Jak mówi Jan Bajno, pieniądze za wykonane usługi szpitalowi się należą, dlatego będzie domagał się ich zwrotu w sądzie. Jeszcze w marcu wniosek szpitala ma trafić do sądu.
Tymczasem kolejki na szpitalne oddziały rosną. Termin przyjęć na planowe zabiegi wydłużył się do dziewięciu miesięcy. Dłużej, niż w 2009r., trzeba czekać na badania specjalistyczne.
- Szczególnie takie kosztochłonne jak tomograf, USG dopplerowskie, tam przeciętnie czas oczekiwania wydłużył się o 1/3 – przyznaje Bajno.
Więcej chorych
Zastępca dyrektora podkreśla, że ubiegły rok był trudny dla Szpitala Wojewódzkiego w Łomży. Znacznie wzrosło obłożenie szpitalnych oddziałów.
- Ludzi do szpitala pcha bieda – uważa z-ca dyrektora placówki.
Jego zdaniem, bogate społeczeństwo trafia do przychodni, a biedniejsze na oddziały, gdzie czekają darmowe leki i jedzenie. A to może oznaczać, że społeczeństwo ubożeje....
as