Problemy ze śniegiem...
Setki zgłoszeń i interwencji, a tylko kilka mandatów. Bogdan Rutkowski, komendant Straży Miejskiej w Łomży, mówi że odkąd zima na dobre przyszła do miasta telefon strażników dzwoni cały czas. Zgłoszenia są różne. - Niektóre są takie, że możemy pomóc, a inne są wręcz abstrakcyjne – łącznie z żądaniem usunięcia tego całego śniegu, co można odebrać jako żądania natychmiastowego nadejścia wiosny – mówi Rutkowski. Na początku ludzie dzwonili w sprawie ulic i chodników, teraz przede wszystkim parkingów.
- Sytuacja jest naprawdę trudna – przyznaje komendant informując, że na mieście stale są teraz trzy patrole. Strażnicy jeżdżą i chodża po Łomży zwracając uwagę na nieodśnieżone chodniki i utrudnienia w ruchu.
- Czasami ludzie zatrzymują taki patrol i proszą o pomoc w wyjechaniu samochodu z zasypanego śniegiem parkingu – mówi Rutkowski. - Oczywiście pomagamy wypchnąć samochód, no bo właściwie tylko tyle możemy zrobić – dodaje komendant, przyznając ze władza strażników parkingów nie obejmuje.
- Możemy kontrolować tylko ciągi komunikacyjne czyli chodniki i ulice – mówi Rutkowski, a w
sprawie śniegu na parkingach wszelkich zgłaszających się petentów odsyłała do administratorów osiedli.
- Szczególnie dużo zgłoszeń mamy z osiedli spółdzielni mieszkaniowych. Ludzie dzwonią i mają pretensje do władz miasta, czy do drogowców, podczas gdy powinni kontaktować się ze spółdzielnią – podkreśla.
Strażacy – jak przyznaje komendant Rutkowski - czasami w parkingowych sprawach interweniujemy, gdy np. ktoś wykopując własny samochód zasypuje ten sąsiada, lub gdy wyrzuca śnieg na ulicę.
- To jest klasyfikowane jako zaśmiecanie ulicy i grozi za to mandat do 500 zł – ostrzega.
I właśnie w takich przypadkach, lub „uporczywego” uchylania się od obowiązku odśnieżania chodnika strażnicy wystawili już – jak mówi komendant - „kilka” mandatów.
