Przejdź do treści Przejdź do menu
czwartek, 28 marca 2024 napisz DONOS@

Bo zdrada jest wtedy, gdy...

W ostatnich dniach w związku ze zbliżaniem się kolejnej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce (tj. 13 grudnia 1981r.), powraca jak zawsze temat celowości i okoliczności tego wydarzenia. Tym razem dodatkowym czynnikiem ożywiającym dyskusję o nim stała się informacja oparta na wypowiedzi dr hab. Antoniego Dudka o wystąpieniu gen. Wojciecha Jaruzelskiego do dowództwa ZSRR, z prośbą o pomoc przy likwidowaniu ruchu społecznego, jaki powstał w związku z działalnością Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”. Informacje te są o tyle istotne, że podważają głoszoną przez całe lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte XX wieku tezę o tzw. „mniejszym źle”, jakim miał być stan wojenny wobec jak twierdzono, możliwego wkroczenia wojsk sowieckich. To w oparciu o nią osoby łamiące demokrację w 1981 r. w oczach opinii publicznej miały uchodzić nie za występujących przeciwko społeczeństwu ale za jego obrońców. Teza ta pozwoliła też byłym działaczom PZPR na przynajmniej częściową obronę podejmowanych wówczas decyzji. Jak się jednak okazało najwyższy czas zweryfikować także i ten mizernie budowany wizerunek.

W świetle nowych faktów pochodzących o ironio ze źródeł sowieckich inaczej należy także spojrzeć na rolę, jaką odegrał w tych jakże tragicznych latach gen. Jaruzelski. Oto bowiem, jak się okazało, nie bronił on społeczeństwa polskiego przed wojskami naszego sojusznika ale wręcz przeciwnie, sugerował konieczność ich udziału w przygotowywanej rozprawie z „Solidarnością”. Jak na oficera Ludowego Wojska Polskiego było to naprawdę specyficzne poczucie odpowiedzialności za państwo polskie i naród, nad którym sprawował władzę. W tym wypadku ciśnie się nieodparte dla każdego znającego historię skojarzenie z innym wydarzeniem mającym miejsce w 1792 r. Wtedy to grupa magnatów, wśród których byli Franciszek Ksawery Branicki, Stanisław Szczęsny Potocki i Seweryn Rzewuski, nie akceptująca reform Konstytucji 3 Maja, podjęła przy poparciu Rosji próbę ich zniszczenia (tzw. konfederacja targowicka). W tamtym wypadku wezwanie przez nich wojsk rosyjskich zapoczątkowało wojnę, zakończona drugim rozbiorem Polski. Oni natomiast w kontrolowanym przez obce mocarstwa kraju zbierali owoce swej zdrady.
Nie ulega dzisiaj wątpliwości, że w grudniu 1981 r. kosztem demokracji i swobód obywatelskich przy władzy pozostała osadzona i nieustannie wspierana przez związek sowiecki partia komunistyczna. Główni organizatorzy i zwolennicy stanu wojennego dzięki temu wydarzeniu utrzymali się u władzy, żyjąc w znacznie lepszych warunkach niż reszta społeczeństwa. Jedyna różnica polegała na tym, że na początku lat osiemdziesiątych nasz wschodni sąsiad nie zdecydował się na zbrojna interwencję w obronie słabnącego reżimu, każąc jego członkom samym bronić zajmowanych stołków.
W związku z wspomnianymi tutaj wydarzeniami nasuwa się kolejna refleksja, oto w 1793 r. podczas powstania kościuszkowskiego (wspominanego także w PRL-u) w naszej stolicy Warszawie Sąd Kryminalny skazał na śmierć przez powieszenie czterech targowiczan, wśród których byli: hetmani Piotr Ożarowski i Józef Zabiełło, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz oraz biskup Józef Kossakowski. W tym wypadku społeczeństwo nie miało wątpliwości, jaka kara należała się zdrajcom sprowadzającym obce wojska przeciwko własnemu narodowi.
A co stało się po wprowadzeniu stanu wojennego? Przez następne osiem lat miała miejsce pacyfikacja wszelkich form oporu społecznego i przypominania o NSZZ „Solidarność”. W 1989 r. zaś ci sami, którzy wyprowadzili przeciw polskiemu społeczeństwu na ulice wojsko i ZOMO wybrali z grona tych, którzy jeszcze mieli odwagę prowadzić nielegalna działalność grupę, z którą zasiedli do „okrągłego stołu”. Przez następne lata przedstawiali się jako „reformatorzy”, dzięki którym przywrócono demokrację w Polsce.
Jak więc właściwie jest z tą zdradą, skoro raz ludzie występujący o wkroczenie obcych wojsk na terytorium Rzeczypospolitej są potępieni przynajmniej przez patriotyczna część społeczeństwa, innym zaś razem oni i ich współpracownicy są przedstawiani jako autorytety moralne i polityczne, co więcej godne naśladowania? Czy w takiej sytuacji będziemy mogli dziwić się, gdy w przyszłości jakiś generał poprosi naszych sąsiadów o pomoc przeciwko nam – Polakom?

dr. Krzysztof Sychowicz

zobacz: Antoni Dudek – „Bez pomocy nie damy rady” (pdf – 382 KB) Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej nr 12/2009

 


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę