„Wierzę, że czasami ludzie czytają wiersze i płaczą...”
- Czuję się zażenowana, dajcie spokój, to nie ja pisałam te wiersze... – mówiła wzruszona 78-letnia Maria Broniewska-Pijanowska, przybrana córka z drugiego małżeństwa poety Władysława Broniewskiego (1897-1962), gdy uczniowie Szkoły Podstawowej nr 2 w Łomży powstali z dorosłymi na znak szacunku dla niej i dla jej ojca. - Po prostu się popłakałam, słuchając Waszego pięknego montażu jego poezji. Nie zdajecie sobie sprawy, jakie tragedie miały miejsce w jego życiu.
„Dwójka” przygotowała święto szkoły z pomysłem i pieczołowitością, na jaką zasłużył jej patron, poeta, który mając 17 lat wstąpił do Legionów, a za udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. został odznaczony orderem Virtuti Militari.
Sala gimnastyczna przeobraziła się w salon, gdzie przy stolikach i nastrojowym blasku świec zasiedli młodzi miłośnicy poezji, aby dzielić się poznanymi przez siebie pięknymi strofami. Wśród nich szóstoklasista Artur Niksa w czarnym kapeluszu, takimż płaszczu do kostek i długim białym szalu. Przybył na życzenie jednej z wrażliwych na słowo dam, którą grała jego rówieśniczka Oliwia Gładyszak. Ona bardzo wrażliwa, urzeczona jest pięknem mowy wiązanej; on delikatny i szarmancki, wprowadza ją w arkana swej sztuki. Płyną ciepłe, liryczne strofy spod pióra Władysława Broniewskiego...
Wzrusza zwłaszcza wiersz o małej lotniczce, który recytuje z pasją Natalia Złotkowska. Kiedy młodzi potem wręczają kwiaty Marii Broniewskiej-Pijanowskiej, pojawia się niezwykła anegdota.
- Ten wiersz tata napisał specjalnie dla mnie we Lwowie w 1939 r. - wspominała pani Maria. - Tam była choinka dla dzieci w Związku Literatów, ja byłam przebrana za lotniczkę i miałam go recytować. Kiedy wychodziłam na scenę, nagle okazało się, że mogę powiedzieć wiersz, ale bez ostatniej zwrotki. Tata pisał, że tęskni do miasta nad Wisłą, które pod bombami legło zrujnowane. To była zakazana sprawa, bo Hitler i Stalin żyli już w „przyjaźni”. Wyszłam na scenę i zacisnęłam mocno usta: to była moja pierwsza demonstracja polityczna. A słuchaczom wyjaśniono, że „naszą lotniczkę boli gardło i dlatego nie powiedziała...”
Poetycką część artystyczną ze swymi uczniami przygotowały nauczycielki: Anna Sobieszuk, Ludmiła Malinowska i Ewa Czarnowska oraz prowadząca chór szkolny Alicja Krachowiecka.
Dyrektor SP nr 2 Grażyna Ważna-Zwierzyńska przypomniała swoim podopiecznym, że „Dwójka” z myślą o przeszłości kieruje się ku przyszłości, stąd akcentem patriotycznym stało się złożenie wiązanki kwiatów przy głazie z 1958 r. w murze od strony pl. Kościuszki. Głaz poświęcony jest uczniom i wychowawcom szkół łomżyńskich, którzy za wolność Polski oddali własne życie... Szóstoklasiści Michał Chojnowski i Arkadiusz Czartoryski stanęli w holu, żeby sprzedawać gościom słodko uśmiechnięte aniołki z masy solnej, zdobione jak witraże kolorowe butelki i świąteczne stroiki z szyszek. Obok siadły barwne żaby ze szkliwionej ceramiki, jednak znacznie mniejsze od tych, które jeszcze przed kilkunastu laty pluły wodą chyba na delfina ze skwerku przed szkołą. Gros upominków powstało w Warsztatach Terapii Zajęciowej w Marianowie, a dochód ze sprzedaży zasili fundusz odbudowy bezmyślnie zniszczonej i zasypanej fontanny.
W holu była wyłożona obok kronik „Dwójki” także księga pamiątkowa, w której do wpisywania się zachęcały gości promienne Małgosia Kozłowska i Kasia Kogutiuk z klasy piątej. Może za rok obie ujrzą fontannę jak ich rówieśniczki sprzed lat...?
Relacja: Mirosław R. Derewońko
Fot. Małgorzata Godlewska