Przejdź do treści Przejdź do menu
czwartek, 28 marca 2024 napisz DONOS@

Ostre barwy motyla i gładka skóra kobiety

- Wszystkie te kobiety wydają mi się intrygujące, są trochę demoniczne, no... i mają coś w oku! – zapewnia Agnieszka Dobrzycka (lat 31), która w Łomży po latach nadal jest bardziej znana jako Arciszewska. - Każda opowiada jakąś własną historię, a może ukrywa jakąś tajemnicę...?

W szkole średniej nazywano ją „Aniołkiem” z racji filigranowej sylwetki, czarującego uśmiechu i serdecznego stosunku do świata i ludzi. Niegdyś Agnieszka Arciszewska, a po ślubie Dobrzycka, pochodzi z Jedwabnego. Po ukończeniu Liceum Plastycznego im. Wojciecha Kossaka w Łomży i kierunku edukacja artystyczna Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie wróciła po pięciu latach do Galerii N z wystawą portretów: realistycznych i abstrakcyjnych rysunków, których bohaterkami znacznie częściej są piękności idealne, niż te na pierwszy rzut oka brzydsze.
Jednak zanim filigranowa malarka znów zawitała do Łomży, pracowała po studiach jako grafik komputerowy w Białymstoku, gdzie poznała przyszłego męża, z którym na trzy lata wyjechała do Anglii. To właśnie tam powstawały, moim zdaniem, ciekawsze pod względem plastycznym i o ciekawszej wymowie prace abstrakcyjne. Ukazane na nich kobiece twarze składają się z licznych elementów, głównie geometrycznych, przeplatanych różnorodną ornamentyką roślinną. Wyraziste rysunki z intensywną, zwykle różową lub czerwoną akwarelą, ostre są i w barwach, i w konturach. Wywołują gamę silnych emocji: od samotniczej pustki i klaustrofobicznego lęku po przeczucie narastającego pożądania i ekstazy.      Zupełnie inna aura panuje wśród realistycznych, czarno-białych portretów. Artystkę inspirowały piękne jak na reklamach kobiety z kolorowych czasopism. Powielając idealne rysy i proporcje twarzy oraz akcentując gładką miękkość skóry malarka proroczo podkreśla ulotność chwili, która nieuchronnie przemija. Czasem wzbogaca portret o dodatkowy motyw: tradycyjny – jak lekki  barwny motyl na ramieniu, dwuznaczny - jak powolny ślimak przed ustami czy niepokojący - jak zasłaniająca je krata z „prętów” włóczki.
Poszukując własnej drogi artystycznej Agnieszka Dobrzycka spotkała wcześniej życzliwych, wysoko cenionych przez nią i zadziwiających ją osobowością mistrzów. Do dziś z wdzięcznością mówi, że dużo nauczył ją Stanisław Kędzielawski w Liceum Plastycznym i dr Dorota Sankowska w Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim.        
Kwartet Il Canto Minore uświetnił wernisaż miłym  koncertem wokalnym, przypominając popularne renesansowe madrygały i chansons z XVI w. oraz znane  piosenki z wieku XX. Część widzów zamieniła się natychmiast w słuchaczy, a część oddała się jednak przyjemności rozmowy z uroczą malarką, która – miejmy nadzieję - nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w sztuce.

Relacja: Mirosław R. Derewońko
Zdjęcia: Anna Kuczałek


 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę