Dom „na końcu świata”...
-Jestem po rozwodzie, rozstałam się z mężem, bo był alkoholikiem, nie miałam gdzie się podziać – mówi Ewa, matka sześciorga dzieci. Od roku mieszka w Domu Samotnych Matek w Nieławicach koło Wizny. W ośrodku dach nad głową znalazło czterdzieścioro dwoje dzieci i ich dziewięć matek. Nadchodzi zima, a w Nieławicach brakuje opału, paliwa i odzieży dla maluchów. Przydałoby się też więcej jedzenia...
Dom Samotnych Matek w Nieławicach został powołany przez zarząd Fundacji „Dzieci Niczyje” w 2007 roku. Sama fundacja powstała w 2003 roku w powiecie ciechanowskim (województwo mazowieckie), nazwę zapożyczyła od warszawskiej fundacji „Dzieci Niczyje”, ale nie ma z nią nic wspólnego – tłumaczy nam Beata Kaczkiewicz z warszawskiej organizacji, która powstała w 1991 roku, aby chronić dzieci przed krzywdzeniem oraz pomagać dzieciom krzywdzonym, ich rodzicom i opiekunom. Natomiast utworzona przed sześcioma laty fundacja o podobnej nazwie ma swoją siedzibę w miejscowości Konarzewo-Sławki 18A Gołymin - Ośrodek, pow. ciechanowski, a od półtora roku, jako Dom Samotnych Matek, funkcjonuje oddział fundacji w Nieławicach. Jego szefem jest Paweł Rosłon, były kierownik Domu Samotnej Matki prowadzonego przez Stowarzyszenie Monar-Markot w Laskach koło Zbójnej, wiceprezes fundacji. To on wpadł na pomysł, aby utworzyć kolejny w regionie ośrodek, pomagający samotnym matkom z dziećmi.
– Była taka potrzeba, kobiet bitych, maltretowanych przez mężów było coraz więcej – tłumaczy Janusz Wojaczyński, kierowca i zaopatrzeniowec ośrodka. Sam mieszka w domu dla matek z czwórką swoich dzieci.
Powoli dochodzą do siebie...
Ośrodek został utworzony w trzykondygnacyjnym budynku po byłej szkole podstawowej, użyczonym fundacji na 20 lat przez wójta gminy Wizna. - Fundacja skruszyła serca urzędników i mieszkańców – przyznaje wójt, Zbigniew Sokołowski. I przybyło obowiązków. Więcej pracy ma pomoc społeczna i nauczyciele. Dzieci, maltretowane w swoich rodzinnych domach, wykazują wiele deficytów – mówi wójt. Liczy, że w Nieławicach odnajdą spokój i...dzieciństwo. Pomieszczenia przekazanego przez gminę budynku pomogli wyremontować więźniowie z Zakładu Karnego w Grądach Woniecko. W ciasnych pokoikach mieszkają kobiety z czworgiem, pięciorgiem a nawet sześciorgiem dzieci. Najmłodsze ma jeden miesiąc, najstarsze osiemnaście lat. – Mamy dziewięć matek i czterdzieścioro dwoje dzieci – wylicza Janusz Wojaczyński, jeden z nielicznych w placówce mężczyzn. Są kobiety z Jeleniej Góry, okolic Bydgoszczy, Warszawy i pobliskiego Kolna. Większość dzieci uczęszcza do Szkoły Podstawowej w Rutkach.
– Codziennie przed godz. 8.00 zabiera je, razem z dziećmi ze wsi, specjalny autobus, po południu odwozi – mówi Ewa. W Nieławicach jest od roku, szóstka jej dzieci dopytuje, kiedy wraz z mamą zamieszka w „normalnym” domu. – Mąż nie płaci alimentów, ciężko ustalić miejsce jego zamieszkania, ale wierzę, że to już niedługo – Ewa uśmiecha się. – Chciałabym zostać na wsi, jestem z Warszawy, ale kocham wieś...może znajdę jakiś stary domek do remontu i tam zamieszkam z dziećmi – mówi. Póki co, zasiedla maleńki pokoik w ośrodku w Nieławicach i dochodzi do siebie... Podobnie jak Ania, mama pięciorga dzieci. W jej pokoju jest piętrówka, kanapa, fotel rozkładany i jeszcze jedna kanapa, pokój przedzielony jest szafą. – Żeby dzieciom nie przeszkadzał telewizor – mówi. Ania pomaga w kuchni, gdy odwiedziliśmy ośrodek właśnie lepiła pierogi i smażyła skwarki. – Wszyscy chwalą jedzenie, jest świeże i smaczne – przyznaje z dumą.
Potrzebna pomoc
Brakuje praktycznie wszystkiego. W kotłowni leżą stosy suchych gałęzi. Na razie palimy chrustem, bo nie mamy opału – mówi Janusz Wojaczyński. Pomoc obiecał łomżyński MPEC, ma przekazać 6 ton miału węglowego. Ale potrzeby są znacznie większe. -Potrzeba nam ok. 25 ton węgla, aby zabezpieczyć zimę – mówi Wojaczyński. Matki mówią, że chciałyby mieć pampersy i ubrania dla dzieci, więcej jedzenia. Za kobiety z dziećmi kierowane do placówki przez ośrodki pomocy społecznej fundacja dostaje po ok. 430 zł za osobę, miesięcznie daje to 3,5 tys. zł za wszystkie mieszkanki. W Domu Samotnych Matek pomaga 4 mężczyzn. Po żywność jeżdżą nawet do Wrocławia, pomaga firma z Ostrołęki i trzy łomżyńskie piekarnie. Dwa razy w miesiącu, jeżeli uda się zdobyć paliwo, kursują do białostockich masarni. Skrzywdzonym przez los pomagają mieszkańcy wsi, czasami zapłacą za pomoc przy kopaniu ziemniaków czy innych pracach gospodarskich. – Nie czekamy, aż ktoś nam da, szukamy możliwości zarobku – mówi jedna z samotnych matek. Ale na stałą pracę kobiety liczyć nie mogą. Nieławice leżą kilkanaście kilometrów od głównej trasy z Łomży do Wizny. Skręcamy na Srebrowo, mijamy Mrówki i przejeżdżamy Nieławice. Na końcu wsi stoi zniszczony budynek, a o tym, że są w nim mieszkańcy świadczą porozwieszane na podwórzu dziecięce ubranka. W oknach na piętrze stoją pluszowe zabawki, w jednym z nich poruszyła się firanka... Czy ktoś zajrzy na ten „koniec świata”?
as