Jak pech, to na całego...
O wielkim pechu może mówić 23-letni kierowca fiata sieny. Jadąc nim w sobotę wieczorem przed maskę samochodu nagle wyjechała sieczkarnia do kukurydzy. Kierowca fiata nie zdołał wyhamować, a po uderzeniu w koło maszyny rolniczej odbił się, zjechał do rowu i dachował. Mężczyzna z ogólnymi potłuczeniami trafił do szpitala, a samochód został w rowie. Rankiem okazało się, że z „zaparkowanej” w rowie sieny został tylko wrak. Nocą, w niewyjaśnionych okolicznościach, samochód spłonął...
Do zdarzeń doszło w miejscowości Zaręby Święchy na terenie powiatu wysokomazowieckiego. Kierowca sieczkarni do kukurydzy, od której wszystko się zaczęło bo wjeżdżając z drogi gruntowej nie ustąpił pierwszeństwa prawidłowo jadącemu fiatowi, dostał od policjantów mandat. Teraz ci sami policjanci próbują wyjaśnić okoliczności w jakich pozostawiony w rowie samochód spłonął.